Weszłam do domu i zamknęłam za sobą drzwi. Skierowałam się w stronę schodów, jednak po kilku krokach usłyszałam głos Jade z salonu.
- Przyjdź tutaj! - krzyknęła.
Westchnęłam głęboko i niechętnie wykonałam poecenie.
Jade była drugą żoną mojego ojca. Od kilku lat mieszkała z nami, jednak ja wciąż nie mogłam przyzwyczaić się do jej obecności. Nie byłam w stanie zaakceptować tego, że zastąpiła moją mamę. Tratowała mnie zupełnie inaczej. Odkąz zamieszkała w naszym domu, moje życie uległo drastycznej zmianie. Ojciec poświęcał jej każdą wolną chwilę, a na mnie przestał zwracać uwagę. Stałam się niepotrzebnym dodatkiem do tworzonej przez nich idealnej rodziny.
Siedziała na kanapie przed telewizorem. W jednej dłoni trzymała jakąś kartkę, drugą gładziła wyraźnie już odstający brzuch. Widząc to, wzniosłam oczy ku niebu. Jade robiła wszystko by wyprowadzić mnie z równowagi. Uwielbiała donosić na mnie ojcu. Zacisnęłam pięści i podeszłam bliżej.
- Co to ma być? - zapytała rozwścieczona, machając mi przed oczami kawałkiem papieru.
- Kartka - odpowiedziałam pozbawionym emocji głosem.
- Wiem co to jest! Pytam się o TO! - warknęła uderzając palcem w miejsce, w którym widniał napis.
Spojrzałam w tym kierunku i zorientowałam się czym jest przedmiot trzyman przez macochę.
- Lista z ocenami - starałam się by mój głos zabrzmiał najspokojniej jak tylko się dało.
Czułam jak wzbiera we mnie złość.
- Czego chcesz? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Jeśli nie poprawisz tego stada jedynek, to pożegnaj się z kieszonkowym!
- Nie dostaję kieszonkowego - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Jade zrobiła się czerwona na twarzy. Odwróciłam się tyłem do niej i ruszyłam do swojego pokoju.
- Twoja nauczycielka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że organizowała dla ciebie korepetycje. Zaczynasz od jutra! - usłyszałam wchodząc po schodach.
Rzuciłam torbę z książkami w kąt i położyłam się na łóżku. Założyłam słuchawki na uszy. Miałam w dupie to, czego chciała ode mnie ta jędza. Moje oceny w ogóle nie powinny jej obchodzić. Nie potrzebowałam korepetycji.
Spojrzałam na zdjęcie mamy, stojące na stoliku obok łóżka.
- Ja już tak nie chcę - wyszeptałam.
Po moim policzku spłynęła łza. Tak bardzo za nią tęskniłam. Chciałam, żeby była wtedy ze mną. Niestety nie mogłam nawet zadzwonić. Tam, na górze raczej nie majæ telefonów.
Leżałam tak przez kilka godzin, aż zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam i poprawiwszy szybko włosy, zeszłam otworzyć. Mimo, że była sobota, dom był pusty. Tata i Jade pojechali już pewnie do pracy. Zegar wiszący w kuchni wskazywał dziewiątą. Nacisnęłam klamkę. W drzwiach ukazał mi się chłopak majæcy na oko tyle samo lat co ja.
- Ty jesteś... - zaczęłam.
- Liam Payne - powiedział wyciągając do mnie dłoń.
Wydawało mi się, że słyszałam już wcześniej jego nazwisko. Po chwili uświadomiłam sobie, że chodzimy razem do szkoły, a nawet do klasy, jednak nie znałam go za dobrze.
- [T.I.] - odpowiedziałam tylko.
Liam cofnął rękę.
- Mogę wejść? - zapytał.
Kiwnęłam głową i wpuściłam go do środka.
- Mam ci pomóc w poprawieniu twoich... nienajlepszych ocen - powiedział gdy już siedzieliśmy w moim pokoju.
Wcześniej poszłam do łazienki, aby nieco się odświeżyć i doprowadzić do względnego porządku.
- To jak? Zaczynamy? - zapytał nieco zbyt entuzjastycznie.
Ja niestety nie podzielałam jego chęci do nauki. Liam otworzył książki i tłumaczył coś, co uważał za niezwykle ciekawe. Ja wpatrywałam się w zamyśleniu w krajobraz za oknem.
- Ej! Słuchasz mnie? - zapytał pstrykając mi palcami przed oczami.
- Mhm... - potwierdziłam.
- W takim razie o czym przed chwilą mówiłem?
- Czy na prawdę musimy tutaj teraz siedzieć i uczyć się tych wszystkich rzeczy? Jest tyle ciekawszych rzeczy to roboty - mówiłam z nadzieją w głosie.
Liam wypuścił z płuc powietrze i wstał z krzesła, na którym siedział.
- Przyjdę jutro. Mam nadzieję, że jednak czegoś się przy mnie nauczysz - powiedział po czym wyszedł.
Nie miałam siły nawet odprowadzić go do drzwi.
Kolejne dni mijały szybko. Codziennie spotykałam się z Liamem w celu nadronienia zaległości w nauce. Polubiłam te nasze spotkania. Polubiłam Liama. W ciągu kilku tygodni zdążyłam dosyć dobrze go poznać. Pod powłoką nieśmiałego, grzecznego chłopca krył się wrażliwy lecz niezwykle towarzyski mężczyzna. Był też bardzo przystojny. Z czasem zaczęliśmy wychodzić razem na miasto, a nasze spotkania przestały ograniczać się do przesiadywania nad książkami. Spędzaliśmy mnóstwo czasu na rozmowach na najróżniejsze tematy. Niestety dzień, w którym ostatecznie miałam zaliczyć wszystkie sprawdziany, zbliżał się nieubłaganie. Bałam się, że będzie to równoznaczne z końcem naszej... No właśnie. Kim on dla mnie był? Nazywałam go swoim przyjacielem, ale w głębi serca człam, że jest dla mnie kimś więcej. Bałam się tego uczucia. Bałam się odrzucenia.
Pewnego dnia, siedzieliśmy razem w pokoju Liama i ostatni raz powtarzaliśmy materiał potrzebny mi do zaliczenia. Miało to być już następnego dnia. Z tego powodu byłam przybita. Zastanawiałm się, jak dalej potoczy się nasza znajomość. Chłopak zauważył moje zamyślenie i zapytał:
- [T.I.], coś się stało? Denerwujesz się?
- Nie, ja... Chodzi o to, że... Lubię cię, Liam. Nawet bardzo...
- Tak?
- Nie chcę tego kończyć. Jesteś moim jedynym przyjacielem i nie chcę cię stracić. Dla mnie...
- Niczego nie musimy kończyć - odpowiedział - Jest nawet odwrotnie. Chcę, abyśmy poszli dalej. [T.I.], ja...
Nie dokończył. Ujął moją brodę w dwa palce i przysunął moją twarz do swojej. Spojrzał mi w oczy, jakby pytając o pozwolenie. Utrzymując kontakt wzrokowy, dałam mu do zrozumienia, że tego chcę. Liam delikatnie musnął moje usta swoimi. Przez moje ciało przebiegł dreszcz przyjemności. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam do siebie, łącząc nasze usta w gorącym pocałunku.