Czternaście

4.9K 294 92
                                    

HARPER

Rodzice Chase'a zawsze byli dla mnie mili, ale wiem, że nie patrzyli na nasz związek przychylnie. Pięć lat różnicy, on poważny, zdecydowany i ambitny, a ja… to ja. Jego mama znosiła mnie trochę bardziej niż ojciec, bo sama też lubiła sobie porozmawiać, a z takimi dwoma mrukami trudno o fajną konwersację. 

Tak więc gdy jadę autem z Nevem, wciąż zastanawiam się, czy to aby na pewno dobry pomysł, by poznawać jego rodzinę. Przecież nawet nic nas nie łączy!

– Co my właściwie powiemy twojej mamie? – szepczę z trwogą po jakiejś godzinie wyglądania przez okno. – To było głupie, Nev. Przepraszam, że w ogóle coś takiego zaproponowałam. Mogliśmy po prostu udawać, że z tobą jadę, a nie faktycznie wybierać się tam razem. 

Wzdycham i opieram czoło na chłodnej szybie. 

– Wtedy nie byłoby to wiarygodne. Musimy strzelić sobie chociaż jedną fotkę i przesłać komuś z biura, żeby przekazali Jackmanowi. 

No tak, cały czas zapominam, że to przecież tylko taka gra. On tak naprawdę nie chce spędzać ze mną tego czasu, tylko grać Chase'owi na nerwach. To dołuje mnie jeszcze mocniej, bo chociaż nie łączy nas żadna romantyczna relacja, muszę przyznać, że Nev jest wspaniały. 

Tak po prostu. 

Zachowuje się zgoła inaczej niż mój były facet i dlatego tak mnie do niego ciągnie. Jest żartobliwy, odważny, szanuje ludzi i ma w sobie tę iskierkę porywczości, która podoba mi się najbardziej. Przemilczę fakt, że chociaż nie jest idealny, to wciąż boleśnie przystojny. 

I ciężko mi zaakceptować fakt, że to nie będzie pan perfekcyjny. To proste. On lubi kobiety, a kobiety lubią jego, z czego Nev korzysta. Wiem, że pierwszego wieczoru po całym naszym dniu spędzonym razem na wyjeździe, zaprosił sobie do pokoju hotelowego jakąś dziewczynę. Słyszałam ich na korytarzu i dokładnie wyłapałam słowa, które do niego mówiła. Pamiętam, jak wyglądała, bo widziałam ją przy barze. Domyślam się więc, co robili. 

Na szczęście wystarczyło trochę podgłośnić muzykę, którą i tak już puszczałam, a nie słyszałam z ich pokoju żadnego dźwięku. 

Jednak moje głupie serce wywróciło się do góry nogami, a przecież nie powinno. Bo ten czas na spacerze i polu golfowym nic nie znaczyły. To tylko taka gra, a ja nie mogę być napalona na kogoś, kto chce mnie przelecieć tylko dla zemsty. 

– A mojej mamie powiemy prawdę – kontynuuje Nev. – Że jesteśmy znajomymi z pracy, a ja próbuję wygryźć Jackmana z  kolejki po awans, więc z tobą spiskuję. To proste. 

Parskam śmiechem, bo Nev jak zwykle robi sobie ze mnie żarty. 

Jedziemy drogą ekspresową bez żadnego postoju, aż w końcu docieramy do Salem, co jest dla mnie trochę zabawne. 

– Spotykałeś się z jakąś nastoletnią czarownicą? – pytam żartem i wyglądam za okno, gdy przejeżdżamy przez centrum. 

Nev wybucha śmiechem. 

– Pewnie z kilkoma – odpowiada szczerze rozbawiony. – Ale zdradzę ci pewien sekret. – Nachyla się lekko w moją stronę. – Najpiękniejsze czarownice mieszkają chyba jednak w Bostonie. 

O rany, czy to komplement dla mnie? Chyba tak. Rumienię się i wiercę w fotelu, ale brakuje mi słów na odpowiedź, więc po prostu milknę. 

To tak zwane historyczne miasto czarownic i mnóstwo turystów przyjeżdża tu po prostu na wycieczkę. Jedziemy niemal całą długością Canal Street, mijamy domy, sklepy, miejsca noclegowe, a w punktach turystycznych jest sporo ludzi, bo pogoda bardzo dopisuje. Nie jest zbyt gorąco, nie wieje, nie pada, słońce co jakiś czas chowa się za chmurami. Otwieram okno, żeby mieć lepsze widoki i wychylam głowę lekko przez okno. 

Połowa twojego serca (Boston boys #1) [+18] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz