15.

26 4 0
                                    

Trójka nastolatków powoli się odwróciła. Ujrzeli trzech żołnierzy Dai Li, stojących nieruchomo. Mimo tego łatwo było się domyślić, że jeden fałszywy ruch spowoduje u nich natychmiastową reakcję.

Lee zaczął powoli podnosić ręce. To samo zrobili Żądełko i Strzała, ale z innym zakończeniem. Chłopak wyciągnął strzałę z kołczanu, po chwili naciągając łuk i strzelając w jednego z żołnierzy, a dziewczyna wykorzystała chwilowe zamieszanie i wyciągnęła sztylet, by zaatakować drugiego. 

Lee stał przerażony. Przecież on nie był nawet przestępcą, więc jakim cudem znowu wpada w konflikt z ważniejszymi od siebie?

Kamień został rzucony w jego stronę, przez co Lee wszedł głębiej w jezioro. Przed kolejnym głazem uchronił się już dużą lodową ścianą. Zebrana woda ukazała też tajemne przejście.

— Ej, bo tu... — zaczął mówić, ale nim skończył, Żądełko wbiła nóż w klatkę piersiową żołnierza i pobiegła do włazu. 

Po otwarciu przejścia zaczęła wchodzić do środka. Strzała i Lee osłaniali ją, aby nic jej się nie stało. Fakt faktem, łatwiej było dla obrony zrobić dużą falę i zepchnąć nią przeciwników, ale... Lee nie umiał tak dobrze czarować. 

Jako drugi wszedł Strzała. Żądełko zawołała przyjaciela z góry, żeby skakał. Innej możliwości nie miał, inaczej zostałby zmiażdżony. 

Skoczył.

Upadek nie był tak bolesny, bowiem jako tako zamortyzował go Strzała, ale na pewno razem z Lee do środka wpadło dużo wody. 

— Chy-chyba już tędy nie wyjdziemy... — szepnął Lee, kiedy ostatni żywy żołnierz Dai Li zamknął z góry właz.

— To znajdziemy inną drogę. Poza tym więcej odwagi. Wojna nas nie zabiła jako niemowlaków, to nie zabije i teraz — Żądełko poklepała maga wody po plecach, a ten dopiero teraz zauważył, jak trzęsły mu się dłonie.

— A-ale my... Zabiliśmy...

— Lee — odezwał się Strzała, a jego głos nabrał tak poważnego wyrazu, że chłopak zdawał się jeszcze starszy. — Nie mieliśmy wyboru.

— Ta-tak... Ni-nie mieliśmy... — powtórzył po nim czarnowłosy, próbując samego siebie przekonać. 

Poza tym nie powinien teraz skupiać się na tym. Chłopak upomniał się w myślach za zbyt dużą ilość przemyśleń. Przede wszystkim muszą znaleźć Jeta. 

— Nie wiemy, ilu ich tu jest — dodał szeptem Strzała, a Żądełko pokiwała głową. 

Stąd mogli iść tylko w jedną stronę. Przed siebie. 

Całe więzienie przypominało ścieki. Cieknąca woda strasznie przeszkadzała w dosłyszeniu kroków patrolujących strażników.

Po kilkunastu metrach usłyszeli głosy kobiet. 

"Jestem Judy i witamy w Ba Sing Se. Mamy szczęście, że nasze mury pilnują porządku". 

Ich głosy były pozbawione emocji. Brzmiały niemal... nieludzko. 

"Dalej może być już tylko gorzej" pomyślał Lee, aż dostrzegli otwartą celę, z której wychodziło światło. Światło i odgłosy walki.

— Czy to...? — mag wody spojrzał na swoich towarzyszy, którzy zgodnie pokiwali głowami.

— To Jet. Lee, lepiej zostań tutaj. Trochę słabo znosisz walki — nastolatek kiwnął głową. Mimo zawodu wiedział, że mieli rację. — Jakby coś się działo, to wołaj, dobrze?

— Nie oszczędzajcie ich. 

Strzała i Żądełko wbiegli do środka, już na początku raniąc jednego z żołnierzy strzałą i nożami. Kiedy Jet ich zobaczył, mimo że byli mokrzy i mieli niewielkie plamy krwi, uśmiechnął się szeroko. 

Nie był sam. 

Drużyna Awatara okazała się potrzebować tego wsparcia. W końcu Dai Li to zawodowcy. W dodatku mieli przewagę liczebną, więc każda para rąk miała tu znaczenie.

— Jak tylko stąd wyjdziemy, poprosimy Lee o ciepłą herbatę — stwierdziła Żądełko, gdy po raz kolejny zimna woda bryznęła jej na twarz. 

— Którego? Maga wody, czy ognia? — zapytał Jet, na co dziewczyna przekręciła oczami. 

— Oczywiście, że wody!

Panika związana z walką została zastąpiona strachem o przyjaciół. Mimo że Lee nie do końca chciał walczyć, wszedł do ogromnej celi. To, co zobaczył, przerosło jego oczekiwania. 

Skalne słupy, latające kamienie, magia wody... Latające strzały i noże wydawały się już normą. 

Zobaczył, jak jeden z ostrzejszych kamieni leciał prosto w  stronę głowy Jeta. Jeszcze zanim Lee zdążył się dobrze zastanowić nad tym, jakie gesty wykonać do magii wody, jego ciało ruszyło się samo. Niewielka ściana lodu pojawiła się obok Jeta, ale zatrzymała atak. 

— Dzięki Kataro!

— Ale to nie ja!

Wtedy spojrzenie padło na Lee.

— Udało mi się... — szepnął do siebie, czując nagłą dumę. — Udało mi się! 

Coś się w nim zmieniło. Dalej trząsł się z nerwów, ale teraz wykorzystywał tutejszą wodę, by działać Dai Li na nerwy. Lodowej ściany już więcej nie zrobił, ale wodne sztuczki z herbaciarni i owszem. 

Przeciwników było coraz mniej, aż koniec walki przerwał krzyk awatara.

— Long Feng ucieka!

***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Sól, Pieprz I Mocne Wrażenia |Jet x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz