IX: W pogoni za rozumem

1.6K 67 99
                                    

Jeszcze jedna mała rzecz — na zakończenie rozdziału czeka Was mała niespodzianka w postaci alternatywnego zakończenia.

Smacznego i zapraszam do czytania.

Rozdział 9: W pogoni za rozumem

Dla miłości nadzieja tam, gdzie dla rozumu rozpacz.

Jak na ironię, to odgłos zamykanych drzwi przywołał umysł Draco do królestwa świadomości; promienie przytomności popłynęły jak srebrne światło pod jego przymkniętymi powiekami, rozpraszając ciemność. Tępe łupanie w skroniach było wszystkim, co pozostało po ostrym bólu, który pamiętał, zanim wszystko pochłonęła ciemność — i ciągle czuł to wspomnienie spadania, pogrążania się w nieskończoną przestrzeń, strachu...

Cichy szelest przywrócił go z mrożącego krew w żyłach wspomnienia do rzeczywistości. Ktoś był z nim w pokoju. Draco nie otworzył oczu, nawet nie drgnął, nastawiając uszu, kiedy usłyszał bliskie, przybliżające się; kroki odbijające się w cieple ciszy, wyważone z ostrożną pewnością, a jednak ciągle nieśmiało niezdecydowane, i całkowicie charakterystyczne.

Kroki Harry'ego, oczywiście.

Draco nie musiał otwierać oczu by wiedzieć, że Harry stał ledwie kilka kroków od niego. Mógł wyczuć jego obecność blisko siebie, mógł poczuć to ekscytujące napięcie, które splatało powietrze pomiędzy nimi. To było radośnie bolesne uczucie, które powodowało, że chciał sięgnąć i dotknąć Harry'ego; z drugiej strony sprawiało, że chciał po prostu z powrotem zapaść się w pustą nicość, z której dopiero co powrócił, żeby Harry zdążył odejść i żeby go nie było, kiedy obudzi się kolejny raz.

Nawet kiedy jego zdezorientowane otępienie przygasło, kruche wspomnienie wciąż trwało uczepione na marginesie jego umysłu w surrealistycznej wizji rzeczywistości. Draco nie mógł być pewny, że to nie było tylko wytworem jego majaczących przebłysków świadomości, na moment zanim stracił przytomność. Pamiętał, że otworzył oczy i pierwszą osobą, którą ujrzał był Harry. A Harry był pochylony na nim i trzymał jego dłoń; Draco widział, jak jego wargi poruszają się, szepcząc ciche słowa. Słowa, które brzmiały czule i prawdziwe, i tak pocieszająco. Słowa, które mówiły, że wszystko będzie w porządku.

Ale wiedział lepiej, pomyślał Draco gorzko. Nic nigdy nie będzie w porządku. To musiał być sen. Jeszcze jeden sen.

Ostatnie ślady bólu w jego ciele topniały; Draco zastanawiał się niejasno, jak daleko spadł, i jak bardzo był poturbowany. Bardzo chciałby usiąść i sprawdzić swój stan, gdyby nie fakt, że wydawał się być zamrożony w śpiączce na jawie — tylko dlatego, że Harry stał obok niego. Tak, Harry stał tuż obok niego, gdzieś po lewej stronie — mógł to wyczuć.

Wtedy drzwi otworzyły się ponownie i Draco usłyszał panią Pomfrey krzątającą się po pokoju. Towarzyszył jej metaliczny dźwięk tacy ustawianej na nocnym stoliku tacy, prawdopodobnie z przeznaczonymi dla niego lekami. Draco zdał sobie sprawę, że jest raczej głodny.

— Potter, powinieneś leżeć — Draco usłyszał jak pani Pomfrey napomina Harry'ego , potwierdzając to co wiedział od samego początku. — Dopiero co wyleczyłam twoją kostkę i nie powinieneś nigdzie chodzić...

— Wszystko z nim w porządku? — zabrzmiał cicho zabarwiony niepokojem głos Harry'ego. Serce Draco wykonało mały, zabawny podskok — w zasadzie, bardziej przypominało to piórko wciągnięte do odkurzacza. To było otępiająco-podniecające uczucie, które nie było dobre, ale jednocześnie sprawiało mu przyjemność.

— Będzie dobrze — odpowiedziała szorstko kobieta. — Żadnych złamanych kości czy popękanych żeber, tylko trochę poobijany. Szczerze mówiąc, upadek wyglądał na o wiele gorszy, niż był naprawdę.

Na Zawsze Twój // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz