21.

16 5 0
                                    

W Jaśminowym Smoku od rana trwała praca. Jet zamiatał z Lee podłogę i szykowali razem stoły. Kiedy słoiki z różnymi liśćmi do naparów stanęły na ladzie, tabliczka na drzwiach została przekręcona na 'Otwarte'.

Nie minęło dużo czasu, a herbaciarnia wypełniła się ludźmi idącymi do pracy, chcącymi napić się yerby.

Jet po kolei zbierał zamówienia i opłaty, kiedy Lee jak najszybciej przygotowywał gorące napoje, by później podawać je do stolików.

Poranny ruch minął, a Jet poszedł na zaplecze, gdzie już czekała na niego ziołowa mikstura.

— Jak się czujesz? — podszedł do niego Lee, widocznie zmartwiony.

— To jest bardziej męczące, niż myślałem... I ty tu tak codziennie?

— Tak. Jak będziesz czuł się słabo, to nie zmuszaj się, tylko idź i odpocznij. Ja sobie poradzę, a już i tak bardzo mi pomagasz.

— Dlaczego mam wrażenie, że jeśli cię nie posłucham, to zmusisz mnie tą swoją magią?

Lee nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko, póki nie rozległo się dzwonek oznajmiający przybycie nowych klientów.

Chłopak wyszedł, żeby ich obsłużyć, kiedy nagle zamarł w miejscu.

Żołnierze. Z Kraju Ognia.

Kapitan z wąsem.

Jego oddział.

O nie. O nie nie nie nie nie...

Lee zrobił krok do tyłu, czując jak zalewa go zimno.

— Ej, wszystko z tobą dobrze? — zapytał go Jet, widząc minę chłopaka.

Lee nic nie powiedział. Chyba nawet nie oddychał.

Jet wyszedł na salę. Zmierzył żołnierzy nieprzyjemnym spojrzeniem, po czym ponownie odwrócił się do przyjaciela.

— Musimy ich obsługiwać?

Po kilku sekundach bez odpowiedzi mag wody został klepnięty w ramię.

— Ta-tak. Trzeba obsłużyć. Mogą nam zamknąć Smoka... — Lee w końcu wydusił z siebie, spanikowany.

—... Weź się napij jakichś ziółek, ja to ogarnę.

Nastolatek pewnym krokiem podszedł do klientów i przyjął zamówienie. Już miał odejść jak najszybszym krokiem, kiedy wąsaty mężczyzna zaczął do niego mówić.

— Chłopcze, podobno pracuje tu taki chłopak o imieniu Lee... Czy to prawda?

Jet zmarszczył brwi, spoglądając na kapitana.

— Dlaczego pan pyta?

— Dużo osób w Ba Sing Se mówi, że jest tu chłopak o takim imieniu. I że serwuje prawie tak dobrą herbatę, jak poprzedni właściciel. Tylko się zastanawiałem, czy to ten sam Lee... — zaśmiał się. — Jeśli mam rację, to pozdrów go ode mnie.

Niewielkie zmarszczki pojawiły się na czole Jeta, kiedy próbował zrozumieć głębszy sens sytuacji. Ten mężczyzna znał Lee. Lee spanikował, gdy go zobaczył. Ten żołnierz na pewno nie jest taki miły, na jakiego próbuje wyglądać.

— No to niestety się pan pomylił. Ja jestem ten Lee od herbaty. Był tu jeszcze jeden, taki z blizną, ale on odszedł z właścicielem.

— Rozumiem. W takim razie przepraszam. Faktycznie Lee to bardzo popularne imię.

Mimo wszystko kapitan nie wyglądał na przekonanego. Nie ważne, jak pewnie Jet starał się wyglądać, ciężko by było wyjaśnić, gdyby Lee nagle wyszedł z zaplecza.





***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Sól, Pieprz I Mocne Wrażenia |Jet x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz