X: W zawieszeniu

1.6K 77 154
                                    


Rozdział 10: W zawieszeniu.

Miłość znaczy, że nigdy nie musisz mówić „przepraszam" *

Następnego ranka przy śniadaniu, Hermiona — wyglądająca na zmęczoną, ale usatysfakcjonowaną — wślizgnęła się na miejsce obok Harry'ego.

— Uważam, że Eliksir Odtruwający to najlepsze wyjście — wymruczała cicho, choć wystarczająco głośno, by Harry ją usłyszał, jednocześnie hojnie nakładając sobie na talerz fasolki w sosie pomidorowym. — Cóż, w zasadzie to jedyny plan, jaki mamy, ale jest na tyle obiecujący, że powinniśmy być zadowoleni.

— Z czego powinniśmy być zadowoleni? — przerwał Ron, który przysunął się do nich i usłyszał ostatnie słowa.

— E... — Hermiona przygryzła wargę usiłując szybko coś wymyślić, ale Harry ją ubiegł:

— Z tego, że czuję się wystarczająco dobrze, by wziąć udział w jutrzejszym treningu quidditcha — odpowiedział zdawkowo wzruszając ramionami. — Moja kostka przez te kilka dni wydobrzała i powinienem poćwiczyć przed powtórką meczu, bez względu na to, kiedy ma się odbyć.

Ron najpierw rozpromienił się, a później zmarszczył brwi i jęknął.

— O, nie! Jutro wieczorem mam szlaban u Snape'a! Cholera, nie będę mógł być na treningu.

— Cóż, nie zostałbyś ukarany, gdybyś nie insynuował, że Snape nie rozróżnia kolorów — zauważyła Hermiona, wywracając oczami.

Ron nie wyglądał na skruszonego.

— Ja jedynie zasugerowałem, żeby sprawdził swój wzrok. Znaczy, tak jak powiedziałem Snape'owi, kolor fioletoworóżowy może być dla każdego nieco inny, tak? Mój balsam muchomorowy był wyraźnie fioletoworóżowy, a on upierał się, że to „powodujący mdłości odcień fioletu".

Harry wybuchnął śmiechem.

— Jestem pewny, że Snape byłby wzruszony waszą troską o jego zdrowie. — I naśladując niski, jadowity i ociekający sarkazmem głos Snape'a powiedział: — Tak, Weasley, fioletoworóżowy może być dla każdego nieco inny, ale tylko moja opinia się liczy.

— To naprawdę nie było warte szlabanu, wiesz? — Hermiona potrząsnęła głową, zwracając się do Rona. — I szczerze mówiąc, według mnie to było koloru liliowego.

— Dzięki za wsparcie, Herm. — W głosie Rona słuchać było urazę. Zwrócił się do Harry'ego: — Kiedy byłeś w skrzydle szpitalnym, rozmawiałem z resztą drużyny i aktualna strategia wszystkim odpowiada, więc może zastosujmy ją w następnym meczu?

Hermiona wyłączyła się z rozmowy, gdy Harry i Ron zaczęli omawiać sprawy dotyczące quidditcha, niecierpliwie czekając, by opowiedzieć Harry'emu o Eliksirze Odtruwającym. No i nieco zastanawiało ją, jak poszło wczorajsze spotkanie z Malfoyem. Była w bibliotece aż do jej zamknięcia, a gdy wróciła do pokoju wspólnego Gryfonów, Harry'ego nadal nie było.

Dyskusja o quidditchu zakończyła się, kiedy Harry spytał Rona, czy Seamus byłby w stanie nakłonić panią Hootch do zaplanowania powtórki meczu Slytherin-Gryffindor po nadchodzącej rozgrywce z Hufflepuffem, będącym ich następnym planowym przeciwnikiem. Seamus siedział przy drugim końcu stołu, więc Ron zabrał tosta i poszedł z nim porozmawiać.

— No, dobra — powiedziała Hermiona cicho zaraz po odejściu Rona. — Jak poszło wieczorem? Co Malfoy myśli o Eliksirze Odtruwającym? Czy uważa, że to warte ryzyka?

Harry zmarszczył brwi w bolesnej próbie nakłonienia swojego umysłu do przypomnienia sobie, co Draco powiedział o eliksirze i nagle uświadomił sobie, że przecież wcale nie powiedział Ślizgonowi o pomyśle Hermiony. Rozpraszało ich... coś innego.

Na Zawsze Twój // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz