Rozdział 18

61 8 0
                                    

– Eri –


Cecylia niespiesznie skierowała się do sali, w której aktualnie mieszkała Eri. Nie widziała się z dziewczynką co najmniej dwa tygodnie, co nie pomagało jej w uspokojeniu myśli. Bo w końcu, co jeżeli w międzyczasie uaktywnił się jej quirk? Albo co jeśli się odsunęły przez ten czas i Eri nie będzie jej ufać tak bardzo? Chciała ją zabrać do parku, na czekoladę albo lody i powiedzieć jej o planie adopcji. Co jeśli jej się to nie spodoba?

Potrzebowała w tej chwili Dabiego. Albo Alana. Kogokolwiek, kto spojrzałby na nią i za jej zamyśleniem odnalazł wątpliwości, po czym by je rozwiał. Bo na ten moment czuła się okropnie bezsilna. Ciąża, z którą zdążyła się pogodzić, dzieci które zdążyła pokochać, mogły pojawić się za wcześnie i mieć zbyt małe szanse na przeżycie. Z każdą minutą coraz bardziej bała się, że faktycznie nie uda jej się donosić i bliźniaki przez to umrą. To by było jak tortura.

Mimo wszystko zdusiła w sobie te wątpliwości uznając, że opowie o nich Dabiemu wieczorem. Teraz musiała się uśmiechnąć i przekazać dobrą nowinę smutnemu dziecku, którego nie mogła bardziej dobijać.

Weszła na piętro i pierwszym co zobaczyła był stojący w drzwiach sali Aizawa. Następnie do jej uszu dotarły głosy jej uczniów i ciche odpowiedzi Eri. Łącząc wątki, już wiedziała kto siedzi w sali i po co przyszedł. Dlatego wymusiła na ustach uśmiech i podeszła od Aizawy, zaglądając do sali.

– Cześć dzieciaki – przywitała się, zwracając uwagę zebranych.

– Luminary! – ucieszyła się Eri, zrywając się z łóżka i podbiegając do dziewczyny. Początkowo chciała się przytulić, ale widząc spory brzuch Celi zatrzymała się skołowana. Zielonooka nie chcąc jej zasmucić, kucnęła i wyciągnęła ręce dając dziewczynce znać, że może zrobić co chciała.

– Cześć Eri, jak samopoczucie? – powiedziała, przytulając dziewczynkę. Połowa zmartwień, które ją dręczyły w jednej chwili wyparowała i zastąpił ją spokój i radość.

– Miałam koszmar – przyznała Eri, odsuwając się od Cecylii. 

– To może na poprawę humoru później wybierzemy się na gorącą czekoladę do parku? – zaproponowała, a w oczach Eri pojawiły się iskierki ekscytacji. Cela wielokrotnie już je widziała, bo pojawiały się za każdym razem jak sprawiała dziewczynce jakąś przyjemność bądź proponowała coś nowego, co brzmiało przyjemnie.

– Taaak – odpowiedziała rozmarzonym głosem.

– Cecylio-senpai, myślisz, że będziemy mogli zabrać Eri na festiwal? – zapytał Midoriya.

– Oczywiście – odparła Cela, uśmiechając się do chłopaków.

– Nie uważasz, że warto by zapytać o to najpierw dyrektora? – rzucił chłodno Aizawa, jak zwykle niezadowolony tym, jak bardzo Cecylia się rządzi. Dla niego nie miało znaczenia to, że dziewczyna dosłownie była jego przełożoną. Dopóki nie stanie się główną dyrektorką, nie miał zamiaru odpuszczać jej wszystkich czynów niezgodnych z zajmowanym stanowiskiem.

– Nezu? Przecież w tej kwestii nie ma nic do gadania – odpowiedziała na spokojnie.

– Sądzę, że jednak ma.

– A ja sądzę, że powinieneś sprawdzić skrzynkę mailową, bo masz nieodczytaną wiadomość od dyrekcji – poinformowała, po czym spojrzała na Mirio i Midioriyę. – Przejdziecie się z nami na czekoladę??

– I tak długo tu już siedzimy. Będziemy się zbierać – poinformował Mirio. – Miło było cię zobaczyć i gratulacje.

– Dziękuję. Was też miło było zobaczyć. A, Midoriya. Jak idzie praca nad festiwalem?

Moja bohaterka || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz