17.

20 4 0
                                    

Wędrówka do domu dłużyła im się niemiłosiernie. Szli wzdłuż pól, ze zmęczenia potykając się o wystające kamienie. Jednak nie mogli się zatrzymać. Stan Jeta się pogarszał, kilka razy stracił przytomność, jeszcze bardziej przedłużając wędrówkę.

W końcu w oddali zarysowały się bramy Ba Sing Se.

Żaden żołnierz Dai Li nie pilnował murów. Było to lekko niepokojące, ale nie mogli poświęcić temu więcej czasu.

Jet zaczął ostro kaszleć. Po jego brodzie spłynęły stróżki krwi.

— Wytrzymaj, już zaraz będziemy — Strzała podparł przyjaciela, kiedy ten splunął.

— Dam radę. Wyszedłem bez ran z pożaru, z tego też się wyliżę.

Lee ukradkiem spojrzał na Jeta. Pożar? Jaką przeszłość miał ten chłopak?

Czwórka dotarła w końcu do pokoju maga wody. Żądełko przygotowała posłanie, po czym ostrożnie położyła Jeta. Ten odetchnął z ulgą, po czym usiadł, znowu kaszląc.

Lee w panice przeszukiwał swoje rzeczy. Miał gdzieś schowaną maść, jaką dostał od żołnierza z armii ognia. Przecież nie posiadał tak wiele... W końcu pośród ubrań z herbaciarni znalazł niewielkie drewniane pudełko i czerwoną sakiewkę z nasionami.

— Znalazłem! Żądełko, Strzała, potrzebuję wody i jakiejś doniczki z ziemią — powiedział, pokazując im znalezione rzeczy.

— Doniczka? — dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. — Na już?

— Dobra, to może być jutro. Ale na pewno potrzebuję wody.

Strzała wziął do ręki wiadro, po czym w pośpiechu wyszedł, odprowadzany wzrokiem Żądełko. Ta stanęła przy drzwiach, w dłoniach trzymając sztylet. Jej policzki były już suche, a oczy pełne determinacji.

— Skąd to masz? — zapytała Lee, wskazując ostrzem na maść.

— Dostałem, kiedy... Kiedy straciłem oko.

Chłopak nie rozwinął tematu. Nastolatka też nie pytała, zamiast tego kątem oka przyglądała się poczynaniom maga.

Lee delikatnie zdjął z Jeta ubrania, po czym ściągnął opatrunek. Ciche syknięcie wydostało się z ust rannego, kiedy poczuł chłodną maść. Przyniosła ona ulgę, jakiej się nie spodziewał. Zioła z bagien nie były w stanie tego zapewnić, z czego Lee zdawał sobie doskonale sprawę.

Jet znowu się podniósł i zaczął kaszleć. Krople krwi pobrudziły podłogę, a kaszel nie ustępował.

Lee nie robił tego często, ale zaklął pod nosem. Nie miał wystarczających umiejętności, by pomóc chłopakowi tak dobrze, jak tamta dziewczyna. Równie dobrze mógł się poddać, zdać się na roślinę od Rozy i zioła zebrane na bagnach, które planował kiedyś zebrać.

— Nad czym myślisz? — do rzeczywistości przywróciło go pytanie Jeta.

— Muszę jutro pójść do pracy. I Strzała długo nie wraca, przecież studnia nie jest tak daleko...

Żądełko wymieniła się z przyjaciółmi spojrzeniem, po czym wyjrzała za drzwi. Z zewnątrz dotarł do nich hałas, który nie był typowy dla ulic Ba Sing Se. Coś złego się stało, zazwyczaj nie było tylu krzyków, albo tłuczonych rzeczy.

— Pójdę zobaczyć, co ze Strzałą — powiedziała i wyszła, zanim ktoś zdążył zaprotestować.

Kolejne minuty mijały w napięciu i ciszy. Nastolatkowie słuchali dźwięków z ulicy, zbyt zmęczeni, by zacząć jakąkolwiek rozmowę.

— Powinieneś spróbować zasnąć... — szepnął w końcu Lee, poprawiając prowizoryczną poduszkę pod głową Jeta. — Mój tata mówił, że sen pomaga na wszystko. Z kolei papa mówił, że ranek jest mądrzejszy od wieczora.

— Łatwo ci mówić. Jeśli będzie trzeba, wstanę i... — przerwało mu ziewnięcie. — I nas obronię.

Lee powoli wstał i przykrył Jeta kocem. Chłopak cały czas przypatrywał się magowi wody. Patrzył, jak ten zapalił zapałkę, a później świeczkę. Przyjemny zapach zaczął roznosić się po pomieszczeniu, odrobinę je rozświetlając. Powieki Jeta zaczęły coraz częściej opadać. Po chwili lekki, ale równomierny oddech dobiegł uszu Lee. Zasnął.

Drzwi cicho się otworzyły, a do środka weszli zdenerwowani Strzała i Żądełko. Nastolatek postawił na ziemi wiadro wody, po czym zmęczony oparł się o ścianę.

— Zgaś tę świecę! — szeptem krzyknęła Żądełko, a wystraszony agłym wybuchem Lee od razu to zrobił.

— Co wam zajęło tak długo?

Strzała powoli wszedł głębiej do pomieszczenia. Światło księżyca przedostające się przez okno rozświetliło jego poważną twarz.

— Wszędzie wokół chodzą żołnierze Kraju Ognia.



***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Sól, Pieprz I Mocne Wrażenia |Jet x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz