[17] FAREWELL

605 45 2
                                    

Jak ustaliliśmy z Justinem, mieliśmy spotkać się wieczorem na plaży, aby razem spędzić ostatnie chwile. Ponieważ jutro z samego rana mamy samolot z powrotem do domu, nie będzie czasu, aby się pożegnać. Wyszłam z hotelu i skierowałam się w stronę ustalonego miejsca na plaży. Kiedy tam dotarłam z daleka zobaczyłam Justina siedzącego na jednym z leżaków w czapce na głowie, bawiącego się telefonem. Tym razem to ja postanowiłam go przestraszyć.  Po cichu podeszłam do niego od tyłu i zabrałam mu czapkę po czym rzuciłam się biegiem w ucieczkę. Daleko nie uciekłam ponieważ już po chwili zostałam powalona na piasek przez coś ciężkiego, a tym czymś okazał się Justin. Leżał na mnie przytrzymując, abym nie uciekła czego ja nie miałam zamiaru robić. Śmiałam się, tarzając się po piasku na tyle na ile umożliwiał mi to Justin.

-Cześć. - Powiedział patrząc prosto na moją twarz.

-Cześć. - Odpowiedziałam. Przestałam się śmiać i również na niego spojrzałam. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. Tak po prostu. - To co robimy? - Postanowiłam przerwać ten moment gdyż zaczynało się robić niewygodnie. Justin podniósł się ze mnie i pomógł mi wstać.

-Ja bym został na plaży, ale ty decyduj. Na co masz ochotę?

-Nie, zostańmy tutaj. - Odpowiedziałam.

-Może się przejdziemy? - Zaproponował. Zgodziłam się lekkim skinieniem głowy. Spacerowaliśmy brzegiem oceanu rozmawiając. Głównie to Justin opowiadał o sobie. W ogóle mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie na rękę było mi, że tak lubi opowiadać o sobie. W końcu żyjąc jak on ma o czym opowiadać. Na prośby Justina abym coś o sobie opowiedziała wykręcałam się jak tylko mogłam. Nie do końca wiedziałam co powiedzieć kiedy pytał o przyjaciół czy szkołę. W końcu od trzech lat nie miałam z nikim kontaktu. Mimo wszystko spacer mijał bardzo przyjemnie. Lubiłam słuchać Justina. Przy nim czas mijał przyjemnie, a wszystko co przyjemnie szybko się kończy. Te dwa tygodnie, które tu spędziłam były niesamowite, a to w dużej mierze dzięki niemu. Bardzo cieszę się, że go poznałam ponieważ dzięki niemu zapomniałam o traumatycznych przeżyciach i mogłam znowu poczuć się swobodnie. Justin potrafił rozśmieszyć mnie nawet najgłupszym żartem. Śmiałam się przy nim większość czasu. Podziwiałam go za bycie takim otwartym i towarzyskim ponieważ ja byłam teraz jego kompletnym przeciwieństwem. Niestety ja sprzed wypadku i ja teraz różnimy się od siebie. Wydarzenie to wpłynęło w jakimś stopniu na moją psychikę i charakter. Podejrzewam, że nawet długie rozmowy z psychologiem tego nie zmienią.


Kiedy byliśmy już znudzeni chodzeniem po plaży postanowiliśmy usiąść w jednym z barów i napić się koktajlu. Zamówiliśmy dwa duże owocowe napoje i już po chwili je dostaliśmy. Justin oczywiście zapłacił. Z nim nie ma dyskusji.

-Będziesz za mną tęsknić? - Zapytał Justin słodko się do mnie uśmiechając. Pytał o to już chyba piąty raz dzisiaj. Pokiwałam twierdząco głową pijąc swój koktajl przez słomkę.


-Ja za tobą też. - Powiedział na co ja uśmiechnęłam się. - Bardzo. - Dodał. Zarumieniłam się lekko na jego słowa, ale starałam się to ukryć. Nagle Justin wyciągną telefon z kieszeni i zaczął mi robić zdjęcia. Spojrzałam na niego zdziwiona nie wiedząc o co chodzi. - Nie mamy żadnego wspólnego zdjęcia! - Wypalił nagle. Co racja to racja. Zaczęliśmy robić sobie zdjęcia telefonem Justina, które później przesłał bluetoothem na mój. Po skończonej sesji Justin zaczął pykać coś na telefonie ukrywając go przede mną. Widziałam to. Po chwili schował telefon i spojrzał na mnie zadowolony.

-O co chodzi? - Spojrzałam na niego podejrzanie. - Co jest? Pokaż telefon. - Zażądałam.

-Nie. - Odpowiedział.

-Że co?! No weź pokaż! - Zaczęliśmy się przepychać, aż w końcu dopięłam swego. Justin oddał mi swój telefon, a ja dumna go przechwyciłam. Kiedy go odblokowałam myślałam, że popłaczę się ze wzruszenia. Justin ustawił sobie na tapetę nasze urocze zdjęcie na którym oboje słodko się uśmiechamy. Uśmiechnęłam się do niego szeroko w odpowiedzi i oddałam mu telefon. 


Kiedy zaczęliśmy się robić zmęczeni postanowiliśmy wracać do swoich hoteli. Chociaż oboje moglibyśmy siedzieć razem na plaży do rana to dobrze wiedzieliśmy, że nie możemy. Justin standardowo odprowadził mnie pod same drzwi pokoju. Gdzie pożegnaliśmy się długim uściskiem. 

-Życzę ci miłego lotu. I nie zapomnij o mnie. - Powiedział jeszcze i odszedł.

-Nigdy cię nie zapomnę Justin. - Powiedziałam cicho, sama do siebie.

AWAKE - [Justin Bieber]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz