Obudziłam się dosyć wcześnie i zeszłam na dół do salonu. Zobaczyłam wszystkich moich braci i Hailie. Wyglądała na bardzo zmartwioną.
-Co się stało?- spytałam patrząc na moją siostrę.
-Jakiś typ groził naszej Hailie pistoletem- powiedział zbulwersowany Dylan, wstając z krzesła, na którym siedział.
-Żartujesz?- spytałam i już chciałam wrzeszczeć na Dylana za taki 'komiczny' żart.
-Mówi prawdę Alu- powiedział Vince tak spokojnie jakby mówił o książce, a nie o PISTOLECIE.
-O mój boże- powiedziałam i podbiegłam przytulić Hailie- zabije go.
-Ty? Taka mała dziewczynka?- Tony zaczął się zanosić śmiechem.
-Chcesz się założyć?- spytałam patrząc na Toniego gniewnym wzrokiem.
-Nikogo nie będziesz zabijała- wyjaśnił Vice- zostaw to nam.
-Wy go zabijecie? Nie możecie to 17-latek. Jest bratem mojej przyjaciółki- odezwała się po raz pierwszy Hailie.
-Nie będziemy go zabijać. Ma 24 H na opuszczenie stanu- powiedział Vince.
-A co z jego nauką?- spytała moja siostra.
-To nie powinno cię martwić- uciął Vince i wyszedł. Święta trójca rozsiadła się na kanapie włączając jakąś grę.
-Ej Tony. Dla mnie też weź pada- powiedziałam. O dziwo wziął dla mnie i dla Hailie. Graliśmy w 5 i było super. Uczyliśmy Hailie jak grać w strzelanki. Przez przypadek zabiłam w grze Dylana, za co on prawie mnie zabił w rzeczywistości.
----
Cały wczorajszy dzień zleciał nam na graniu za to dzisiaj są urodziny Vincenta. I tak. Znowu mieliśmy iść do restauracji. Trochę się pouczyłam i wybiła godzina 16. Weszłam do mojej garderoby.
-Muszę zamówić nowe ubrania- pomyślałam.
W końcu znalazłam coś nadającego się do ubrania. Założyłam koszule, (niebieskie coś, nie wiem jak się nazywa) i jeansy.
Zeszłam na dół i zobaczyłam Vince'a.
-Sorki Vince, ale ja nie lubię sukienek- powiedziałam.
-Za to Vince zobacz na to z innej strony. Żaden chłopak nie będzie się za nią uganiał jeśli nie będzie nosiła sukienek ani spódnic- powiedział Dylan i wzruszył ramionami.
-Ej. Mam kilka adoratorów- odpowiedziałam.
-Serio?
-Serio
-Dobrze Ala- odezwał się Vince- ubieraj się jak chcesz. Ojciec by tego chciał.
No tak ojciec. Tata. Tęskniłam za nim. On nazywał mnie jego słońcem, promyczkiem. Nauczył mnie grać w piłkę nożną, samoobrony, strzelania z pistoletu i wielu innych rzeczy. Pozwalał mi być taką, jaką jestem. Nie kazał mi być różowiutką dziewczyną. Najsmutniejsze było to, że on żył. Miał się dobrze, a i tak musieliśmy o nim mówić w czasie przeszłym.
Ubrałam płaszcz, szalik i czapkę i wyszłam na dwór. Wsiadłam do samochodu Shane'a. Wyglądał na przybitego.
-Hej, wszystko okej?- spytałam lekko potrząsając jego ramie.
- Tak- odpowiedział i ruszył z podjazdu rodziny Monetów.
- Na pewno?
-Tak.
-Dobrze, jeśli nie chcesz teraz mówić to powiesz potem- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jak dobrze, że cię mam- odezwał się Shane i popatrzył na mnie.
-Jak dobrze, że cię mam- powiedziałam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-----------------------------------
Hejka
Mam nadzieje, że wam się podoba.
(454)
CZYTASZ
Mała siostra Hailie- Rodzina Monet
Novela JuvenilPrzez całe życie Alice mieszkała ze swoimi braćmi jednak w pewnej chwili okazało się, że ma straszą siostrę Hailie. Jak to jest mieć starszą siostrę? Czy będą się dogadywać? W końcu Ala była ulubienicą wszystkich braci. -Bracie. -Tak? -Podziwiam ci...