7

276 5 0
                                    

Koszmary istnieją poza logiką, nigdy nie są prawdziwe, choć nigdy nie są do końca fałszywe.

Prosty krzyk przegonił sen, który miała. Było to znajome w sposób, który chciałaby znać. Zdarzyło się to już kiedyś, ale nie było do czego tego porównać.

Pośrodku jej klatki piersiowej pojawił się tępy ból. Nic, co mogłoby jej zaszkodzić. W miarę jak zegar tykał, tępy ból nasilał się. Aż nie mogła oddychać. Jej ręce powędrowały do jej gardła, by uwolnić je przed pazurami.

Potem nie było już nic.

Odwracając się, mogła zobaczyć, o co był wrzask.

To była ona i jej ojciec. Zabawa w chowanego... to nie było wspomnienie. Modliła się do każdej gwiazdy, żeby tak było. Ale to się po prostu nigdy nie wydarzyło. Tylko kiedy spała.

To był jej ciągły sen, a raczej koszmar.

Śmiertelnie przeraził ją fakt, że wiedziała, że to się nigdy nie wydarzy. Wiedziała, że w tej rzeczywistości jej ojciec ją odnajdzie i skrzywdzi. Wiedziała, że nic nie może się zmienić. To właśnie przerażało ją bardziej niż cokolwiek innego.

---

Kelly obudziła się, słysząc ciągłe pikanie maszyny. Otworzyła oczy, by i tak nic nie widzieć.
Śmierć jest przerażająca. Nigdy nie lubiła ciemności. Ponieważ nigdy tak naprawdę nie mogła zobaczyć, co się w niej czai.

Podniosła rękę by dotknąć swojej twarzy, ale zatrzymała się kilka centymetrów od niej.

- Co do.. - wyszeptała. Po pewnym czasie jej wzrok przyzwyczaił się do panującej ciemności. Rozejrzała się wokół siebie, chłonąc scenę.

Maszyny... szpitalna suknia.

Nie, nie, nie.

"To nie może być prawda." - Pomyślała. Wyraźnie pamiętała, była martwa. Uczucie wydawało się takie prawdziwe. Zbyt prawdziwe. Spuściła wzrok na swoją dłoń.

Kelly pov.

"Nie, nie, nie. Proszę. Powiedzcie, że śnie. Powiedzcie, że to nie jest prawdziwe. Muszę być martwa." - myślała.

Odwróciłam głowę, sama myśl o igłach prawie wysyłałaby mnie do szpitala, a sam widok jednej wbitej w moją skórę przyprawiał mnie o zawroty głowy. Nie patrząc drugą ręką chwyciłam igłę.

"Wdech. Wydech."

"Jeden.."

Oddychać.

"Dwa.."

Oddychać.

Kiedy wzięłam oddech, lekki dotyk wyrwał mnie z transu.

- Nie dotykaj mnie! - Krzyknęłam przez zęby, obracając głowę, by skarcić tą osobę.

To był chłopiec. Ten chłopiec.

Bez namysłu wyrwałam rękę z jego uścisku. Stał tam, litość śledziła jego oczy. Z jednego punktu do drugiego. Nie potrzebowałam jego litości, miałam jej dość od siebie. Odwróciłam wzrok, zanim zgubiłam się w chmurach przykrywających jego oczy.

Odetchnął z irytacją.

- Zostałaś ciężko ranna. - poinformował mnie.

No co ty nie powiesz!

Uniosłam ramiona, jakbym chciała zakomunikować, że nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wtedy mnie to uderzyło. Gdzie byłam? Jak długo byłam poza domem? Czy z moim ojcem było wszystko w porządku?

Protective - five x Kelly (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz