22.

14 3 0
                                    

Jet wszedł na zaplecze, by zabrać liście herbaty. Spojrzał szybko na Lee, który wyglądał już na spokojniejszego i wskazał na niego palcem.

— Nie wychodzisz stąd, dopóki ci nie powiem — szepnął ostro, po czym wyszedł i zaczął przygotowywać herbatę.

Nie szło mu to za dobrze, ale robił dobrą minę do złej gry. Może jeśli da żołnierzom źle zrobioną herbatę, więcej tu nie przyjdą?

Chwycił tacę z czterema filiżankami i czterema talerzykami. Była cięższa, niż się spodziewał. Przez to odezwał się ból w jego brzuchu.

Nastolatek zacisnął zęby, po czym podszedł do stolika, gdzie postawił zamówienie. Ręce mu się lekko zatrzęsły, przez co rozlał napój na stół.

— Przepraszam — powiedział, po czym szybko starł to serwetką.

— Chłopcze, czy na pewno dobrze się czujesz? — zapytał go wąsaty mężczyzna. Wydawał się zmartwiony.

— Tak — odpowiedział ostro Jet, nie spoglądając na niego.

Mężczyzna podniósł brew, po czym kiwnął głową do swoich żołnierzy. Ci odepchnęli lekko Jeta i sami zabrali swoje zamówienia z tacy.

Może nie byli aż tacy źli...?

Nie, to niemożliwe. To byli żołnierze z Kraju Ognia, na pewno był w tym jakiś ukryty motyw.

Mimo wszystko Jet wrócił do lady z pustą tacą, powstrzymując niewielki uśmiech przed pojawieniem się.

Chłopak dalej odczuwał ból, a jeszcze miał donieść tyle filiżanek. Robiło mu się słabo na samą myśl.

Zamiast kłaść wszystko na tacę i zanieść wszystko na raz, zaczął nosić po jednej rzeczy. Zajmowało to więcej czasu, a dodatkowe chodzenie też nie pomagało jego samopoczuciu.

Musiał wytrzymać przynajmniej, dopóki żołnierze tu są. Da radę. Nie mógł sprzedać Lee. Nawet nie wiedział, o co chodziło. To, że byli dla niego mili, nie znaczyło, że byli dobrzy.

Oni chyba siedzieli tu tak długo specjalnie...

Jet zdołał obsłużyć kolejnych dziesięciu klientów, a ten jeden stolik dalej był zajęty przez wesołych, głośno śmiejących się mężczyzn. Przynajmniej nie byli pijani. Jak dobrze, że to była herbaciarnia, a nie karczma.

Chłopak powoli tracił poczucie czasu. W oczach mu się dwoiło, w głowie kręciło... Poszedł na chwilę na zaplecze po kolejne liście. Lee od razu dał mu kubek z kolejną miksturą.

— Co to jest?

— Pij. Poszli już?

— Jeszcze nie.

Jet wziął łyka napoju, a ciepło rozlało się po jego ciele. Ból zmalał, a on był już w stanie normalnie stać, bez zawrotów głowy.

— Dzięki. Ogarniam wszystko. Tylko ludzie się krzywią na herbatę — na ostatnie zdanie Jet zaśmiał się cicho.

Wyszedł ponownie na salę i, ku jego uldze, zobaczył, jak oddział żołnierzy zbierał się do wyjścia.

W końcu.

Drzwi się za nimi zamknęły. Jet odczekał jeszcze kilka sekund, po czym poszedł po Lee.

— Dobrze. To teraz ty siedź i odpoczywaj — powiedział Lee i od razu zajął się herbatą.

Do środka weszła nastolatka, a zaraz za nią podobny do niej mężczyzna. Ojciec i córka. Po chwili Lee rozpoznał, że to ta dziewczyna, z którą syn Mushiego był na randce.

— Dzień dobry — przywitał ich z uśmiechem. — Co podać? Za pomoc w znalezieniu chłopaka, daję dziesięć procent zniżki.

— Znalazłeś go? Zaraz, jesteś z nim?! — mężczyzna zapytał zdziwiony. — Lepiej się trzymasz niż ten drugi Lee. Podobno został aresztowany przez żołnierzy z kraju ognia za zdradę. Zupełnie jak moja córka, masz okropny gust.

— Tato, przestań... — mruknęła zawstydzona i niezadowolona dziewczyna. — Robisz mi wstyd...

— Nie 'robię ci wstyd', tylko mówię prawdę. Wiedziałem od początku, że tamten chłopak nie był za dobry.

Lee zamrugał kilka razy w zakłopotaniu. Chrząknął cicho, po czym zapytał, co podać.

— Ach, tak. Herbatę jaśminową razy dwa.

— Skąd wiesz, że chcę to wziąć? Może chciałam coś innego?

— Skarbie. To twoja ulubiona herbata... — mężczyzna westchnął, po czym położył pieniądze na blacie.

Lee w pośpiechu wydał resztę, po czym zajął się przygotowywaniem napoju.

— To... Od kiedy jestem twoim chłopakiem? — zapytał nagle Jet, opierając się o szafkę i patrząc na Lee podejrzliwie.

— Nie jesteś. Kiedy Dai Li cię aresztowali, udawałem, że się zakochałem, by się czegoś dowiedzieć.

— Ach... Całkiem mądre. Tylko nie oczekuj, że będę udawać z tobą.

— Sam słyszałeś, że uważają cię za okropny wybór.




***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Sól, Pieprz I Mocne Wrażenia |Jet x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz