15. Jak to się skończyło

367 46 38
                                    

Biedronka i jej nowy partner stali na dachu nieopodal rezydencji Agreste'ów. Oboje wpatrywali się z natężeniem w biały budynek. Adrien przekazał im wcześniej wszystkie dane dotyczące monitoringu i zabezpieczeń, ale Félix był pewien, że kryjówka Władcy Mroku będzie strzeżona dodatkowo. Poza tym był przekonany, że wuj miał swoje własne alarmy i pułapki, o których nikogo nie poinformował. Od zniknięcia żony stał się takim paranoikiem, że Félixa by nie zdziwiło, gdyby willa była lepiej strzeżona niż Pałac Buckingham.

- Jakiś plan? - zapytał cicho Behemot.

Marinette trochę bawiło imię, jakie wybrał Félix dla swojej superbohaterskiej persony. Nie wiedziała czego się spodziewać, gdy się przemieni, ale na pewno nie tego, że będzie się tak różnił od Adriena, jednocześnie ogromnie go przypominając. Zmiany były jednak na tyle widoczne, że nie mógł pojawić się pod imieniem Czarnego Kota.

Jego blond włosy były jeszcze dłuższe i bardziej potargane niż Adriena. Przypominały niemal lwią grzywę - nieujarzmioną i dziką. Kostium miał czarny, ale pod szyją brakowało dzwonka, a suwak był lekko rozsunięty, odsłaniając gardło i kawałek mostka. Pasek - tak jak u Czarnego Kota - był również ogonem. Klamra znajdowała się jednak z przodu, była srebrna i miała odcisk kociej łapy. Buty miał krótsze i w wojskowym stylu, a rękawiczki wykańczały srebrne pazury. Na szczęście nie pozbył się kocich uszu. Marinette zwyczajnie nie wyobrażała sobie jakiegokolwiek Kota u swojego boku bez tego detalu.

- Wchodzimy, zabieramy Miracula i wychodzimy - odparła.

- Czyli improwizujemy - westchnął.

- Wierz mi, też wolałabym wiedzieć z góry, co robić, ale nie przewidzimy wszystkiego. Zawsze idziemy z Kotem na żywioł. Taki mamy styl - wzruszyła ramionami, ale sama wydawała się być zdenerwowana.

Na szczęście tego nie skomentował. Odpiął tylko Kij od paska i zmrużył oczy.

- No to nie traćmy czasu - oznajmił, pospiesznie przeskakując z dachu na dach, a następnie wskakując prosto przez otwarte okno do pokoju Adriena.

Adriena nie było w rezydencji. Został domu Marinette, żeby nie kusić losu. Ona i Félix mieli nadzieję rozprawić się z Gabrielem tak szybko, że nie zdąży wyczuć rozchwianych emocji syna. Zmaganie się ze zakumizowanym Adrienem było ostatnim, czego w tym momencie potrzebowali.

- Prowadź - poleciła cicho Biedronka, próbując nie przyglądać się zdjęciom Adriena rozłożonym w różnych miejscach pokoju.

Nie było jej łatwo bez swojego prawdziwego partnera. Félix nie był Adrienem. Nie był Czarnym Kotem. Ufała mu, ale nie było między nimi więzi, która sprawiała, że ona i Kot byli wręcz niepokonani. Razem byli najsilniejsi. I dlatego zastanawiała się, czy dobrze zrobiła, zabierając ze sobą innego Kota. Było już jednak za późno, żeby coś z tym zrobić. Musiała wierzyć, że ona i Behemot sobie poradzą.

A jednak złe przeczucia jej nie opuszczały.

Behemot, korzystając z wyostrzonego słuchu, upewnił się, że w pobliżu pokoju nikogo nie ma i dopiero wtedy otworzył drzwi. Biedronka cicho podążyła za nim. Nie rozmawiali, nie chcąc ryzykować, że ktoś ich usłyszy. W milczeniu przemknęli się do pracowni Gabriela i dopiero tam zatrzymali. Biedronce nie podobało się, że to miejsce jest takie puste - nie żeby na co dzień było wypełnione ludźmi... Ale gdzie była Nathalie? Albo sam gospodarz? Dlaczego z każdą kolejną sekundą wydawało jej się, że powinni czym prędzej odejść?

W napięciu przyglądała się jak Behemot podchodzi do portretu Emilié Agreste. Stanął przed nim, wpatrując się w uśmiechniętą twarz kobiety. Gdy stał tak przez dobrych 5 minut, już chciała powiedzieć, że to nie czas na kontemplowanie sztuki. Wtem położył dłonie na obrazie i badawczo zaczął się przyglądać pewnym elementom. Podeszła bliżej, żeby zobaczyć, co robi i wtedy jego palce zatrzymały się w jakichś losowych punktach.

Biały KotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz