Pov: Louis
Przez całe popołudnie chodziłem jak na szpilkach, byłem zdenerwowany. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, jednak również nie chciałem udawać kogoś kim nie jestem. Nie w tym rzecz, już za dużo na ukrywałem przed Harrym.
Nie chciałem ubierać się elegancko, choć miałem to w planach. Jednak nie wypadało. Ubrałem się zatem normalnie, jak w normalny dzień. Chociaż to też był normalny dzień. Nie prawda. Spotykałem się z Harrym, to nie był normlany dzień.
Jeszcze przed godzina czternastą podjechałem pod wskazany wcześniej adres. Dwie ulice dalej niż szkoła Harrego. Napisałem mu krótką wiadomość z opisem auta jak i miejsca gdzie się znajduje. Obiecał mi, że będzie tam za piętnaście minut.
Czy się stresowałem?
Owszem i to bardzo.
Czy miałem mu dużo do wytłumaczenia?
W cholerę.
Zabrałem głęboki wdech, kiedy zauważyłem zbliżającego się Harrego. Godzina w punkt czternasta piętnaście. Ten czas był długi, jakby szedł tak wolno jak żółw. Po części było to lepsze, przynajmniej dla mnie. Jednak w końcu musiał dojść, spojrzałem w bok. Stał przy aucie i niepewnie się rozglądał.
Spuściłem delikatnie przyciemnianą szybkę, a on się wystarczył. Zaśmiałem się.
- Wejdź, nie gryzę. – zachichotałem, a ten wywrócił oczyma. Pociągnął za klamkę i szybko dostał się do wnętrza pojazdu. – Cześć.
- Hej. – rzucił, kładąc swoja torbę w nogi.
- Daj ją na tył.
Pokiwał głową i wykonał moje polecenie. Przynajmniej nie tylko ja byłem zestresowany. Byłem starszy, jednak to nie znaczyło nic. Bałem się zacząć rozmowę, przez co jechaliśmy w niekomfortowej ciszy, którą zagłuszała muzyka.
- Jak było w szkole? – zapytałem po połowie drogi spędzonej w ciszy. - Nigdzie cię nie wywiozę.
- Jak co dzień, normalnie. Nic ciekawego. – westchnął cicho, a ja poczułem jego wzrok na sobie. – Kartkówka z matematyki na pierwszej lekcji, ale to standard i dwa okienka. Typowy dzień w mojej szkole.
- Rozumiem. – pokiwałem głową, patrząc na drogę. – Chodziłem do szkoły do szesnastego roku życia, później miałem lekcje indywidualne.
- Może i lepiej.
Mogło się wydawać, że ta rozmowa była sztywna. No bo była. Wiedziałem jak się czuje, nie każdy nagle i przypadkowo dowiaduje się, że te wszystkie wiadomości jakie wysyłał i dostawał, otrzymywał od słynnego Louisa Tomlinsona.
Tylko ja mogłem ukrywać swoją osobę.
Nie chciałem, aby się zraził.
Nawet nie wiedziałem dlatego tak właściwie zacząłem z nim pisać. Stracił chłopaka, a ja zacząłem mu się narzucać, ale czy to było prawdą? Może po części.
Czy żałowałem?
Proste. Nie.
Takim sposobem do mojego mieszkania dojechaliśmy po godzinie, znajdowało się ono na końcu Londynu. Wiedziałem, że Harry zdawał sobie sprawę z kim tak naprawdę pisał i teraz jedzie. Nie uważałem się za jakiegoś dużego artystę, jednak moi obserwujący na Instagramie czy Twitterze mówili sami za siebie.
Byłem w chuj popularny i bogaty.
Pieniądze i sława nie oddawały mi szczęścia, chciałem poznać kogoś naprawdę niż bawić się w kilku tygodniowe ustawki. Miałem nadzieję, że może kiedyś i z Harrym wypali? Ale kto to wie? Tylko Bóg. Nie chciałem się nakręcać, a przede wszystkim naciskać na młodszego.
Miał tylko siedemnaście lat.
Bezpiecznie udaliśmy się na odpowiednie, a za razem najwyższe piętro wielkiego wieżowca. Tak właśnie znajdowało się moje mieszkanie.
- Zapraszam. – z grzeczności otworzyłem mu drzwi i pozwoliłem, aby wszedł pierwszy.
Podziękował. Zamknąłem drzwi i przekręciłem kilka razy klucz. Zdjąłem buty i poczekałem na Harrego, który zrobił to niepewnie. Sam nie wiedziałem od czego mam zacząć, czułem się komfortowo w jego towarzystwie, nie wiedziałem czy on to odwzajemniał.
- Kawy, herbaty? – zapytałem, pokazując przy tym ręką, gdzie ma usiąść.
- Może jednak wody? – odpowiedział nieśmiało.
- Nie ma sprawy. – zaśmiałem się i udałem się w stronę kuchni, ale w połowie drogi zatrzymałem się. Odwróciłem się w stronę siedzącego chłopaka i lekko się uśmiechnąłem. – Czuj się jak u ciebie i nie wstydź się mnie.
- Ja się nie wstydzę. Po prostu... To bardzo dziwne. To mieszkanie kosztowało zapewne miliony, a ty... To ty.
Westchnąłem zrezygnowany i udałem się po obiecaną wodę. Przyniosłem ją i podałem. Ten podziękował, a ja usiadłem w odpowiedniej odległości, w takiej aby go nie wystraszyć. Musiałem rozpocząć swoje przemówienie.
- Przepraszam, że tak wyszło. Chciałem cię poznać... Szukam prawdziwej miłości i myślałem... że ty... Ale to nie ważne. – zaśmiałem się ze wstydu. – Pewnie już wiesz o mnie wszystko, bo w końcu twoja siostra jest moją fanką. Ale chcę abyś wiedział jedno. Nie chciałem cię wykorzystać czy nie chciałem kłamać, choć to robiłem. Ludzie i media teraz będą szaleć, że jesteśmy razem, tak działa sława. Mam dość ustawek i tego całego gówna, wszyscy uważają sławę za coś super, ale tak nie jest. Czasem czuje się jak w klatce jak chomik czy królik...
- Przynajmniej nie udawałeś kogoś kto nie istnieje. – przerwał mi, uśmiechając się lekko. – Byłeś sobą, Lou, jako mój Lou, a nie Louis Tomlinson.
Czy na te słowa moje serce prawie wybuchło z miłości?
O tak.
Harry przesunął się do mnie, przez co dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Pojrzałem na jego twarz, zacząłem jej się przyglądać. Zielone oczy i dołeczki ślicznie pasowały do loczków prawie do ramion. Był piękny.
- Jesteś piękny. – o cholera! Czy ja to powiedziałem na głos? Tak. Zrobiłem to. Nie planowałem tego.
- Dziękuje, Lou. Ty również jesteś najpiękniejszy.
I to była chwila.
Chwila, w której moje usta znalazły się na jego. Nie kontrolowałem tego, nie chciałem przestać. A on mi to umożliwił. Nie odepchnął mnie, sam dołączył do składania pocałunków.
My serio się całowaliśmy.
Namiętnie i szybko, jakbyśmy znali się kilka dobrych lat.
Widzieliśmy się po raz drugi.
Oderwaliśmy się od siebie z dużym mlaskiem i z uśmiechami na twarzach. Pierwszy raz poczułem się wolny, te pocałunki nie były wymuszane. Zrobiłem je sam z własnej woli, tak pokierowało mnie serce, a nie mój menadżer.
Chciałem go. Pragnąłem Harrego.
- Nie żałuje. – powiedziałem pewnie, wpatrując się w szmaragdowe tęczówki.
- Ja tak samo.
Przełknąłem ślinę i uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Chwyciłem jego dłoń i przyciągnąłem do swojego serca.
Zayn miał racje.
- Zakochałem się w tobie od samych wiadomości, a moje serce bije dla ciebie.
CZYTASZ
Hello stranger? → larry
FanfictionKiedy Harry nagle stracił kontakt ze swoim chłopakiem, dochodzi do wniosku, że ostatnia ich kłótnia kompletnie nie miała sensu. Nic dziwnego w tym, że żałuje i wielokrotnie go przeprasza, próbując go ponownie odzyskać. Wszystko byłoby dobrze, gdyby...