Spadam z tego cyrku

1.5K 66 18
                                    

No i jedziemy do tej restauracji. Ekstra. Skacze z radości. PS: to była ironia. Nienawidzę tych spotkań. Nienawidzę ojca Mayi. Powinni zamknąć go w psychiatryku. Dojechaliśmy do budynku, który wyglądał jak jakiś pałac. Nie lubię takich miejsc. Weszliśmy do środka. Panowała tu dziwna mroczna atmosfera. W najdalszym kacie siedział ojciec Mayi, Adrien i Mateo. Czekaj co? Mateo? Co jest ? Co on tu robię.

Podeszliśmy do stolika i tak staliśmy. W ciszy i w ogóle. W bardzo niezręcznej ciszy.

-Co on tu robi?- warknęła ostro Maya i pokazała palcem na Adriana.

-Maya, dziecko, nieładnie tak pokazywać palcami- upomniał ją ojciec i pokręcił głową.

-W dupie mam, czy ładnie, czy nie!- krzyknęła z irytacją. Nigdy nie widziałam moją ciotkę wściekłą.

-Maya, zgodzisz się, chyba że wypadało zaprosić tu Adriana. Ma prawo usłyszeć twoje wyjaśnienie- powiedział zerkając znacząco na córkę, a potem na nas- jestem pewien, że Monetowie rozumieją.

Staliśmy w ciszy. Okropnej ciszy.

-Vincentowi zapewniam, że nie mam złych intencji. Chce mu oddać szacunek. Jestem pewien, że mnie rozumiesz- powiedział. Jaki on jest okropny. Fu.

-Oddając mu szacunek zapomniałeś oddać go mnie i poinformować mnie o jego i jego bracie obecności- odezwał się lodowato Vince. Czekaj jak on może być jego bratem. On nie ma brata. Ma tylko siostrę w wieku Hailie.

Charles złożył ręce i westchnął głośno.

-Nie miałem złych intencji. Przyrzekam.

-Mhm.

-Nie pomyślałam w ten sposób. Nie chce konfliktów.

Wszyscy popatrzyliśmy na Vince'a. Od niego zależy czy zjemy kolacje. Skinął sztywno i wszyscy jak na zawołanie usiedliśmy. Chciałam usiąść przy Shane'a jak zawsze jednak Vince odciągnął mnie i kazał mi usiąść przy sobie. Drugą rękę schwytał Dylana. Obok mnie siedziała Hailie.

Charles i Maya trochę sobie docinali. Trochę bardzo. Nie słuchałam tego, bo nie chciałam. Cały czas patrzyłam na Mateo który patrzył na mnie. Uśmiechnął się do mnie i zaczął robić głupie miny jakby udając jak Charles odzywa się do Mayi. Przyłożyłem rękę do ust, żeby się nie zaśmiać. Vince rzucił mi pytające spojrzenie, ale szybko się odwrócił. Złożyliśmy zamówienie bez zbędnego entuzjazmu. Każdy się pilnował i nikt nie czuł się swobodnie. W pewnym momencie chyba zasnęłam. Obudziłam się tylko, kiedy usłyszałam krzyki kelnera i dźwięk rozbijanych szklanek. Otworzyłam energicznie oczy. Wstałam i podeszłam do kelnera, żeby pomoc mu pozbierać szkło. Rzucił mi mały uśmiech a ja wróciłam do stolika. Znowu zamknęłam oczy, bo było po prostu NUDNO.

-Ożenisz się z którąś z Monetów- otworzyłam oczy i już chciałam wstawać jednak Vince mnie powstrzymał. Dylana też.

-Przecież one mają z dwanaście lat- burknął Adrien.

-Rocznikowo szesnaście- mruknęła Hailie.

-Bez różnicy- prychnął Adrien.

-Co to w ogóle za pomysł?- zdenerwował się Will.

-Bardzo logiczny. Moja córka za któraś z waszych sióstr. Wszyscy skorzystamy na tej transakcji.

-Transakcji!!! Nie No trzymajcie mnie, bo zaraz jebnę- zawołał Dylan.

-Pilnuj się- syknął Vince do Dylana.

-Nie zamierzam czekać wielu lat aż jakaś dziewczynka dojrzeje- wtrącił stanowczo Adrien.

-Nie trzeba przecież od razu ładować ją do łóżka- powiedział Charles i machnął lekceważąco ręką.

-Przestań mówić takie rzeczy i do w ich obecności- zawołał Will.

-Dobrze. Nie chcecie tak to może Mateo. Mateo wy przecież razem jesteście- powiedział i pokierował na mnie palca. Byłby bliżej ten palec to obiecuje, że bym go złamała- wy wyjdziecie za mąż. Wyjdzie na to samo- popatrzyłam na Mateo, który teraz już siedział prościej.

-Nie ma szans- warknęłam po raz pierwszy.

-Dlaczego nie?- spytał Charles i patrzył już tylko na mnie.

-Ja ani moja siostra nie jesteśmy twoim towarem- wstałam i poczułam rękę na moim ramieniu. Ręka Vince'a oczywiście która zmusiła mnie siedzenia.

-A czy mówię coś złego?- wzburzył się Charles, rozkładając rękę.

-Tak!- ryknęli Dylan, Will i Shane w tym samym czasie.

- Charlesie- przemówił wreszcie Vince- nie zgadzam się. Nie zgadzam się na twój plan. Nie zapominaj, że mówisz o moich siostrach. Maya dokonała własnych wyborów. Nie jestem ci nic winien- Hailie odetchnęła z ulgą. Ja też.

-Poza tym i tak nie jest w moim typie- dodał na głos Adrien. Za to dostał w ramie od Mateo.

Coś przeleciało przez stół tuż nad głową Adriena. To był widelec. Dylan rzucił w niego widelec. Ja i bliźniacy wybuchnęliśmy śmiechem.

- Mówiłem przedszkole- burknął pod nosem Adrien.

-Mhm ciekawe a kto tu sam nie potrafi znaleźć żony? Na dodatek bierze się za nastolatki?- wyśmiał go Dylan.

-Powiedziałem przecież, że nie interesują mnie twoje młodsze siostry, ale uważaj, bo jak nie przestaniesz mnie irytować to kiedyś, gdy podrosną zrobimy razem takie rzeczy, jakich nie widziałeś jeszcze w żadnym filmie dla dorosłych- powiedział Adrien.

No kurna nie wytrzymam. Wzięłam nóż, który Vince specjalnie odłożył z zasięgu Dylana i bez zastanowienia rzuciłam go w Adriana. No i trafiłam. Uczyłam się od najlepszych.

-Spadam z tego cyrku- syknęłam i szybkim krokiem wyszłam z tej restauracji. Usiadłam na schodach do wejścia. Nie lubię tych wszystkich rodzin zamieszanych w organizacje. Po chwili usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Mateo. Usiadł obok mnie i wziął mnie za rękę.

-Trafiłaś. Gratuluje- powiedział a ja uśmiechnęłam się.

-Dlaczego nie mówiłeś, że masz starszego brata?- spytałam.

-Nie chwale się nim zbytnio- powiedział.

- Po co tu przyszłeś?- spytałam.

-Adrien mi kazał.

-Przepraszam, że nie chce za ciebie wyjść- Mateo prychnął.

- Mamy 14 lat. Nie myślmy o tym- powiedział Mateo i odgarnął kilka moich kosmyków włosów za ucho- prześlicznie dzisiaj wyglądasz- patrzyłam się w jego ślicznie oczy. Po chwili pocałowałam go. To było wspaniałe uczucie.

••••••••••
Siemanko

Jeden z lepszy rozdziałów moim zdaniem. 

(881)

Mała siostra Hailie- Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz