Rozdział 11

62 11 0
                                    

– Konferencja –


– A to? – zapytała, pokazując się tym razem w różowej marynarce, czarnej koszuli i spodniach oraz różowych szpilkach. 

– Nie ma szans – odpowiedział Dabi znudzonym głosem. Od ponad godziny powtarzał to samo zdanie, oceniając przeróżne pomysły dziewczyny na kreację, w której pojawi się na konferencji.

– Nie ma szans, bo ci się nie podoba, czy co? Ubrania mi się skończyły, czas też się kończy – stwierdziła, patrząc na pustą szafę, a potem na zegar.

– Wyglądasz jak dziewczynka, która usiłuje zwrócić na siebie uwagę więc robi za dziecko – skomentował. – Wątpię, że taki efekt chcesz uzyskać.

– To wybierz mi coś, jak jesteś taki mądry – oznajmiła, wskazując kupkę ubrań na ziemi. Dabi kucnął przy niej, przerzucając ubrania, po czym wyciągnął odrzuconą na samym początku turkusową marynarkę. Podał ją dziewczynie, ponownie przegrzebując ubrania. Wyciągnął czarną bluzkę na naramkach i ją również podał dziewczynie. Potem wcisnął jej jeszcze do ręki czarno-szare trampki na koturnach.

– Zobacz ze spodniami, które masz na dupie – powiedział, ponownie siadając na łóżku, a Cecylia zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna zapytać go o to godzinę temu. Wyglądało na to, że już na początku upatrzył sobie komplet. Nie skomentowała tego jednak i wróciła do łazienki gdzie przebrała się w otrzymane ubrania. Musiała przyznać, że wyglądała naprawdę dobrze. Choć niezbyt oficjalnie. Wróciła do sypialni, pokazując się Dabiemu.

– Mi się podoba, więc niezależnie od tego co powiesz, zostaje – oznajmiła, prezentując komplet.

– I zajebiście – stwierdził. – To ile ci czasu zostało?

Cela spojrzała na zegar szacując ile czasu zajmie jej pomalowanie się.

– Stanowczo za mało. Przerzucisz mi rzeczy z tamtej szarej torebki do tej czarnej? – poprosiła, wskazując wspomniane przedmioty.

Wróciła do łazienki, gdzie z szafki pod umywalką wyciągnęła kosmetyczkę. Spojrzała krytycznie na swoje odbicie w lustrze, uznając, że maskara i pomadka wystarczą. Oczywiście nie obyło się bez pięciu poprawek ust, bo tu wyjechała, a tam jej się kolor nie podobał. Ostatecznie postawiła na ostatnio często wykorzystywaną ostro czerwoną pomadkę, na którą nałożyła dodatkowo błyszczyk. Na wykończenie, psiknęła się jeszcze perfumami.

Kiedy skończyła, wróciła do sypialni, skąd zabrała czarną torebkę, sprawdziła czy na pewno jest w niej wszystko po czym uśmiechnęła się do Dabiego. Strasznie zżerały ją nerwy – w końcu nigdy nie występowała przed prasą. Postanowiła sobie jednak, że przestanie się bać takich rzeczy i po prostu zrobi co do niej należy; już dawno zaczęło męczyć ją to, że w takich sytuacjach dostawała ataków paniki lub zaczynała płakać.

– Nie przesadzasz trochę? – zapytał, spoglądając na jej usta.

– Zazdrosny? – rzuciła, nakładając pierścionek na odpowiedni palec. Czuła się nieswojo, gdy nie miała go ze sobą.

– A powinienem? – Podszedł do niej i złapał w talii, przyciągając bliżej do siebie. Chciał ją pocałować, ale mu na to nie pozwoliła.

– Rozmażesz mnie – ostrzegła, całując go w policzek, przez co zostawiła na nim ślad. Uśmiechnęła się na ten widok. – Muszę lecieć, bo się spóźnię.

– Królowa nigdy się nie spóźnia – zacytował film, który wczorajszego wieczora oglądali.

– Obawiam się, że nie każdy tam oglądał pamiętnik księżniczki i nie wszyscy są świadomi tej zasady. Puścisz mnie, czy sama muszę się uwolnić? – zapytała.

Moja bohaterka || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz