Dwanaście

4.7K 309 93
                                    

HARPER

Być może odtwarzam piosenki  znanych wokalistek o tym, że jestem silna i nic mnie nie złamie, bo potrafię o siebie zadbać. Na moich aktualnych playlistach króluje Dua Lipa, Miley Cyrus, Taylor Swift i kilka innych znanych nazwisk. Nic nie poradzę na to, że dodaje mi to pewności siebie. Śpiewam do pilota, do szczotki, i nie przejmuję się tym, że ktoś będzie mnie oceniał, bo jestem w pokoju zupełnie sama. 

Robiłam to poprzedniego wieczoru i tak samo muzykę włączam rano, gdy przygotowuję się na nadchodzący dzień. 

Schodzę na śniadanie hotelowe, odruchowo wzrokiem szukając Neva, ale nie mogę go nigdzie znaleźć. Pojawia się dopiero przed dziesiątą, a ja wciąż siedzę przy stoliku na uroczym tarasie, tym razem czytając książkę. 

– Hej. – Odkładam książkę na stolik. Moja mina jednak rzednie, bo Nev jest jakiś naburmuszony i nawet mi nie odpowiada. – Coś nie tak? 

– Nie. Wszystko okej. 

Oczy ma lekko podkrążone, białka zaczerwienione.

– Upiłeś się wczoraj? 

Zerka na mnie beznamiętnie. 

– Nie. Byłem w pokoju już po dziesiątej. 

– Okej… może przynieść ci kawy? 

– Dzięki, Harper, ale jak będę chciał napić się kawy, to sam sobie przyniosę. Nie jesteś mi nic winna. 

Trochę mnie to zbija z tropu, ale nie naciskam. Widzę już od jakiegoś czasu, że poza byciem zabawnym i obrotnym gościem, Nev jest także po prostu zmęczony pracą, której bardzo się poświęca. Może siedział znowu w nocy przed laptopem. Ma go ze sobą i kładzie urządzenie na stoliku, by podczas spożywania śniadania klikać coś i odczytywać swoje maile. 

Siedzimy razem, ale on nie odzywa się do mnie już ani słowem, co nie jest do niego podobne. Tak to mógł sobie robić Chase – wtedy wydawało mi się to normalne. Nev jednak nie zachowuje się w ten sposób, więc wiem, że coś jest nie tak. Nie zamierzam jednak naciskać. W końcu ma świętą rację – ja nie jestem winna nic jemu, a on nie jest nic winny mi. 

To tylko taka gra. 

Którą być może przeciągnęłam odrobinę za daleko, gdy wrzuciłam swoją pierwszą piłkę do golfa do dołka. Tak się ucieszyłam, że z automatu wskoczyłam na Neva, co było chyba ogromnym błędem, bo spiął się od stóp do głów. Wykorzystał to jednak właściwie, zauważając, że Chase wtedy na nas patrzył. Zrozumiałam jego sugestię. W ten sposób dał mi znak, że możemy to wykorzystać. I starałam się to zrobić. 

– Przepraszam za wczoraj – mówię w końcu, przerywając ciszę, która trwa już od kilkunastu minut. 

Nev zerka na mnie znad laptopa. 

– Za? 

– Za to, że wczoraj tak się do ciebie przytuliłam… i w ogóle – mamroczę. – Być może przekroczyłam jakieś granice i nie chciałam cię urazić. 

Kiwa głową. 

– W porządku. To tylko udawanie, Harper. To na mnie nie działa i mam to w dupie – oznajmia. – Mogę cię przelecieć na jego oczach, jeśli będziesz chciała. Zależy mi tylko na tym, żeby udławił się własnym językiem i przestał zgrywać bohatera przed zarządem. 

Chociaż wiem, że jego słowa są po prostu odbiciem rzeczywistości, to i tak w jakiś niewytłumaczalny sposób mnie to boli. Bo wczoraj… bawiliśmy się dobrze. A ostatnio przyznał, że jestem znośna. 

Połowa twojego serca (Boston boys #1) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz