16.

29 5 2
                                    

Awatar rozwalił drzwi, za którymi zniknął Long Feng, po czym pobiegł za mężczyzną. W pogoni towarzyszył mu Jet, w każdym momencie gotowy zaatakować swoimi hakami. Początkowo nikt nie zauważył, że zniknęli. Przynajmniej Lee, który był zbyt zaabsorbowany walką.

Lee pierwszy raz używał magii wody do walki. Podobało mu się to. Tylko jeszcze nie wiedział, czy to dobrze, czy źle. Na pewno każdy udany cios napełniał chłopaka pewnego rodzaju satysfakcją. Poczuciem kontroli...

Kamienie poleciały niebezpiecznie blisko jego sakwy z ziołami, przez co otoczył ją lodem. Dodatkowa ochrona nigdy nikomu nie zaszkodziła, prawda?

— Lee! Musimy gonić Jeta! — usłyszał krzyk Żądełko, przez co się otrząsnął. Wykonał ostatnie uderzenie, którym zamroził dłonie Dai Li, po czym pobiegł w stronę reszty nastolatków.

Dziewczynka biegnąca na przedzie otwierała im przejścia, aż dotarli do ostatniego pomieszczenia. Dostrzegli tam dwie postacie - jedną klęczącą i jedną leżącą. Przez półmrok dopiero po chwili Lee rozpoznał, kto kim był.

Przyjaciele Awatara stanęli wokół niego, a Żądełko i Strzała upadli na kolana tuż przy głowie Jeta. Tylko Lee trzymał się z tyłu. W końcu prawie nie znał Jeta. Widzieli się może trzy razy, gdzie pierwszego spotkania pewnie Jet nie pamiętał.

Lee jednak nie zapomniał, kiedy został uratowany na statku. To było nagłe, a oni byli sobie obcy. Mag wody tylko się odpłacał.

Katara przyłożyła otoczone wodą dłonie do klatki piersiowej nastolatka. Z wody wydobyło się wątłe światło - dziewczyna próbowała go uleczyć. Spojrzenie rannego cały czas było w niej utkwione.

— Jest niedobrze — powiedziała po chwili, spoglądając na resztę grupy.

— Idźcie znaleźć Appę. Zostaniemy z Jetem — odpowiedziała Żądełko, odgarniając włosy z czoła chłopaka.

— Nie zostawimy was!

Słysząc Katarę, Lee czuł się jeszcze gorzej. Był tu obcy. Powinien się już zbierać, spłacił swój dług. Myślał o Strzale i Żądełku jak o przyjaciołach. Ale oni mieli swoich przyjaciół, pośród których on był praktycznie niepotrzebny. Na przykład ta nastolatka z plemienia wody biła go na głowę umiejętnościami magii.

— Nie ma czasu, idźcie. Zajmiemy się nim. To nasz wódz — słowa Strzały nie poprawiły nastroju Lee. Ale to nie on był tutaj ważny. Jet był o krok od śmierci i musieli go jakoś uratować.

— Nie bój się, Kataro, nic mi nie jest — na ustach chłopaka zagościł lekki uśmiech. Dopiero to przekonało drużynę Awatara, że mogli odejść.

Żądełko spojrzała na Lee, a po jej policzkach pociekły łzy.

— Jesteś w stanie coś zrobić? — zapytała, na co czarnowłosy podszedł i klęknął obok niej.

— Co ci się stało, Jet? — pytanie zawisło w powietrzu. Kilka sekund ciszy, w których każdy wpatrywał się w leżącego nastolatka, a ten próbował unikać kontaktu wzrokowego.

— Skała mnie uderzyła. Mocno — odpowiedział w końcu. Spojrzał na Lee, a konkretniej na jego bliznę. — A wcześniej przechodziłem pranie mózgu z częstymi pobiciami.

Dziewczyna zakryła sobie usta, by powstrzymać głośny płacz. Zaczęła przepraszać, że nie pomogli mu, kiedy mieli okazję, ale Jet nie odpowiedział.

Lee powoli odsłonił brzuch chłopaka, ukazując rozległe siniaki. Część wyglądała na kilkudniowe, ale zaczęły pojawiać się nowe, prawdopodobnie efekt walki z Long Fengiem.

Bez słowa Lee wyciągnął z sakiewki zioła i zrobił z nich chłodny okład.

— Będziemy musieli cię stąd wyciągnąć. Może nasiona, jakie dostałem od jednego z żołnierzy, coś poradzą.

Strzała pomógł Jetowi wstać, po czym z Żądełko przytrzymał go w pionie. Lee rozerwał sobie bluzkę i owinął materiał wokół brzucha Jeta, by kojące zioła na pewno się nie odkleiły. Kiedy skończył, zastąpił Żądełko w podtrzymywaniu Jeta. Czas wracać do domu. O ile domem mógł nazwać wynajmowany pokój.






***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.
Ja szczerze się zastanawiam, czy ich po prostu nie zabić lol

Sól, Pieprz I Mocne Wrażenia |Jet x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz