27.Tak po przyjacielsku...

283 10 0
                                    


-Dlaczego ty możesz palić, a ja nie?-zapytałam Michała, który zgasił peta w popielnice i wstał.

-Rozmawialiśmy na ten temat kobieto-powiedział.-Masz problemy z płucami, czego ty kurwa nie rozumiesz?

-Wszystkiego, byłam ostatnio na badaniach i wszystko było dobrze

-Ta i przez jak długi czas będzie dobrze, myślisz, że pozwolę żeby cokolwiek ci się stało?

-JESTEM ZDROWA, CZEGO TY NIE ROZUMIESZ?

-CHUJA NIE ROZUMIEM, NIE PALISZ I KONIEC

W tym momencie wyszłam trzaskając drzwiami. Ubrałam kurtkę, którą wzięłam z wieszaka. Przez przypadek wzięłam kurtkę Michała. Włożyłam w kieszeń rękę i poczułam paczę szlugów. Camele żółte... Michała ulubione. Żeby zrobić Michałowi na złość wyciągnęłam jednego i zaczęłam palić. Kochałam smak szlugów. Był taki zajebisty. Michał pewnie się nie skapnie, że coś mu zniknęło. Poszłam nad Wisłę. Schodki, tak jak michał kochałam to miejsce. Było fajne miało swój urok. Po chwili podszedł do mnie Stykała.

-Hej

-hej

-Nie jest ci zimno?

-Nie, dzisiaj wyjątkowo ciepło-powiedziałam.

-Ta, wiesz co, myślałem żebyśmy poszli razem gdzieś, wiem że jesteś z michałem, ale wiesz tak po przyjacielsku?

-ta jasne można coś pokombinować, nie ma problemu-odpowiedziałam. Jeszcze chwile pogadaliśmy o szkole i poszłam do domu. Przez ten cały czas z mariuszem spaliliśmy prawie całą paczkę. Siedziałam z nim jakieś 3 godziny. A ja i tak dalej chciałam z nim rozmawiać. Wróciłam do domu, umyłam się i poszłam spać. Wstałam ogarnęłam się, wzięłam swoją kurtkę i Michała, żeby oddać mu ją w szkole. Zauważyłam jak michał stoi z Agatą.

-Masz kurtkę, wczoraj przez przypadek zabrałam twoją-Powiedziałam i podałam chłopakowi kurtkę. Akurat przyszła pani od geografii, z którą mieliśmy pierwszą lekcje. Weszłam do klasy i usiadłam. Siedzieliśmy, aż nagle Z drugiego końca Sali zawołał mnie Stykała. Pokazał żebym od niego odczytała.

Mariusz:To dzisiaj po szkole?

Ola: Dzisiaj chyba raczej nie

Mariusz: No weź, a co masz ciekawszego do robienia?

Ola: Dam ci znać jak coś.

Odłożyłam telefon. Lekcja się skończyła. Źle się poczułam. Stwierdziłam, że pójdę do domu. Wzięłam kurtkę i ruszyłam w stronę wyjścia. Przed wyjściem ze szkoły zobaczyłam Michała, który właśnie kończył palić. Zignorowałam go i poszłam w swoją stronę.

-Ola-usłyszałam za sobą

-Tak-powiedziałam i się obróciłam.

-Możemy pogadać?

-Wiesz co Michał źle się czuje i nie wiem czy jestem w stanie-powiedziałam.

-To chodź do mnie-Jak powiedział tak zrobiliśmy przekroczyłam próg Michała pokoju i od razu położyłam się na łóżko. Michał osiadł na krzesełku i odwrócił się w moją stronę.

-Coś mi zniknęło z kurtki wiesz? I gdyby nie to że ktoś widział ciebie i mariusza palącego JEBANE PETY to bym się nie skapnął, dlaczego ty mi to robisz-powiedział a do jego oczu naszły łzy. Wstał podszedł do mnie i mnie przytulił. -Wiesz jak mnie to boli, robisz sobie krzywdę... -Nie umiałam nic odpowiedzieć. Chciałam coś powiedzieć, ale nie umiałam.

-Rozmawialiśmy... dlaczego-wyszeptał i rozpłakał się jak dziecko. Przytuliłam go i się położyliśmy. Wiedziałam, że nie ma sensu mu się tłumaczyć, a nawet jeśli bym chciała to nie mogłam nic powiedzieć. Chłopak zasnął. A ja zaraz po nim. 

Zrobie wszytko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz