VI: Brak spełnienia

1.8K 78 76
                                    


Rozdział 6: Brak spełnienia

Nie jesteś kompletny, dopóki nie kochasz; wtedy jesteś skończony.*

Harry podczas kolacji pokazał Hermionie pognieciony list od Malfoya, rozkładając pergamin pod stołem. Kiedy go dyskretnie przeczytała, szybko złożył kartkę z powrotem.

— Mam rozumieć, że pójdziesz się z nim spotkać? — zapytała z kamienną miną tak cicho, że tylko on mógł ją usłyszeć. Co wcale nie było potrzebne, gdyż wszędzie wokół trwały rozmowy na tyle głośne, że bez problemu zagłuszały jej szept.

Przytaknął krótko, wciskając list do kieszeni.

— Na wszelki wypadek wezmę różdżkę — powiedział.

Hermiona nie wydawała się zaskoczona. Tak naprawdę jakimś cudem wiedziała, co się stanie, jeszcze zanim zobaczyła wiadomość. Była przekonana, że gdyby Malfoy zechciał spotkać się ponownie na osobności, Harry się zgodzi. Co ją wciąż dziwiło, to fakt, iż Harry nadal zamierzał traktować całą sytuację poważnie, zamiast machnąć ręką na te wszystkie bzdury, jakich Malfoy mu naopowiadał. Zmarszczyła brwi, zaczynając się poważnie zastanawiać, czy przyjaciel nie padł ofiarą Imperiusa.

— Dobrze się czujesz? — W jej głosie było słychać troskę. — Zachowujesz się naprawdę dziwnie i zaczynam się o ciebie martwić. Na pewno to Malfoy jest ofiarą a nie odwrotnie?

— Oczywiście, że mnie nie zaczarował — zaprzeczył Harry. Nie licząc magii ust. — Poza tym potrafię oprzeć się Imperiusowi, a Malfoy nie ma dostatecznego doświadczenia, aby rzucić coś bardziej zaawansowanego. Wątpię, czy nawet z Imperiusem by sobie poradził... jeszcze nie.

— Wciąż mam złe przeczucia — oświadczyła Hermiona, wyrażając na głos swoje wątpliwości. — Nie powierzyłabym Malfoyowi nawet przycięcia pazurów Krzywołapa, a to zadanie, które chętnie oddałabym każdemu, kto chce zostać zadrapany na śmierć.

— Naprawdę będę ostrożny — obiecał Harry.

Hermiona spojrzała mu w oczy i zrozumiała, że wszelkie próby odwiedzenia go od tego pomysłu skazane są na niepowodzenie. Harry już podjął decyzję i prawdopodobnie nie miało znaczenia, jakich użyje argumentów. Pójdzie na spotkanie nawet wtedy, jeśli mu zagrozi, że o wszystkim powie Ronowi i Dumbledore'owi.

Aby stłumić niepokój, postanowiła upewnić się, że przyjaciel nie stał się ofiarą jakiegoś czarnomagicznego zaklęcia, które odebrało mu zdolność kontrolowania własnych działań. Znała bardzo użyteczny czar, wykrywający Czarną Magię, więc kiedy Harry pochylił się w stronę Seamusa, aby porozmawiać na temat zbliżającego się meczu ze Ślizgonami, wyjęła różdżkę i ukradkiem przesunęła nią wzdłuż całego ciała przyjaciela, szepcząc pod nosem formułę i uważnie obserwując, co się stanie.

Końcówka jej różdżki zaświeciła się na kolor perłowo-biały, który później zmienił się na matowo-zielony, co było dowodem, że wszystko jest w porządku. Oczywiście poczuła ulgę, ale jej obawy nie ustąpiły całkowicie. Pytanie, które wciąż nie dawało jej spokoju, brzmiało: „dlaczego".

Przez chwilę zastanawiała się nad problemem, uznała jednak, że zwracanie się z nim do Harry'ego mija się teraz z celem. Po pierwsze wydawał się zdecydowany pójść na spotkanie, a po drugie wątpiła, czy sam zna odpowiedź.

***

Gdy późnopopołudniowe słońce zapłonęło na niebie w pełnej okazałości, co zdarzało się rzadko w te pochmurne i chłodne zimowe dni, Harry energicznie ruszył do dormitorium, aby zabrać rzeczy na wieczorny trening quidditcha. Harmonogram stał się teraz jeszcze bardziej napięty, skoro kluczowy mecz przesunięto na wcześniejszy termin. Mimo że jego drużyna była godnym przeciwnikiem dla Ślizgonów, potrzebowali jak największej ilości ćwiczeń.

Na Zawsze Twój // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz