Rozdział 22

59 7 1
                                    

– Spotkania –


Mimo tego, że główne zmartwienie Cecylii minęło, dalej nie mogła sobie poradzić z bezsennością, która wróciła do niej jak bumerang. Tyle, że tym razem nie była spowodowana koszmarami związanymi ze śmiercią rodziców. Tych już od dawna nie miała, choć pamiętała każdą scenę jaką w nich widziała. Problem tkwił w tym, że sen nie przychodził. Przewracała się z boku na bok, wstawała, przeciągała się, wracała z powrotem do łóżka, czytała książkę, gapiła się w sufit. Nic. Minęło kilka dni od powrotu Dabiego, a ona nie przespała ani godziny. Wróciła zatem od planowania odbudowy szkoły, układania nowych planów zajęć oraz myślenia nad tym, jaką wymówkę może podać, aby skontaktować się z bohaterami w celu rozpoczęcia przygotowań wojennych.

Choć starała się tego nie pokazywać, jej zmęczenie zaczynało sięgać punktu krytycznego. Nie powstrzymywało jej to jednak od działania. Dlatego tego dnia, choć przespała niecałą godzinę, już o ósmej stała w kuchni popijając kawę podczas przygotowywania śniadania. Nawet nie zauważyła, kiedy obok niej pojawił się Dabi, doprowadzając ją do zawału, gdy odwróciła się w celu nalania wody do dzbanka i prawie na niego wpadła.

– Jak się spało? – zagadnął, niezbyt zaskoczony tym, że dziewczyna go nie zauważyła.

– Dobrze, wyspałam się – skłamała. Nie była z siebie dumna, że musiała to zrobić, ale miała świadomość, jak Dabi by zareagował, gdyby dowiedział się prawdy. – Chcesz kawę?

– Wyspałaś się? A ile spałaś? – zapytał, przez co Cecylia zmarszczyła brwi. Dabiemu rzadko zdarzało się być tak drobiazgowym, co oznacza, że musiał się obudzić w nocy, gdy jej nie było w łóżku.

– Będzie z jakieś siedem, może osiem godzin.

– W twoim świecie czas płynie inaczej, tak?

– Nie, a co?

– Mysza – westchnął, odkładając na stół kawę, którą Cecylia właśnie mu wręczyła.

– Dobra, no. Nie mogłam spać.

– Od?

– Co, od? Od północy, jak się położyłam.

– Od ilu dni, się pytam. Oboje wiemy, że jak nie możesz spać, to przez kilka dni.

– Dzisiaj był pierwszy dzień. Wcześniej tylko się budziłam o dziwnych godzinach. Nic więcej. Eri jeszcze śpi? – zapytała, mając nadzieję, że uda jej się w ten sposób zmienić temat.

– Nie. I nie zmieniaj tematu. Jak nie możesz spać, to obudź mnie.

– Po co? – zdziwiła się, nie rozumiejąc takiego rozumowania.

– Żebyś nie siedziała znowu nad planem sama.

– Którym planem? – upewniła się, zastanawiając się, skąd wiedział, że ostatnie noce spędzała w biurze.

– Tata jeszcze jest? – przerwała im Eri, zbiegając po schodach.

– Tak, tata stoi tu i nigdzie się nie wybiera – odpowiedziała jej Cecylia, podkreślając słowo, jakim dziewczynka nazwała Dabiego.

Mężczyzna słysząc to określenie w jego kierunku jakby zamarł, nie spodziewając się, że Eri tak go nazwie. W ogóle nie przygotował się na to, że przecież dla Eri będzie ojcem. Przerażało go to, ale z drugiej strony, było dziwnie miłe.

Eri stanęła na ostatnim schodku przyglądając się Dabiemu z konsternacją. Pierwszy raz widziała go bez hologramu na twarzy, więc widok rozległych blizn trochę ją wystraszył. Jednak, w swoim krótkim życiu widziała wielu dziwnie wyglądających ludzi więc ten strach szybko minął i zastąpiła go ponownie ekscytacja.

Moja bohaterka || DabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz