¹⁷

133 13 27
                                    

Beomgyu zupełnie nie wiedział co się dzieje. Nie miał pojęcia jak zareagować, był po prostu tak zaskoczony, że go zamurowało. Jedyne czego był pewien to uczucie gorąca i przyspieszone bicie serca. Nim się zdążył zorientować, Taehyun jak gdyby nigdy nic się nie zdarzyło, przytulił się do poduszki i przymknął oczy. Choi jeszcze przez parę minut trwał w tej samej pozycji i analizował to co się stało przed chwilą.

— Taehyun mnie pocałował? — zapytał prawie bezgłośnie sam siebie.

Pokręcił głową z niedowierzaniem i poczuł, że znowu się czerwieni.

— Tae... co to było? — odpowiedziała mu tylko cisza — Śpisz już?

Znowu nastała cisza, w której Beomgyu wychwycił tylko spokojne oddechy młodszego. Przyjrzał się mu uważnie, by ocenić czy na pewno śpi czy tylko udaje. Powolne unoszenie się i opadanie jego klatki piersiowej raczej przemawiało za tym, że młodszy śpi.

Beomgyu westchnął ciężko, a wyglądał jakby szukał w twarzy Kanga odpowiedzi na wszystkie pytania, które krążyły mu po głowie. Kiedy się tak przyglądał twarzy przyjaciela, zaczął zdawać sobie sprawę co się właściwie wydarzyło i znowu poczuł falę gorąca razem z tymi słynnymi motylkami.

Właśnie, "przyjaciela"... Jeśli Beomgyu miał być szczery to już nie wiedział w jakiej relacji są. Jak go Taehyun traktował? Nie był pewny, ale wiedział, że przeważnie przyjaciele nie całują siebie nawzajem. A jak on na to reagował? Zdecydowanie nie tak jakby chciał. Nie potrafił zaprzeczyć, że Taehyun w jakiś sposób mu się podobał, ale nie potrafił tego nazwać. Był cholernie przystojny i atrakcyjny, to mógł powiedzieć z ręką na sercu, ale w życiu by tego nie wyznał Kangowi.

— Kang Taehyun — westchnął cicho, spoglądając na wspomnianego — Co ty ze mną robisz? Przez ciebie wariuje.

Kiedy wymieniał jego imię, w jego oczach można było zobaczyć iskierki. Po chwili namysłu Beomgyu ogarnął pasemko różowych włosów młodszego z jego czoła i w końcu położył się.

° ♡ °

Beomgyu poczuł jak ktoś potrząsa jego ramieniem. Chciał otworzyć oczy, ale światło słoneczne padało idealnie na jego twarz, więc schował głowę pod kołdrę.

— Wstawaj!
— Jeszcze pięć minut — mruknął zachrypniętym głosem brunet, zakopując się bardziej w pościeli — Tylko pięć minutek.
— Ale jest już śniadanie, jest dziesiąta.
— A dzisiaj nie jest... ŚRODA?! — wrzasnął i poderwał się z szybkością światła, prawie uderzając uśmiechającego się z rozbawieniem, Taehyuna.
— Mamy ferie, nie pamiętasz? — powiedział z rozbawieniem i poklepał go po ramieniu — No, no... twoja pamięć zawodzi, więc przypominam ci, że miałeś przyjść na śniadanie.
— Odwal się — fuknął obrażony Choi, ale wygrzebał się spod kołdry.

Wciąż lekko zaspany chłopak wszedł do kuchni. Jego matka zaśmiała się lekko na widok, swojego syna, którego włosy sterczały na wszystkie strony. Poklepała krzesło obok Taehyuna, przez co Beomgyu czuł się jak pies. Być może to skojarzenie było zupełnie bezpodstawne, ale Choi nie zastanawiał się nad tym jakoś długo.

— Masz piękną fryzurę, Gyu — mruknęła pani Kim z szyderczym uśmiechem i poczochrała mu włosy jeszcze bardziej.
— Wszyscy się na mnie dzisiaj uwzięli — jęknął niezadowolony brunet, ale po chwili się uśmiechnął i zajął się jedzeniem.

Kiedy Beomgyu jadł sobie spokojnie śniadanie, zdał sobie sprawę, że wszyscy zachowują się w miarę normalnie. Oczywiście zauważając to, miał głównie na myśli różowowłosego chłopaka. Zachowywał się jakby nic się nie stało. A może tak naprawdę Choi wszystko sobie wymyślił? Może to był tylko dziwny sen? Jeśli by się zapytał o to młodszego i okazało się, że faktycznie sobie wszystko wymyślił, to chyba by się spalił ze wstydu. Może bezpieczniej by było udawać, że nic się nie stało? Nie, to nigdy nie jest dobry pomysł.

After Like || Taegyu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz