You and I, it's more than 'LIKE'
L and an O and I'm yeahBeomgyu wciąż mrucząc pod nosem wyzwiska, ale tym razem dla czajnika, usiadł na kanapie z dwoma herbatami. Przykrył się szarym, puchatym kocykiem i zaczął wdychać zapach herbaty. Nie był pewny dlaczego, ale go to uspokajało.
W lewej ręce wciąż trzymał drugą herbatę. Kiedy tylko Taehyun usiadł obok niego na kanapie i popatrzył na niego wyciągając rękę po swoją herbatę, starszy, uważając, żeby się nie rozlała, położył ją na stolik za swoimi plecami. W ten sposób blokował dostęp do herbaty Kanga, który westchnął z lekkim rozbawieniem. W czasie, kiedy pani Kim, jak duch wyłoniła się zza ściany, młodszy próbował ominąć przyjaciela, aby odzyskać herbatę.
— Oddawaj tą herbatę — fuknął Kang, robiąc minę obrażonego dziecka.
— Bo co? To mój dom — brązowowłosy wystawił drugiemu język.
— A to moja herbata! — spróbował szybkiego machnięcia ręką w stronę herbaty, ale został zablokowany — Czemu się tak na mnie uwziąłeś?
— Jakoś tak… ale i tak ci jej nie dam!
— To po co ją robiłeś? Uważaj, hyung, bo będę musiał się posunąć do użycia ostatecznej broni — dodał po chwili namysłu.Straszy podniósł brwi, a jego matka spojrzała podejrzliwie na nich, chociaż żaden na razie jej nie zauważył. Przyszła mu do głowy seria dziwnych broni zaczynając od łaskotek, poprzez związanie rąk sznurówkami, aż do krwawego zabójstwa nożem kuchennym.
— Jakiej broni? — zapytał z ciekawością, ale przekonany, że nie chce zostać nią potraktowany.
— Ataku z zaskoczenia! — krzyknął i zrobił kolejne podejście. Tym razem prawie mu się udało, z naciskiem na "prawie".
— Twoja broń ostateczna trochę nie działa — skrytykował Choi.
— Cicho tam. Chyba nie myślisz, że tak po prostu zdradził bym ci mój plan działania. Broń ostateczna jeszcze jest nie użyta. Oddasz herbatę po dobroci?Choi przez chwilę się zastanawiał. W końcu jeśli to jest uduszenie sznurówkami lub związanie nimi rąk… lepiej by było nie ryzykować. A bardziej prawdopodobne łaskotanie też mu się nie uśmiechało, ale chciał się trochę podroczyć z młodszym przyjacielem, więc w końcu pokręcił głową z uśmiechem.
Tak właściwie to Kang nie kłamał z tym atakiem z zaskoczenia, tylko nie wyglądał on tak jakby ktoś normalny mógł się spodziewać po tym haśle.
Taehyun zmierzył go oceniającym spojrzeniem. Jego mina od razu zmieniła się na bardziej chłodną i niezadowoloną, co tak naprawdę było grą aktorską. Chciał, żeby Beomgyu spodziewał się jakiejś formy agresji lub czegoś podobnego. Zbliżył się do niego powolnie, rozmyślając czy to na pewno dobry pomysł. Domyślał się, że później będzie żałował, ale liczyła się każda sekunda póki herbata nie ostygnie. Wciąż nie miał pojęcia czemu starszy tak broni tej cholernej herbaty, ale zaczynało go to irytować. Ale nie wiedział też czemu on sam tak o nią walczy.
Westchnął cicho i popatrzył spokojnie na przyjaciela, który patrzył z ciekawością na każdy jego ruch. Kiedy zbliżył się jeszcze trochę, ciemnowłosy rozłożył lekko ręce, by zasłonić herbatę. Taehyun złapał go za te ręce, obniżając je w dół. Starszy prychnął z niezadowoleniem i dopiero teraz zdał sobie sprawę jak blisko drugiego jest. Zdecydowanie za blisko, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że młodszy momentami pociągał go romantycznie i na swój sposób mu się podobał, ale tak naprawdę nie był pewny swoich uczuć.
Kang dał mu szybkiego buziaka w nos i skorzystał z zaskoczenia starszego, chwytając herbatę. Uśmiechnął się zwycięsko, a pani Kim też się uśmiechała, ale bynajmniej nie z odzyskania herbaty przez chłopaka.
— Udało się! Moja broń nigdy nie zawodzi.
— Dziwną masz broń — mruknął Beomgyu i zaczął pić swój napój, żeby ukryć swoje zakłopotanie. W myślach karcił sam siebie za swoją reakcję. Czemu się tak zachowuje?Choi nie zdążył sobie odpowiedzieć w myślach na to pytanie, bo wszyscy usłyszeli dźwięk uchylanych drzwi, a po tym do salonu wszedł pan Choi. Jego żona przytuliła go i cała w skowronkach ruszyła szykować kolację.
— Cześć, Gyu! Jak ci mijają walentynki? — zapytał, a chłopak spiorunował go wzrokiem, bo nienawidził takich pytań. Wiedział, że ojciec oczekuje od niego zwierzeń ze swoich postępów w relacjach z dziewczynami, których w ogóle nie było — Jesteś Taehyun, tak? — zwrócił się do młodszego, kiedy jego syn nie odpowiedział.
Kang kiwnął głową, ale nic nie powiedział, bo nie miał pojęcia co powinien powiedzieć.
— Skąd wiesz? — zapytał Beomgyu.
— Kiedyś wspomniałeś, nie bądź taki podejrzliwy.Jego syn westchnął cicho i wstał z kanapy, zrzucając z siebie koc i ruszając do kuchni. Wiedział, że coś jeszcze dzisiejszego dnia się wydarzy, ale wcale go to nie cieszyło
You and I, it's more than 'LIKE'
What's after 'LIKE'?Miałam dużo weny na zbrodnie po przerabianiu Balladyny na polskim, dlatego są takie dziwne XD
Już wiem czemu powinnam oszczędzać pieniądze ㅠㅠ jestem biedna *chlip chlip🥲*
Trochę mnie rozwala, że w wersji Queen są karty, a Shuhua w (G)만대로 아이들 (nie pamiętam jak to jest po angielsku…chyba Up To (G)I-DLE), czyli w przygotowaniach do comebacku, wróżyła z kart tarota (nie znając ich znaczenia, więc zagadywała). Nie ważne, ja to za bardzo przeżywam, bo jestem biednaTakże no, moje plany jeśli chodzi o pieniądze to oszczędzać jak tylko się da, żeby kiedyś kupić… KIEDYŚ
W każdym razie (w końcu) widać jakiś postęp w relacji Taehyun-Beomgyu ✨
Miłej reszty tygodnia i wieczoru ❤️
Edit: Niech Moonbin spoczywa w pokoju [*]
CZYTASZ
After Like || Taegyu ✓
FanfictionBeomgyu nie odwiedzał parku od kiedy miał sześć lat. Gdy miał osiem pojechał do babci i całkiem zapomniał o nim. Po ponad dziesięciu latach postanowił wrócić do tego miejsca. Nie wiedział tylko, że zastanie dużo więcej niż sobie wymarzył. Tak się za...