[13] PARTY?

1K 38 0
                                    

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Przetarłam oczy i sprawdziłam na telefonie godzinę. Było po dwunastej. Kate jeszcze spała, ale chyba powoli się przebudzała. Nic dziwnego, że tak późno wstałyśmy ponieważ wczoraj do późna siedziałyśmy z Kate szukając jakiegoś jedzenia, które mogłybyśmy dać psu, a potem rozmawiałyśmy o tym co się z nim stanie. Właśnie piesek! Szybko podniosłam się z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Leżał na łóżku Kate, ale nie spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie ponieważ wyglądał przeuroczo. Pogłaskałam go i postanowiłam obudzić Kate. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej i kiedy tylko ujrzała pieska zaczęła go głaskać. Nagle ktoś zaczął pukać. Na początku spanikowałam, chciałam schować psa, ale przypomniało mi się, że miał przyjść Justin.

-Kto to? - Zapytała Kate chowając psa pod kołdrą.

-To Justin! - Powiedziałam półszeptem. 

-Justin?

-Zapomniałam, że miał przyjść. - Zaczęłam panikować bo miałam na sobie same majtki i t-shirt. Szybko założyłam na siebie dresy Kate leżące gdzieś na podłodze i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a za nimi rzeczywiście stał Justin. Był uśmiechnięty. Miał na sobie czarne spodenki do kolan, białą koszulkę bez rękawów i czapkę.

-Dzień dobry. - Powiedział z wielkim uśmiechem. 

-Hej, wejdź. - Powiedziałam wpuszczając go.

-Hej Kate.

-Heeej. 

-Co wy dopiero wstałyście? - Zapytał siadając na moim łóżku.

-Tak jakby. - Odpowiedziałam wiążąc włosy w kucyk.  

-Idziecie ze mną na imprezę dzisiaj? - Zapytał.

-Co? A co niby z psem? - Zapytałam, ale przerwała mi Kate.

-Jaką imprezę?

-Do klubu. Mam wejściówki. Najlepszy klub na Bahamah. - Kate spojrzała na mnie błagalnie. Na co ona liczy? Nigdy w życiu nie byłam w klubie.

-Czyli idziecie. - Stwierdził Justin. Ja w klubie, może być ciekawie. Pomyślałam

-Może teraz pomyślmy co zrobimy z psem. - Powiedziałam.

Po około godzinie siedzenia w pokoju stwierdziliśmy, że musimy coś zrobić z psem ponieważ nie możemy cały czas ukrywać w pokoju poza tym niedługo skończył by nam się pobyt tu i wtedy byłby problem, ale Justin zapowiedział, że się tym zajmie. Około godziny 14:00 Justin musiał już wracać.

-Co z nim zrobisz? - Zapytałam Justina, który trzymał na rękach pieska stojąc w progu drzwi.

-Nie martw się. Nic złego mu się nie stanie. - Uśmiechnął się. Nie wyobrażacie sobie jaki to był przesłodki widok Justina z małym pieskiem. W ogóle Justin był bardzo słodkim chłopakiem. Jego uśmiech sprawił, że uspokoiłam się i stwierdziłam, że mogę mu zaufać i nie martwić się o pieska więc odwzajemniłam uśmiech.

-Ukryj go jakoś.

-Okej. To do zobaczenia. Przyjadę po was o 22:00. Samochód będzie czekał przy wejściu. - Zakomunikował. Ja nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się i zamknęłam za nim drzwi. W tym momencie Kate wyszła z łazienki.

-Ja nie wierze, idziemy na imprezę do najlepszego klubu na Bahamah i do tego z Justinem Bieberem.

-Ty może idziesz, ale przecież ja mam siedemnaście lat. Rodzice mi nie pozwolą.

-Nie martw się ja to załatwię.

-Jeśli się zgodzą to pójdę.

-W ogóle to gdzie oni są?

AWAKE - [Justin Bieber]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz