27

89 7 0
                                    

- Co? Dlaczego się uśmiechasz? - Zapytałam Allison. Potrząsnęła głową.

- Nic - nigdy wcześniej nie widziałam Five tak szczęśliwego, serce mi pękło, gdy widziałam go cały czas zdenerwowanego. - Odpowiedziała. 

Nigdy tak naprawdę tego nie zauważyłam... od czasu do czasu widziałam, jak zmarszczki na jego twarzy znikają, tylko po to, by uśmiech zajął ich miejsce. 

- Więc gdzie w ogóle jest ten zboczeniec? - Zapytałam, próbując zmienić temat, przeglądałam w tym czasie akty Leonarda. Allison wskazała adres na dole małej, pogniecionej kartki. 

- Vanya jest z nim? - Zapytałam ponownie. 

- Mam nadzieję, że tak jest. - Wzięła gwałtowny oddech. 

Zapadła cisza.. i chyba po raz dziesiąty w ciągu dwóch dni zostałam sama ze swoimi myślami, zmartwieniami i wątpliwościami. 

Pocałowałam Five Hagreevesa. Dłużej niż formalny pocałunek, chciałabym dodać. 

To było nieoczekiwanie niesamowite, nasze usta w końcu zetknęły się, zgadzając się ze sobą, powinnam powiedzieć. 

Nie jestem pewna powodu tego pocałunku, tylko żeby mnie uciszyć? 

Five pov. 

Usłyszałem otwierane drzwi na dole. 

Byłem zbyt zajęty wpatrywaniem się w te piękne orzechowe oczy, żeby obchodziło mnie, kto to był. 

I szczerze mówiąc, nie przeszkadzało mi pokazywanie mojej obsesji na jej punkcie. 

Zakładałem, że wszyscy wiedzą, że zabiję, by zapewnić Kelly bezpieczeństwo. 

- Uh.. czy przeszkadzam w czymś ważnym? - Zapytała moja siostrzana dupa. 

Westchnąłem.. powoli i niechętnie odsunąłem się od delikatnej dziewczyny w moich ramionach.

- Nie, nic zbyt ważnego. - Powiedziałem sarkastycznie. Spojrzałem z powrotem na Kelly, jej oczy błyszczały, z podniecenia? Zmartwienia? Z irytacji? 

Niektóre rzeczy wciąż były niejasne, jeśli chodzi o nią... była nikim innym, kogo miałem, nie miała przywileju spotkania.. była nieobliczalna. 

Może właśnie to mnie pociągało? Nigdy się z nią nie nudzę. Czy to wszystko? A może jest w niej coś więcej. 

- Co to jest? - Spytałem Allison tonem sugerującym, że ma coś do powiedzenia albo idzie dalej. 

- Nic tak naprawdę.. tylko to, że wiem, gdzie zatrzymali się Vanya i jej chłopak. - Wzruszyła ramionami, jakby to nie było nic wielkiego.

- No to chodźmy. - Zacząłem iść w stronę schodów, pełen zapału skończyć coś, co nigdy nie powinno było się zacząć. 

Zatrzymałem się, kiedy zdałem sobie sprawę, że Allison mnie nie śledzi. 

- Uhm, właściwie myślałam, że byłoby lepiej, gdyby Kelly ze mną poszła. Tak wiesz, dziewczyna z dziewczyną. Ale oczywiście jeśli chcesz Kelly? 

Spojrzałem z powrotem na Kelly. Jej wyraz twarzy był pusty. A chmury zakryły jej zwykle ożywione oczy.

Odchrząknąłem i wyszeptałem jej imię. 

Oderwała się od swoich myśli.

- Ojej. - Powiedziała po uświadomieniu sobie, że nie odpowiada. 

Ta dziewczyna to coś innego. Przewróciłem oczami. Próbując ukryć rozbawienie, które się w nich czaiło. 

Spojrzała na mnie szukając aprobaty. Nie byłem pewien, ale tylko przez chwilę. Trudno było pozwolić jej odejść, gdy nikt nie chronił jej przed niebezpieczeństwem, w które się wciągnęła. Ale ja nie byłem jej opiekunem, tak jak ona nie była moim. 

- Tak, to rozsądne, Kelly? Chcesz iść z Allison, aby uratować moją siostrę? - Zmarszczka między jej oczami uformowała się, gdy próbowała poskładać moją fasadę. 

- Oczywiście, że pójdę z tobą Allison. - Zawołał jej śpiewny głos. 

Allison skinęła głową i zeszła na dół, żeby na nią zaczekać. 

Odwróciłem się i spojrzałem na Kelly.

- Nie muszę iść, jeśli tego nie chcesz. - Powiedziała.

Chcę, żebyś została...

- Nie bądź głupia, idź i pomóż moim siostrom. 

Błagam nie odchodź. 

- Dobrze. - Odpowiedziała z ciepłym uśmiechem, po czym odwróciła się, by odejść.

Bez zastanowienia złapałem ją za nadgarstek. 

Przyciągnąłem z powrotem do siebie.

Nasze usta się zderzyły. 

Jej miękkie usta na moich. Chciałem, żeby była bliżej, to mi nie wystarczało. 

Po kilku sekundach odsunęła się. 

- Po co to było? - Zapytała. 

- To wydawało się konieczne. - Odpowiedziałem prosto. 

Patrzyłem, jak odchodzi.

Na razie to wystarczyło.

Pov Kelly

Po kilku godzinach nudnej jazdy w końcu wjechałyśmy na wydeptany, żwirowy podjazd. 

- To tutaj? - Zapytałam Allison, kiedy podjeżdżałyśmy po dom. 

Lekko wzruszyła ramionami. 

Wyskoczyłyśmy z małego samochodu i powoli weszłyśmy po schodach prowadzących do drzwi. 

Do tej pory nie zauważyłam, jak mocno wieje wiatr. To było dziwne. 

Ze środka dobiegała słodka, powolna muzyka. 

- Vanya?! - Zawołała Allison, idąc szybciej, by dostać się do drzwi. Szłam tuż za nią. 

Otworzyłam powoli drewniane drzwi i zobaczyłam Vanye grającą na skrzypcach. Była niesamowita. Allison w pośpiechu minęła mnie. 

- Vanya, tu jesteś. Co się dzieję? - Zapytała siostrę. 

Byłyśmy teraz obie w pomieszczeniu, wiatr już nas nie przewracał. 

- Co wy tu robicie? - Vanya zapytała nas rozgorączkowanym głosem. 

- Przyszłyśmy by cię znaleźć. Wszystko w porządku? - Allison odpowiedziała. 

- Tak. - Odpowiedziała skrzypaczka. 

- Dzieje się coś dziwnego. Co jest tego przyczyną? - Allison znów się odezwała. Zdecydowałam, że najlepiej będzie dla mnie po prostu siedzieć cicho i mówić tylko wtedy kiedy będę musiała. 

- Ja. 

Protective - five x Kelly (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz