¹⁹

166 16 24
                                    

Beomgyu patrzył na drzewa w parku, ale nie pomagało to na bolący ze stresu brzuch. Od rana chodził cały poddenerwowany i gdy ktoś zakłócił jego spokój zaczynał być strasznie podirytowany i nieprzyjemny. W nocy nie mógł spać przez dwie godziny, bo myślał nad tym jaką decyzję podjąć.

Odkąd dostał wiadomość od Kaia minęły dwa tygodnie. Codziennie dostawał mnóstwo wiadomości od Hueninga, Soobina i Yeonjuna, którzy namawiali go do porozmawiania z Taehyunem. Beomgyu z początku był przeciwko temu, ale przez ostatnie tygodnie w ogóle nie widywał Kanga, co jednocześnie go smuciło, ale i satysfakcjonowało. Chciał się z nim spotkać, ale bał się tej konfrontacji. W końcu Soobin do niego zadzwonił i zaczął mu robić wykład o tym, że już przedostatni dzień lutego, a on wciąż nic z tym nie robi. W ten oto sposób, Choi wziął się w garść i napisał do różowowłosego chłopaka. Zapytał czy mogą się spotkać, bo muszą o czymś porozmawiać.

— Ała! Kai, wbijasz mi łokieć w żebro! — usłyszał brunet z pobliskich krzaków, co przerwało jego rozmyślania. Doskonale znał ten głos.

Westchnął cicho, odbił się od ogrodzenia, o które się opierał i podszedł do krzaków. Wywrócił oczami, gdy zobaczył Kaia i Soobina, którzy stali w krzakach i się przepychali. Kątem oka zobaczył też Yeonjuna, który próbował schować się za drzewem.

— Ja rozumiem, że to wy mnie do tego zmusiliście i w ogóle, ale nie uważam, że musicie tutaj stać — Beomgyu skrzyżował ręce i posłał im zabójcze spojrzenie.
— My przyszliśmy cię wspierać mentalnie! — krzyknął entuzjastycznie najmłodszy, którego najwyraźniej nie zraziła mina bruneta.
— Możecie mnie wspierać mentalnie z domu. Nie chcę żebyście tu stali, dobra?

Soobin poklepał Hueninga po ramieniu z miną "przynajmniej próbowaliśmy" i pociągnął go w stronę drzewa za którym wciąż znajdował się Yeonjun.

— Dobra, my się zmywamy. Powodzenia Romeo, dasz sobie radę.
— On jest Julią! Widać, że jest bottom i-
— Już dosyć, Jun — przerwał mu Soobin.

Starszy tylko uśmiechnął się złośliwie do Beomgyu, po czym cała trójka zniknęła z jego widoku. Westchnął zirytowany i wrócił do siedzenia na ławce. Z każdą kolejną sekundą czuł jak cały stres powraca do niego jak boomerang. Chociaż stres czasami jest potrzebny, brunet nie uważał, że ta sytuacja do nich należy. Czuł, że jak tak dalej pójdzie to nie da rady.

Nagle poczuł uścisk na szyi i już wiedział, że to właśnie osoba na którą tak czekał. Taehyun przytulił go od tyłu, klepiąc go po ramieniu. Po chwili Kang go puścił i usiadł obok niego. Jego różowe włosy były już wyblakłe nich kolor był nie do określenia. Taehyun zauważył, że starszy przygląda się jego włosom.

— Tak, przydało by się je znowu pofarbować… Chyba sobie pofarbuję na niebiesko. Co myślisz? — zapytał z uśmiechem.
— Chyba każdy kolor włosów, by ci pasował — stwierdził starszy i rozejrzał się po parku, unikając wzroku drugiego.
— Możliwe — zaśmiał się — Czemu się tak zachowujesz? Coś nie tak?

Beomgyu wykręcał sobie palce ze stresu i nerwowo szurał nogą po żwirze. Odwrócił twarz do niego. Nie wiedział jak na to zareagować, więc po prostu przestał szurać nogą, ale wciąż bawił się palcami.

— A jak myślisz? — fuknął. Być może był trochę za ostry, ale w tym momencie nie potrafił być spokojny — Mówiłem, że mamy o czym porozmawiać.
— O czym? — zapytał podnosząc brwi.
— Ugh… przestań udawać, że nie wiesz o co mi chodzi! — Beomgyu naprawdę nie miał humoru na taki rzeczy, a jego brzuch skręcał się od stresu — Chodzi mi o to, że mnie pocałowałeś u mnie w domu — powiedział dobitnie, żeby młodszy nie miał już wymówki.

After Like || Taegyu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz