Gdy tylko para wyszła, Five z wahaniem zdjął rękę z ust Kelly. I tam jest ta część, która chciałaby, żeby zaczekał, jeszcze tylko sekundkę.
Kelly pov
- Wszystko w porządku? - Zapytał mnie pomiędzy oddechami. Czy było w porządku? Tak, nadal oddychałam, ledwo, ale wystraczająco.
- Tak. - powiedziałam niepewnym, drżącym głosem. Rozejrzałam się wokół siebie, niepewna, gdzie skierować wzrok. Poczułam pieczenie z tyłu głowy. Tępy ból. Dyskretnie podniosłam rękę w stronę miejsca, z którego dochodził ból. Przejechałam palcem po głowie i poczułam głęboką ranę, szwy musiały się rozpruć. To prawdopodobnie z powodu incydentu, który wydarzył się z moim ojcem. Zdecydowałam, że najlepiej będzie nie mówić o tym Five, mam przeczucie, że przesadzi.
Five odepchnął się od ziemi, odwrócił i wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam go i podniosłam się do pionu.
- Dziękuję. - wykrztusiłam.
- Nie wspominaj o tym nikomu. - odpowiedział bezbarwnym głosem. - Musimy się stąd wydostać, zanim te dranie wrócą. - Widziałam, że stara się unikać ze mną kontaktu wzrokowego. Patrzył gdziekolwiek, byle nie tam, gdzie teraz stałam.
- Tak, prawdopodobnie masz rację. - westchnęłam.
- Przepraszam, co powiedziałaś? - Five zapytał mnie z małym uśmiechem na twarzy. Nie mogłam podnieść jego ego bardziej niż on sam.
- Powiedziałam, że jesteś dupkiem. - odpowiedziałam głośniej.
Rezydencja Hargreeves
- Chodź, posprzątamy. - Staliśmy na schodach przed słynną rezydencją Hargreevesów. Mój ojciec zawsze miał fantazje o tym, jak mieszka w wielkim domu, w towarzystwie wielkiego telewizora. Powiedział, że gdybym się nie urodziła, moja matka i on mieszkaliby w takiej dużej posiadłości.
- Jesteś pewien, że mogę wejść, nie chcę przeszkadzać. - Spojrzałam na kamienie żwiru pod moimi stopami, każdy w innym odcieniu szarości, wszystkie różnią się rozmiarem i kształtem. - Wiesz co? Po prostu wrócę do domu. - Powiedziałam nieśmiałym tonem, kierując się z powrotem w kierunku bramy. Złapał mnie za ramię, przyciągając z powrotem do siebie.
- Mam ci pozwolić wrócić do tego dupka? - Przerwał, kręcąc głową na tę absurdalną myśl. - Nie ma mowy Kelly, idziesz ze mną. - Five dokończył, wciągając mnie do środka domu.
- Five? - Ktoś zawołał z góry. Wzięłam głęboki oddech. Pachniało czymś nowym, cóż, nowym dla mnie. Słodki zapach wypieków zalał korytarz, w którym staliśmy. Dom również pachniał opuszczonym, jakby nikt tu nie mieszkał od kilku lat. - Co ci się do cholery stało? - Ten sam głos zapytał, wyrywając mnie z moich myśli.
- A kto to jest? - Kobieta zapytała Five.
- Do omówienia później. - stwierdził rażąco. Obok kobiety stał nienormalnie duży mężczyzna. Spuściłam wzrok, unikając jego osądzającego spojrzenia.
- Wszystko w porządku? Możemy ci jakoś pomóc? - odezwał się mężczyzna.
- Nic nie możesz zrobić. - Five był bardzo sfrustrowany parą, która nas wcześniej zaatakowała. Czyli byli jego rodzicami? Nie wyglądali jak on. Może jest adoptowany? - Nikt z was nie może nic zrobić. - Kontynuował Five, rozglądając się po naszej trójce.
Five pov
Nie widziałem nic, tylko dym, tylko ogień, tylko ją.
Niewinna Kelly, leżąca na twardej podłodze tego, co kiedyś było moim domem. Świat był dla niej zbyt surowy, zasługiwała na coś lepszego. Lepsze życie, lepsze zakończenie jej historii. Chyba już nic nie mogę zrobić, żeby ją uratować.
CZYTASZ
Protective - five x Kelly (Tłumaczenie PL)
FanficKelly zawsze czuła, że nie jest chciana i kochana, ale spotkała chłopca, kłócili się dużo. Nie tylko się nawzajem obrażali ale łączyła ich więź, która była bardzo silna. "Po raz kolejny ta część mnie... miała nadzieję, że zobaczę te szaro-zielone oc...