VII: Niezawodne blizny

1.7K 73 41
                                    


Rozdział 7: Niezawodne blizny

Gdy się zakochasz, wówczas poznasz boleść
Ran niewidzialnych, zadanych przez ostre
Strzały miłości.*

W sobotę nie mieli zajęć, więc zaraz po obiedzie Harry skulił się w kącie przy kominku. Ze zmarszczonym czołem próbował skupić się na czytanej właśnie książce i jej ciągnących się w nieskończoność, nieskładnych zdaniach.

Od wczorajszego powrotu do dormitorium aż przez całe dzisiejsze śniadanie musiał słuchać, jak Ron ze złością opowiada o przyłapaniu Malfoya szpiegującego ich trening zeszłego wieczoru. Przyjaciel uparł się, żeby pójść na boisko quidditcha i odwzajemnić się Ślizgonom tym samym. Harry, chcąc w spokoju porozmawiać z Hermioną o spotkaniu z Malfoyem, wcale go nie odwodził od tego pomysłu.

I teraz właśnie Hermiona siedziała obok niego pogrążona w lekturze.

— To wszystko, co było w książce? — zapytała dokładnie w chwili, gdy Harry zrezygnował z czytania i tylko wpatrywał się w wyrażenie „eliksir miłosny". — Łacińska fraza Traicit et fati litora magnus Amor?

— I jeszcze te dwa wersy — odparł Harry i wskazał na leżącą miedzy nimi kartkę, na której napisał, co pamiętał z książki Malfoya. — Było jeszcze coś, ale zostało urwane.

— Hmm — mruknęła Hermiona, delikatnie gryząc końcówkę swojego pióra. — Cóż, nie natknęłam się na ani jedno odniesienie do tej sentencji w żadnym z magicznych podręczników. Spędziłam ostatnią godzinę na przeszukiwaniu indeksów i skorowidzów, ale nic nie znalazłam.

— A co z wierszem?

Hermiona potrząsnęła głową.

— Jest zbyt ogólnikowy, aby potraktować go jako odsyłacz do czegokolwiek. Sztuczne uczucie pozornie prawdziwe; o mocy ranienia i uzdrawiania. A nawet gdyby się dało, uważam, że nic by to nie przyniosło. Ta książka wydaje się być jedynym miejscem, w którym pojawił się ten specyficzny odnośnik do eliksiru miłosnego. — Zamilkła na chwilę. — A przynajmniej jedynym legalnym miejscem. Biblioteka w dworze Malfoyów bez wątpienia oferuje nawet receptury na eliksiry miłosne w różnych smakach.

Usta Harry'ego wykrzywiły się w uśmiechu.

— Udało ci się sprawdzić, co zawiera fiolka?

— O ile mogę powiedzieć, to rzeczywiście był eliksir miłosny. — Wzruszyła ramionami. — Gdybym chciała mieć pewność, musiałabym zrobić testy w laboratorium, ale wtedy trzeba by wziąć pod uwagę Snape'a... No i przecież nie mogę sama przetestować mikstury, aby się przekonać, jak działa.

— Oczywiście, że nie — zgodził się z nią szybko Harry, z trudem wyobrażając sobie, co by zrobił, gdyby i Hermiona znalazła się pod wpływem eliksiru. — To nie będzie konieczne... Mam na myśli testy laboratoryjne. Jestem absolutnie przekonany, że Malfoy mówi prawdę.

Hermiona z nieskrywaną fascynacją wysłuchała historii o nożu i ranie. Kazała Harry'emu opowiedzieć wszystko trzy razy pod rząd, tak aby mogła na bieżąco dokładnie analizować, jak doszło do cudownego uzdrowienia. Mimo to wciąż nie potrafiła tego wytłumaczyć. Harry za to, z powodu wciąż żywych wspomnień, zbladł i wyglądał, jakby męczyły go mdłości.

Hermiona zamyśliła się głęboko.

— Leczniczy wpływ twojego dotyku to coś... wręcz niewiarygodne. Chodzi mi o moc, jaką nad nim miałeś. Nie przeraża cię tak wielka władza nad drugim człowiekiem?

— Według słów Malfoya wszystkie eliksiry miłosne idealnie imitują efekt prawdziwego uczucia... Tak, że zrobiłbyś wszystko dla osoby, którą kochasz, dokładnie jakby miała ona nad tobą pełną kontrolę. — Harry przerwał i zamyślił się na chwilę. — To naprawdę ma sens. Ale nie mylisz się, jest też przerażające. Prawie dostałem zawału, kiedy wbił w siebie nóż, który ja trzymałem w dłoni. — Zadrżał, przypominając sobie całe zajście.

Na Zawsze Twój // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz