IV: Obojętność

2.3K 88 80
                                    


Rozdział 4: Obojętność.

Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, a obojętność.*

Draco zyskał dla siebie nieco czasu w bibliotece, wysyłając Crabbe'a i Goyla do kuchni, gdzie mogli ukraść trochę jedzenia i terroryzować skrzaty. Zauważył, że ostatnio często tak robi — unika Ślizgonów, by spędzać czas w samotności, w której odnalazł jakąś smutną pociechę w obliczu niegasnącego, beznadziejnego poczucia niekompletności.

Nie pomagało też, że miał kłopoty ze snem — w ciągu ostatnich kilku dni nie przespał spokojnie żadnej nocy, szczególnie od tamtej nocy w Zakazanym Lesie. Albo leżał na łóżku po raz tysięczny zadając sobie pytanie, jak mógł tak kompletnie namieszać albo — całkowicie rozbudzony — myślał o Harrym. Obie opcje były wysoce szkodliwe dla jego zdrowia psychicznego.

Unieszczęśliwiony ślęczał nad grubą, rozpostartą przed nim księgą, a unoszący się stęchły zapach wiekowego pergaminu przyprawiał go o mdłości. Wszystkie księgi z zaklęciami miały ten charakterystyczny, ostry zapach starości, przywołujący wspomnienia spowitej w ponurej tajemnicy biblioteki jego ojca, która skusiła go o jeden raz za dużo.

Gdzie wszystko się zaczęło.

Przez całe życie Draco był uczony nieprzyjmowania do wiadomości swoich pomyłek.

Ale gdy pomyłka staje się udręką w każdej sekundzie snu, w każdej sekundzie na jawie, grożąc przechyleniem szali na rzecz niepoczytalności; i kiedy wszystko, co starannie tworzył wokół siebie zawaliło się, a on miał bolesną świadomość, że wszystko stało się z jego własnej winy — trudno jest nie przyznać się do błędu.

Minęły dwa dni, odkąd rozmawiał z Harrym. Dwa dni, odkąd powiedział mu, żeby trzymał się z daleka. Trzeba było Harry'emu przyznać — nawet nie podszedł do Draco, aczkolwiek fizyczna odległość nie okazała się skuteczna przy łagodzeniu uczucia mentalnej izolacji.

Dużą część ostatnich dni spędził myśląc o nim. Ale było to myślenie nie do końca zgodne z ogólnym znaczeniem tego słowa — raczej coś jak zupełnie pozbawiona uczucia, bezwarunkowa kontemplacja, będąca bardzo specyficznym rodzajem emocji. Było tak, jakby jego umysł wypełniały obrazy Harry'ego — jego postury, koloru oczu, kruczo-czarnych włosów, chłopięcego uśmiechu — jednak Draco nie był w stanie na tyle skupić świadomości na tych obrazach, by nadać im głębi i sprawić, by stały się rzeczywiste.

Ale oczywiście, jego niematerialne wyobrażenia błyskawicznie scaliły się i uformowały, gdy tylko Harry wszedł do biblioteki w towarzystwie Rona i Hermiony.

Draco zrobił gwałtowny wdech i zachłysnął się powietrzem. Wtedy Harry go zauważył i zamarł na chwilę myląc krok, co spowodowało, że Ron wpadł mu na plecy.

— Co jest, Harry? — spytał zaciekawiony Weasley zaskoczonym tonem.

Spojrzenie Harry'ego spoczęło na Malfoyu i czas jakby na moment się zatrzymał: napięcie między nimi skrystalizowało w lodowe sople, lśniące błękitem i srebrem ostatnich dni ich wrogiego rozejmu. Sekundę później ta chwila minęła, przeżyta i zapomniana, i Harry nie mógł dostrzec jak dłonie Draco pod stołem zacisnęły się w pięści. Odwrócił wzrok i przeniósł go na kolejny stół po drugiej stronie biblioteki, daleko od miejsca w którym siedział Ślizgon.

Odpowiadając na pytanie Rona, Potter potrząsnął głową:

— Nic — rzucił przez ramię. — Zapomniałem o czymś, to wszystko.

Harry w ciągu ostatnich dwóch dni był tak zaaferowany treningami quidditcha i stosami piętrzącej się pracy domowej, że niemal celowo wyparł z pamięci Malfoya i problem jego dziwacznego eliksiru miłosnego. Został on zepchnięty w czeluść podświadomości i manifestował się jedynie poprzez mimowolne unikanie Malfoya na korytarzach i podczas lekcji – nie, żeby Malfoy jakość szczególnie to utrudniał. Ponownie zastanowił się, czy Malfoy po prostu nie chciał go rozdrażnić. Jeśli to wszystko miało na celu jedynie zdenerwowanie go, to zamiar spełzł na niczym. Jednak błysk emocji w oczach Ślizgona, gdy ich spojrzenia się spotkały, był zbyt czysty, by być fałszywym i zbyt prawdziwy, by go zlekceważyć.

Na Zawsze Twój // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz