6. Nie ratuj świata, lecz jedną osobę

438 64 22
                                    

Biedronka siedziała na podłodze przed owalem pokazującym ich teraźniejszość i płakała.

Jej ukochane miasto, które chroniła z takim poświęceniem, praktycznie przestało istnieć. Zalane wodą i zniszczone przez wszechpotężną moc destrukcji Białego Kota stanowiło upiorny widok. Reszta świata wcale nie prezentowała się lepiej, ale Marinette nic nie mogła poradzić na to, że głównie opłakuje utratę swojego domu...

Domu, rodziny i przyjaciół. Nikt nie przetrwał apokalipsy, którą sprowadził Megakotaklizm. Nikt oprócz samego Kota.

Gdy tylko zaczęła odzyskiwać siły i Królix w końcu pozwoliła jej opuścić kapsułę, zażądała, by pokazała jej teraźniejszość. Królix nie chciała tego robić, ale nie miała specjalnego wyjścia. Musiała przygotować przyjaciółkę do tego, co ją czeka, gdy ta uda się uratować swojego partnera. A to niestety oznaczało, że musiała zobaczyć, co zostało z ich świata. Dlatego pomogła Marinette wydostać się z kapsuły, poczekała aż dziewczyna przeobrazi się w Biedronkę i zaprowadziła ją przed portal, który prowadził do ich czasu. Nim aktywowała widok, odetchnęła głęboko. Także dla niej patrzenie na taki obraz Paryża nie było niczym przyjemnym. W końcu jednak przycisnęła dłoń do owalu, prezentując Biedronce Pola Marsowe.

Biedronka nawet nie wiedziała, kiedy osunęła się z płaczem na podłogę. Nie mogła oderwać wzroku od obrazu, który miała przed oczami. A nawet nie było to najgorsze, czego się spodziewała.

- Pokaż... pokaż mi Kota - poprosiła schrypniętym głosem, odwracając wzrok od zniszczonego Paryża i spoglądając błagalnie na przyjaciółkę.

- Nie jesteś na to gotowa - odparła cicho Królix.

- Pokaż mi mojego chłopaka, do cholery! - zawołała, łkając głośno i uderzając pięścią w owal.

Królix tylko pokręciła głową i stłumiła obraz teraźniejszego świata. Biedronka ze szlochem oparła głowę o wygaszony portal, nie mogąc znieść przeraźliwego bólu, który rozszarpywał jej serce. Myślała, że była na to przygotowana, ale okazało się, że niekoniecznie. Na coś takiego nie można było się przygotować w żaden sposób.

- Jeszcze nie teraz - powiedziała jej królicza superbohaterka, patrząc, jak Biedronka staje się Marinette bez wypowiadania formułki zwrotnej. - Pokażę ci go, gdy będziesz w stanie utrzymać przemianę dłużej niż godzinę. Naprawdę musisz nabrać sił.

- Więc mogę patrzeć na cholerny postapokaliptyczny Paryż, ale nie mogę zobaczyć swojego partnera?! - Marinette prawą ręką otarła twarz z łez i gniewnie popatrzyła na stojącą nad nią Królix. - Nie widzę w tym logiki.

Irytowało ją, że lewa ręka odmawia jej posłuszeństwa i może posługiwać się tylko jedną. I nawet nie chodziło o to, że kompletnie nie mogła nią poruszać, czy coś. Po prostu lewa dłoń była znacznie, znacznie słabsza niż prawa. Przy nadmiernym wysiłku - a takim, na razie było nawet skinięcie palcem - mięśnie paliły ją żywym ogniem. Zastanawiała się, czy kiedyś to minie, czy to najwyższa pora, żeby zaakceptowała, że nie jest już sprawna jak wcześniej - i nigdy nie będzie.

- Zrozumiesz, gdy go zobaczysz - powiedziała cicho Tikki, przysiadając na ramieniu opiekunki. - Nie myśl, że sprawia nam radość przekazywanie ci strzępków informacji... Po prostu chcemy, żebyś najpierw stanęła na nogi.

- To chyba jeszcze się naczekacie - warknęła, patrząc z niechęcią na swoją lewą nogę.

Gdy tylko wyszła z kapsuły, zorientowała się, że nie tylko ręka, ale cała lewa część jej ciała, nie działa, jak należy. Nie mogła unieść ręki wyżej niż na wysokość ramienia i wkładała ogromny wysiłek, żeby chwycić coś w palce lewej dłoni. Z nogą było niewiele lepiej. Mogła na niej stawać bez bólu, ale zaczęła utykać. A wszystko dlatego, że jej stopa jakby zesztywniała. Skóra w okolicy kostki i ścięgna stała się twarda i przypominała kamień. Tikki powiedziała jej, że ta część przyjęła na siebie najwięcej Megakotaklizmu i dlatego tak wygląda.

Blizny traktowała jak dodatek. Skóra na całej długości ramienia Marinette poznaczona była śnieżnobiałymi szramami, podobnie na boku uda i łydce. Tikki pocieszała ją, że wszystko wróci do normy, gdy tylko pokona Białego Kota i oczyści jego akumę. Co jednak nie zmieniało faktu, że teraz musiała sobie radzić ze swoją... niedyspozycją. I nie było to wcale łatwe. Marinette była przyzwyczajona do tego, że odkąd stała się Biedronką, praktycznie może wszystko. Teraz czuła się bezsilna, a pokonanie Białego Kota zdawało się być wręcz niemożliwe.

Biały KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz