30

89 7 0
                                    

Wspomnienia odgrywają bardzo dużą, ale mylącą rolę.

Rozśmieszają cię, gdy przypominasz sobie chwile, w których płakałeś, sprawiają, że płaczesz, gdy przypominasz sobie chwile, w których się śmiałeś.

Pamiętasz, jak się czułeś, gdy ludzie komplementowali to, jak twoja koszula wydobywa kolor twoich oczu lub jak twoje policzki stają się jaskrawoczerwone, kiedy jesteś szczęśliwy. 

Kiedy upuścisz jedzenie na swoją ulubioną koszulkę lub gdy ktoś z twoich bliskich zapomni o wszystkich wspomnieniach, które miałeś.. pamiętasz, kiedy ktoś odchodzi po raz ostatni. 

To, jak się czujesz, kiedy nie wracają, nawet po każdym telefonie, każdym płaczu.. oni po prostu...odchodzą. 

----

- Vanya? Wszystko w porządku? - Zapytałam drobną kobietę. 

Spojrzała na mnie gniewnie, a jej białe oczy powoli wróciły do ciepła brązu, jakie normalnie były. 

Bez słowa podeszła do drzwi i odeszła. 

- Kurwa! Nie znowu. Nie! Vanya nie odchodź! - Zawołałam ją. 

Dobra, uspokój się... pomyśl. Jeśli zniszczę krzesło, będę wolna.

Tak! 

Skoczyłam, raz, dwa; krzesło powoli przewróciło się, lądując na moich plecach z głośnym hukiem. 

Nadal nie jestem wolna. 

- Au. Ugh. - Jęknęłam do siebie.

- Kelly! - Usłyszałam ciche wołanie dochodzące z zewnątrz. 

- Vanya!? - Zawołał głębszy głos. 

- Five! Diego! - Odkrzyknęłam. Dwóch chłopców wbiegło do małego domu. 

- Och. Kelly! Dzięki Bogu, nic ci nie jest! - Powiedział Five, podchodząc do miejsca, w którym leżałam. 

- Co się z nim, do cholery, stało? - Zapytał Diego, wskazując na zmarłego Harolda. - Jesteś przywiązana do krzesła. - Kontynuował.

- Masz świetne umiejętności dedukcji, Diego. I uwielbiam to, jak stwierdziłeś oczywiste rzeczy z takim poczuciem odkrycia. - Powiedziałam bez tchu.

Diego spojrzał na mnie z takim zmieszaniem na twarzy, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

- Co cię tak bawi? - Nacisnął na Five. 

- Właśnie nazwała cię głupim na siedem różnych sposobów. - Five powiedział, uśmiech igrał na jego ustach. 

Diego przewrócił oczami i ukląkł obok Harolda. Five uklęknął obok mojej głowy.

- Jakim cudem wylądowałaś na plecach? - Szepnął do mnie. Przewróciłam oczami i westchnęłam.

- Tylko proszę, pomóż mi wstać. - Szepnęłam. Wstał, chwycił miejsce na krześle między moimi nogami i popchnął mnie do pionu. - Dziękuję, a teraz proszę mnie rozwiązać. - Kontynuowałam.

Przesunął się na oparcie krzesła. Przesuwał palcami po moim ramieniu w kierunku liny. Przeszedł mnie lekki dreszcz. Nadal nie przywykłam do miękkiego dotyku, jaki dawał mi Five. 

Powoli rozwiązał liny. Uwalniając mnie, po raz setny. Wstałam i objęłam ramionami ciepłe ciało chłopaka. 

- Dziękuje za przyjście. - Jąkałam się. 

- Nie zostawiłbym cię, Kelly, wiesz o tym, prawda? Nie teraz, nigdy. - Odpowiedział w moje włosy. 

Uśmiechnęłam się do siebie. 

Ani teraz, ani nigdy.

- Nie chciałbym przerywać tej.. hmm, chwili. Ale powinniśmy stąd spadać. - Diego zaczął. 

- Kolejny doskonały przykład tego, jak świetnie potrafisz dedukować oczywiste rzeczy. Naprawdę powinieneś zrobić karierę w FBI. - Wtrąciłam się.

- Musimy znaleźć Vaynie, może mieć kłopoty. Kelly wiesz gdzie mogła pójść? Powiedziała ci coś? - Kontynuował, ignorując moje oświadczenie. Puściłam Five, ale przyciągnął mnie z powrotem do siebie. 

- Cóż, um.. wspomniała o rozmowie z wami. - Powiedziałam. 

- Dobra, więc od tego zaczniemy, wrócimy do akademii, zobaczymy, czy się pojawiła. - Powiedział Diego z mocą. 

Przewróciłam oczami i poszłam za nim do drzwi. 

------

Po kilku godzinach martwej ciszy zaczynałam być zmęczona. Five siedział ze mną z tyłu samochodu, pozwalając mi oprzeć głowę o jego ramię. Diego prowadził. 

Kiedy położyłam głowę na jego małym ramieniu, nucił mi do ucha piosenkę.. była bardzo prosta i krótka, ale mogłam powiedzieć, że wiele dla niego znaczyła, miała znaczenie, kryła się za nią jakaś historia. 

Stopniowo zasypiałam.. jego nucenie uspokajało nerwy i tworzyło spokój. 

- Kelly. - Usłyszałam szept do ucha. Jęknęłam cicho w odpowiedzi. - Śpi, nie będę jej budził. - Odezwał się ponownie, głośniej. Nagle nie leżałam w samochodzie, ktoś mnie podniósł. 

Moje oczy otworzyły się w alarmie. 

- Postaw mnie! - Krzyknęłam. 

- Hej! Wszystko w porządku, to ja. - Five odpowiedział. Wyciągnął mnie z samochodu i niósł mnie w kierunku akademii. Westchnęłam. 

Nie miałam ochoty się kłócić. Poza tym nie przeszkadzało mi to, że byłam noszona raz na jakiś czas.

Five w jakiś sposób zaniósł mnie na górę do jego pokoju. Delikatnie położył mnie na swoim łóżku i zaczął odchodzić. Chwyciłam rękaw jego marynarki, powstrzymując go przed zrobieniem kolejnego kroku. 

- Zostań. - Powiedziałam. 

Westchnął, spojrzał na drzwi, a potem z powrotem na mnie. 

- Dobrze, tak, pewnie. Tylko na chwilę, 'mon amour'. - Wzruszył ramionami, zanim odwrócił się, by usiąść obok mnie. 

Uśmiechnęłam się lekko na słowo, którym nie nazwał. "Mon amour" nie miałam pojęcia, co to znaczy. Miałam tylko nadzieję, że mnie nie przeklął. 

Zamknęłam oczy na kilka sekund nadal się uśmiechając. 

Kiedy ponownie je otworzyłam, już go nie było.

Protective - five x Kelly (Tłumaczenie PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz