Masz tylko jedno pierwsze...
Za wszystko.
Żadnych powtórek.
Pierwsze spojrzenie, pierwsze wrażenie, pierwsza próba, pierwszy pocałunek, pierwsza miłość.
Chciałam osoby w moim życiu, która całowałaby moje rany przed całowaniem moich ust.
Kogoś, kto nacieszy się wszystkimi moimi niedoskonałościami, uleczy moje bóle, zaakceptuje mnie taką, jaką jestem i kto da mi miłość, jakiej nigdy wcześniej nie zaznałam.
Najpierw musiałam znaleźć tego kogoś...
Gdy powoli i niechętnie oderwałam swoje usta od Five, spojrzeliśmy sobie w oczy.
Coś się zmieniło w jego twarzy, nie było już zmarszczek zmartwień, które zwykle pokrywały jego czoło. Wydawał się spokojny. To było coś, czego w nim nie widziałam.
Uśmiechnęłam się.
- Nie krępuj się używać pocałunków jako metody, aby mnie uciszyć w każdej chwili. - Zauważyłam. Zaśmiał się lekko. Ten dźwięk był muzyką dla moich uszu.
Moje serce stopiło się, a motyle w brzuchu zdawały się wdzierać do piersi, przyśpieszając bicie serca.
Znów podszedł i pocałował mnie w czoło.
Zarumieniłam się lekko, wciąż nieprzyzwyczajona do tego rodzaju dotyku.
Odsunął się, wciąż uśmiechając się uroczo.
Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, otoczył swoimi długimi ramionami i szepnął.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałem, nie zasłużyłaś na to. Odsunęłam się, żeby spojrzeć na jego twarz, linie powoli wracały.
- W porządku, wiem, że chciałeś dobrze. - Odpowiedziałam szybko. Przesunęłam głowę z powrotem w stronę jego klatki piersiowej, a on oparł na niej podbródek i wziął głęboki oddech.
Po kilku sekundach bicie jego serca zmieniło się w dźwięk tykania odległego zegara, ukrytego na widoku.
- Uh.. czy przeszkadzam w czymś ważnym? - Zawołał głos.
Moje oczy, które były teraz zamknięte i wypoczęte, otworzyły się gwałtownie i zobaczyłam Allison stojącą kilka metrów dalej z rękami skrzyżowanymi na piersi.
- Nie, nic zbyt ważnego. - Five odpowiedział z nutą sarkazmu w swoim i tak już bardzo sarkastycznym tonie.
- W porządku?.. Znalazłam coś, po prostu pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć. - Znowu się odezwała.
Five puścił jego miękki uścisk, ale nie do końca. Jego ręka nadal spoczywała na moich plecach.
Tylko lekkie zadrapnie, jakby bał się, że jego dotyk był zbyt mocny.
- Co to jest? - Zapytał.
- Nic tak naprawdę.. tylko to, że wiem, gdzie zatrzymali się Vanya i jej chłopak. - Wzruszyła ramionami.
- No to chodźmy. - Five ruszyło w stronę drzwi.
Naprawdę nie chciałam wyjeżdżać. Czy byłam samolubna, chcąc, aby Five trzymał się z dala od kłopotów, które zdawały się za nim podążać?
- Uhm, właściwie myślałam, że byłoby lepiej, gdyby Kelly ze mną poszła. Tak wiesz, dziewczyna z dziewczyną. - Allison spojrzała na mnie. Zrobił wystarczająco dużo dla świata. Więcej niż wszyscy razem wzięci. - Ale oczywiście jeśli chcesz Kelly? - Kontynuowała.
Wpatrywałam się w dwóch Hargreevesów. Mój umysł nie składa słów, które wypowiedziała wyraźnie Allison.
Czekali.
Czekałam.
Dlaczego przestali mówić? Czy chcieli, żebym wyszła z pokoju?
Five odchrząknął.
- Kelly? - Zaszeptał.
- Ojej. - Zatrzymałam się. Przewrócił oczami.
- Czy chciałabyś pójść ze mną, żeby ocalić Vanyie? - Allison powtórzyła.
Spojrzałam na Five, jego wyraz twarzy sprawił, że pomyślałam, że nie chce, żebym jechała, ale jego słowa dowiodły, że jest inaczej.
- Tak, to rozsądne, Kelly? Chcesz iść z Allison, aby uratować moją siostrę? - Patrzył na mnie ze zmartwieniem w swoich pięknych szaro-zielonych oczach.
Zostać? Iść?
Gdybym została, byłabym z Five. Gdybym została, wiedziałabym, że nie jest w niebezpieczeństwie.
Gdybym poszła.. nie miałabym żadnych plusów. Z wyjątkiem jednego.
Allison chciała, żebym to zrobiła.
Vanya na nas liczyła.
Lekko skinęłam głową.
- Oczywiście, że pójdę z tobą Allison. - Wymamrotałam.
Westchnęła i posłała mi ciepły uśmiech.
- Spotykamy się na dole. - Powiedziała odchodząc.
Odwróciłam się do chłopaka.
- Nie muszę iść, jeśli tego nie chcesz. - Powiedziałam
- Nie bądź głupia, idź i pomóż moim siostrom. - Uśmiechnął się lekko.
- Dobrze. Zobaczymy się wkrótce. - Zaczęłam odchodzić, ale poczułam uścisk dłoni wokół mojego nadgarstka.
Przyciągnął mnie do siebie ostatni raz i pocałował.
Jego palce lekko wbijały się w skórę na moim policzku, a drugą ręką wspierał tył mojej głowy.
To było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Czy byłam martwa?
Czy to właśnie niektórzy ludzie uważali za niebo?
Odsunęłam się po raz ostatni.
- Po co to było? - Uśmiechnęłam się.
- To wydawało się konieczne. - Wzruszył ramionami. Odeszłam, szczerząc się jak diabeł.
Spotkałam Allison w samochodzie. Uśmiechnęła się do mnie i lekko mrugnęła.
Pocałunek w ramię... pragnę cię.
Pocałunek w usta.. kocham cię
Ale pocałunek w głowę.. jesteśmy razem na zawsze.
Taki związek chciałam. Taki związek dał mi Five Hargreeves.
CZYTASZ
Protective - five x Kelly (Tłumaczenie PL)
FanfictionKelly zawsze czuła, że nie jest chciana i kochana, ale spotkała chłopca, kłócili się dużo. Nie tylko się nawzajem obrażali ale łączyła ich więź, która była bardzo silna. "Po raz kolejny ta część mnie... miała nadzieję, że zobaczę te szaro-zielone oc...