20

100 7 0
                                    

Zawsze miło jest zobaczyć znajomą twarz.. ale szczerze mówiąc teraz nie był na to czas ani miejsce. 

- Evan? Co ty tu robisz? - Zapytałam wysokiego chłopaka przede mną.

- Nie. Nie. Nie możesz tu być. To nie jest dla ciebie bezpieczne, ona cię zabije. - Bełkotał. 

- Uspokój się, to nie ma sensu. Kto mnie zabije? - Wziął głęboki oddech i ponownie się odezwał. 

- Moja matka.., choć prawdopodobnie znasz ją jako Handler. - Wciągnęłam gwałtownie powietrze. Ta suka jest z nim spokrewniona. 

- Powiedz coś. - Zażądał Evan. 

Co chciał, żebym powiedziała. " O tak, twoja mama jest naprawdę miła, myślę, że całkiem dobrze się dogadujemy." 

- D-dlaczego ona chce mnie zabić? - Zapytałam, wdychając powietrze. Złapał mnie za łokieć i pociągnął na siedzenie. 

- Cóż... bardzo lubi twojego przyjaciela. Ale nie podoba jej się myśl, że próbujesz powstrzymać niemożliwe. - Evan wstał i oprał się o ścianę.

- Kogo? - Nie miałam pojęcia, kim był ten "przyjaciel" 

- Four? - Uniósł ciemne brwi. Mając nadzieję, że skojarzę to imię. 

Four? Four co? 

Five? 

- Five! Muszę z nim porozmawiać, wiesz gdzie on jest? - Zapytałam bez pauzy. 

- Tak, myślę, że moja mama powiedziała mi, że będzie w biurze przez całe popołudnie. - Odpowiedział. 

Wydawało mi się, że słyszę jad w jego głosie, ale szczerze w tej chwili nie obchodziło mnie kto kogo nienawidził, musieliśmy iść do domu.

Evan wyprowadził mnie na zewnątrz i do innego budynku. 

Ten budynek był podobny do poprzedniego, a którym byliśmy. Mieściły się w nim biura i, co dziwne, pokój z teczkami. 

Zaprowadził mnie do pokoju, który nie był duży, prawdopodobnie wielkości mojej kuchni, u mojego taty. Evan przeprosił, stwierdzając, że ktoś go potrzebuje. Skinęłam głową i podziękowałam mu z delikatnym uśmiechem. Rozejrzałam się po małym pokoju, ale nigdzie nie widziałam Five. 

- Kelly. - Odwróciłam się, by zobaczyć kogoś, kogo chciałabym po prostu zabić. 

- Handler. - Odpowiedziałam, naśladując jej ton. 

- Co ty tutaj robisz? - Zapytała, mogłam powiedzieć, że starała się być miła.

- Cóż? Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, szukałam swojego chłopaka, Five. - Kłamałam. 

- Och, odniosłam wrażenie, że on nie ma serca. - Odpowiedziała z takim samym jadem w głosie, jak jej syn. 

Cisza. 

- Cóż, mogę ci w tym pomóc... poszedł tędy. - Powiedziała odchodząc. Poprowadziła mnie do małego korytarza. - Jest w tym małym pokoju. Powiedział, że potrzebuje trochę prywatności. - Powiedziała Handler wskazując na drzwi. 

Dlaczego, u licha, miałby tam siedzieć? 

Otworzyłam drzwi, ale nie było tam Five. 

- Haha, to było zabawne, ale serio gdzie on jest? - Powiedziałam odwracając się. Czyjeś ręce pchnęły moją klatkę piersiową, sprawiając, że opadłam z powrotem do pokoju.

- To dla jego dobra. - Powiedział głos, zanim zrobiło się ciemno. 

- Skurwysynu, wypuść mnie! - Krzyknęłam, waląc w drzwi. - Proszę. - Wrzasnęłam. To było bezużyteczne. Nikt nie mógł mnie usłyszeć. Nic nie widziałam. Zastała mnie ciemność. Ponownie.

Kontynuowałam krzyki, które wydawały się trwać godzinami. Nikt nie zamierzał przyjść. Zaschło mi w gardle, podobnie jak łzy, które szybko spływały po moich policzkach. Nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudził mnie dźwięk grzechoczących klawiszy. Drzwi otworzyły się i stanął w nich bardzo wysoki mężczyzna. Miał na sobie okulary, biały fartuch i trzymał w ręce notatnik. 

- Musisz być Kelly. - Powiedział. 

- A ty, panie, musisz być kutasem. - Odpowiedziałam. Zapisał coś w swoim notatniku, po czym powiedział. - Zamknij. - Zlecił komuś. 

- Nie, proszę... Five! - Płakałam, ale znowu zostałam zamknięta w ciemnym pokoju. Bez śladu ratunku. 

Five pov

Minęło kilka godzin, odkąd dotarliśmy do tej piekielnej dziury. Pracowałem nad kilkoma rzeczami, ale głównie po to, by pozostać przy biurku, do którego mnie przydzielono. By móc obserwować, co tu się dzieje. Zebrałem harmonogramy 50% osób w tym pokoju.

Poszedłem do pokoju z tubami, żeby zobaczyć, kto tam pracuje. Wydawało się, że dostanie się tam tak, by Gloria tego nie zauważyła graniczyło z cudem. 

Gloria była straszą panią pracującą w tym oddziale. 

Jedna rzecz wydawała mi się nie w porządku. Kelly. Nie widziałem ani nie słyszałem jej przez cały dzień. Powiedziałem jej, że gdyby była w niebezpieczeństwie, byłbym tam w mgnieniu oka, ale byłem tak pochłonięty pracą, że nie zauważyłem jej miejsca pobytu. Znając Kelly, pewnie już się znudziła i się wymknęła. Postanowiłem zrobić sobie małą przerwę od tego, co robiłem, by ją znaleźć. Popytałem w okolicy, nikt jej nie widział. Zaczynałem się trochę martwić. Wróciłem do pokoju, w którym ją zostawiliśmy, i tak jak się spodziewałem, jej już tam nie było. 

- Hej, Four? Tak? - Odezwał się monotonny głoś. 

- Five, właściwie. - Odpowiedziałem, oczyszczając gardło.

- Widziałeś Kelly? - Zapytał mnie. To było dziwne, skąd on ją znał. Wziąłem głęboki oddech. 

- Nie, też jej szukam. 

- Poszła cię szukać jakąś godzinę temu. Zostawiłem ją w twoim biurze - Mówił. 

- Masz jakiś pomysł, gdzie ona może być? - Zapytałem chłopca. 

- Kurwa.. 

Uniosłem brwi na dziwną reakcje chłopaka i nagłą zmianę nastroju.

- O nie, nie.. - Mówił dalej do siebie, kręcąc głową. 

- Co się stało? Czy wszystko z nią w porządku? - Powiedziałem podchodząc do chłopaka. - Przysięgam na Boga, jeśli ją skrzywdziłeś. - Przycisnąłem go do ściany.

- Nie. Nie ja. Handler. - Powiedział, otwierając oczy z przerażeniem.

Kurwa! Jak mogłem do tego dopuścić, wiedziałem, że powinna była zostać. To moja wina. Jeśli jest ranna, nie wiem, co ze sobą zrobię. 

Protective - five x Kelly (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz