8. Fałszywa Biedronka

359 59 22
                                    

Przemoczony i zmarznięty Biały Kot wskoczył do swojego mieszkania, nerwowo rozglądając się na boki, jakby spodziewał się, że będzie śledzony. Najnowsza Marinette jednak za nim nie poszła, co wywołało w nim mieszane uczucie ulgi i rozczarowania. Całe to spotkanie było... niepokojące. Czasami uświadamiał sobie z mocą, że wszystkie Marinette żyją tylko w jego głowie i w tym momencie wiedział, że Ona również była jedną z jego wizji, ale i tak nie opuszczało go uczucie, że wydarzyło się coś bardzo ważnego.

A może po prostu udało mu się skończyć ze swoim życiem i obecne otoczenie było piekłem, do którego trafił za unicestwienie świata?

To było akurat bardzo prawdopodobne. I wyjaśniałoby, dlaczego Nowa Marinette wydawała mu się tak rzeczywista. W końcu piekło słynęło ze stosowania wymyślnych tortur, a czy wrzucenie mu w ramiona ukochanej, tylko po to, żeby znów Ją utracił, nie było największą? Był zatem pewien, że jeśli umarł, znowu zobaczy ten "prawie prawdziwy" wariant.

A co, jeśli wciąż żył?

Uniósł ręce do twarzy i popatrzył na nie uważnie, a potem powoli dotknął klatki piersiowej, brzucha, ud i ramion. Zmarszczył brwi, bo jego ciało wydawało się w 100% realne. Co rodziło kolejne pytanie: jak rozpoznać, że się nie żyje? Skąd miał wiedzieć, czy opuścił świat na dobre i teraz wpadł w piekielną pętlę, skoro wszystko wyglądało dokładnie tak samo jak w jego postapokaliptycznej rzeczywistości?

- Żyję, czy nie żyję, oto jest pytanie? - sparafrazował cytat z Hamleta i zachichotał, rozbawiony swoją przeróbką.

- Śmierć nie przychodzi tak szybko do tych, którzy na nią zasługują - usłyszał nagle jakże znajomy głos Marinette Gniewnej i od razu zesztywniał.

Wiedział, że znajduje się za jego plecami, dlatego zamknął oczy i zacisnął ręce w pięści, nie chcąc się ku niej obracać. Nie chciał jej w tym momencie widzieć. Nie, gdy w jego pamięci żywe było spotkanie z Całkiem Realną Marinette. Definitywnie wolał tę dziwną wizję, od tej nienawistnej, która wywlekała na wierzch wszystkie jego przewinienia i występki.

- Idź sobie - szepnął. - Nie chcę dziś z tobą rozmawiać.

- Gdybyś nie chciał, nie pojawiłabym się.

Może i coś w tym było, ale ani myślał przyznawać się do tego na głos. Uparcie odwracał się plecami do Marinette Gniewnej, jakby to mogło zmusić ją do odejścia. Ale tak naprawdę nie wiedział, co powoduje, że wizje znikają. Nigdy nie robiły tego wtedy, gdy chciał. A gdy próbował je zatrzymać, rozpływały się w powietrzu.

Ironia to suka.

- Myślałeś, że dzisiaj wszystko się skończy, prawda? - zapytała cicho. - Że się uwolnisz od tego, co na siebie sprowadziłeś. Co sprowadziłeś na mnie i na cały świat.

- Odejdź - powtórzył drżącym głosem. - Proszę, odejdź.

- Nie mogę - odparła, a w jej głosie pojawił się cień bólu. - Muszę być przy tobie. Ty i ja kontra świat, Kotku.

Obejrzał się na nią gwałtownie. Wyglądała dokładnie tak samo jak zawsze - karmazynowa bluzka, czarne spodnie, związane w kucyki włosy. Ale jej twarzy po raz pierwszy nie wykrzywiał grymas. Patrzyła na niego wręcz ze współczuciem.

Zdecydowanie preferował jej gniew.

- Nie powinnaś zacząć wyliczać, ile to osób pozbawiłem życia? - spytał z lekką desperacją, próbując skłonić halucynację, by zachowywała się tak, jak zwykła to robić.

Wiedział, jak postępować, gdy się na niego złościła. Teraz czuł się dość niepewnie. A nienawidził tego uczucia z całego serca.

- Dziś nie muszę.

Biały KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz