14.

28 5 0
                                    

Widok Lee zaczął się coraz bardziej zamazywać. Tracił oddech, bolały go płuca, ale nie mógł się zatrzymać. Za dużo ludzi, za dużo hałasu, za dużo wszystkiego. Przez przypadek chłopak wpadł nawet na niewielki stragan z kapustą, cudem nic nie niszcząc.

Dostrzegł w końcu ślepy zaułek, w którym nikogo nie było. Z zaniedbanej drogi wyrastały duże kępy trawy, przy których od razu przysiadł. Rośliny. Mag z bagien. Połączenie idealne. Musi tylko wyciągnąć wodę z roślin i osłonić się od reszty warstwą lodu. Nie potrafił się jednak skupić, a ciągła porażka tylko zwiększała panikę czarnowłosego.

W takim stanie znaleźli go Strzała i Żądełko.

— Lee, co ci się stało? — zapytali, od razu podbiegając.

Ten słyszał ich jakby przez mgłę. Siedział oparty o ścianę z głową między kolanami, co chwilę zaciskając ręce wokół swoich nóg. Żądełko położyła dłoń na jego ramieniu, na co nastolatek o razu wystraszony się odsunął. Wciąż miał zaszklone oczy, a jego klatka piersiowa unosiła się ciężko.

— Nie chcę... Nie chcę znowu — zaczął mamrotać, znowu zwijając się w kulkę, tym razem w rogu naprzeciwko.

Strzała spojrzał na przyjaciółkę i oboje wzruszyli ramionami. Nie wiedzieli, co powinni zrobić, a sam Lee nie wyglądał na zdolnego, by powiedzieć im, co się stało. Dlatego po prostu przysiedli obok z nadzieją, że chłopak wkrótce się uspokoi.

Trwało to kilkanaście minut. Oddech Lee w końcu zaczął się wyrównywać, jego mięśnie stały się mniej napięte. Po chwili podniósł odrobinę głowę.

— Co się stało?

— Znalazłem Jeta. I grupę strasznych dzieci.

Mimo że nie o to pytał Strzała, dziewczyna od razu zainteresowała się, o kogo mogło chodzić.

— Jakaś dziewczyna zaatakowała nas magią wody. Jestem...byłem za słaby, by jakoś mu pomóc. Później pojawił się chłopiec z niebieską strzałką na głowie i jeszcze jakaś dwójka... Ale nie pamiętam, jak wyglądali.

— Niebieska...? Lee, ty się spotkałeś z Awatarem! Mieliśmy z nimi pewien konflikt jakiś czas temu, ale... nie spodziewaliśmy się, że Jet znowu się z nimi zobaczy w Ba Sing Se.

— Konflikt?

— Długa historia. Ta dziewczyna to pewnie Katara, jego była.

Ten komentarz, chcąc nie chcąc, rozbawił Lee. Niewielki uśmiech pojawił się na jego twarzy.

— Byli też u mnie w domu — powiedział po chwili ciszy. — Podobno jestem poszukiwany.

— Co takiego zrobiłeś?

— Uciekłem z domu... Wtedy żołnierze Ognia zaatakowali. Później, jak byłem w Omashu, nabawiłem się tego — Lee znacząco przyłożył rękę do twarzy, zakrywając bliznę. Zacisnął usta w cienką linię i przymrużył oczy, powstrzymując łzy przed wypłynięciem.

Żołnierze Ognia... Czy oni musieli namieszać w życiu każdego dziecka?

Najważniejsze teraz jednak było znalezienie Jeta, a nie wspominanie przeszłości. Lee ciężko podniósł się z ziemi i zrobił kilka kroków, próbując złapać równowagę.

— Powinniśmy iść — powiedział, kiedy jego przyjaciele również wstali.

Strzała pokiwał głową, ale zmartwienie z jego twarzy nie zniknęło. No tak, on zazwyczaj mało mówił, ale zawsze było wiadomo, o czym myślał.

— Już ze mną lepiej. A Jet jest gdzieś w Ba Sing Se. Musimy go znaleźć. Mówił coś, że chce im pomóc...

— A widziałeś Appę? To ten, duży latający bizon.

— To one nie wymarły? — zdziwienie Lee oznaczało jedno.

Przyjaciel awatara zaginął i w tym mógł próbować pomóc Jet. Było to dziwne, ale więzienie zmienia ludzi.
Tylko że skoro chłopak zaoferował pomoc, to znaczy, że musiał widzieć Appę...
A ostatnie miejsce, gdzie był, to więzienie...

— Musimy iść nad jezioro Laogai. Wiecie, jak tam trafić?

Strzała i Żądełko pokiwali głowami. Ruszyli, a za nimi szedł Lee. Mijali różne podejrzane uliczki, aż dotarli do muru oddzielającego miasto od reszty świata. Bramy były zamknięte i pilnowane przez Dai Li.

Cała trójka zatrzymała się. Żądełko już zaczęła zastanawiać się, jak ich obejść, kiedy Lee po prostu podszedł, miło się witając.

— Lee z herbaciarni! Co się stało, że opuszczasz miasto? Potrzebujesz świeżego powietrza, czy może dostawa...?

— Pan Mushi poprosił mnie, żebym się rozejrzał za jakimś polem ziemi na sprzedaż, żebyśmy mogli zacząć hodować własną herbatę — odpowiedział, pierwszy raz tak dobrze kłamiąc.

Przyjaciele podeszli do niego i pokiwali głowami, próbując wyglądać równie przekonująco. Na szczęście zadziałało i już kilkanaście minut później dostrzegli zarys celu.

— Widzicie gdzieś tutaj jakiś budynek? Słyszałem kobietę, która podobno została zabrana przez tych ludzi, jak mówiła o odpoczynku na wsi.

Wszędzie jednak było pusto. Widać było tylko pola uprawne porozdzielane drzewami i krzewami, a w oddali mury — dodatkowa ochrona przed wojną. Gdzieniegdzie stał drewniany spichlerz, ale nic, co mogło przypominać więzienie.

— Może po drugiej stronie jeziora?

Tam jednak też nic nie było. Zrezygnowany Lee padł na kolana, a obok niego przysiedli Żądełko i Strzała. Dłonie maga rozchlapały wodę, tworząc niewielkie fale wokół.

— Coś jest w tej wodzie... — szepnął, na co pozostała dwójka spojrzała ze zdziwieniem. — Całe życie mieszkam na bagnach, trochę znam się na jeziorach. Na roślinach pod wodą trochę gorzej, ale wciąż.

— Może podwodna baza?

— Jeśli tak, to trochę nam zajmie znalezienie wejścia. Szczególnie że powoli się ściemnia.

Nastolatkowie wstali. Lee wpadł nagle na pewien pomysł. Już miał powiedzieć, kiedy usłyszeli głos, który zmroził im krew w żyłach.

— W imieniu króla jesteście aresztowani za działania prowojenne.



***
Mam nadzieję, że się spodobało.
Pozdrawiam z podłogi - Dywan.

Sól, Pieprz I Mocne Wrażenia |Jet x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz