{35}

267 11 0
                                    

W końcu nadszedł ten dzień, urodziny mojego chłopaka. Może wydawało się, że były to tylko urodziny, otóż nie. Miały być to specjalne urodziny z małym urozmaiceniem. Razem z Zaynem i Niallem stwierdziliśmy, że najlepszym prezentem dla Harrego będą oświadczyny. Uważałam to za bardzo dobry pomysł, byłem na to gotowy, ale z drugiej strony nie.

Stres zjadał mnie od samego rana, a musiałem jeszcze wytrzymać cały dzień w studiu, nie miałem się w nim dzisiaj pojawić, jednak plan mojego prezentu tego wymagał. Nie mogłem nic nagrywać, a miałem już zaczynać prace nad nowym albumem, nie potrafiłem się skupić, nie umiałem. Ciągle po głowie chodziło mi jedno.

Zaręczyny, zaręczyny, zaręczyny.

Nie dam rady.

Nie przyjmie.

I tak na okrągło.

- Ja nie dam rady, Zayn. A jeśli to dla niego za wcześnie? Dopiero co skończył osiemnastkę, a już będzie zaręczony... - westchnąłem, chodząc nerwowo po studiu z słuchawką przy uchu.

- Nie zawracaj sobie tym głowy, ty i Harry to para idealna. Przyjmie i nie wmawiaj sobie, że nie. Musisz w siebie uwierzyć, rozumiem twój stres. On jest całkowicie normalny. Gdzie masz pierścionek?

- W torbie, jak będę wychodzić to się przebiorę bardziej elegancko, muszę jeszcze napisać do Nialla czy Harry jest już u niego - podszedłem do swojej torby, wolałem się upewnić, że pierścionek na pewno w niej się znajdował.

Chociaż sprawdzałem to z setny raz.

- Nich Harry też się przebierze w coś eleganckiego

- Chyba tak będzie najlepiej, będzie bardziej... oficjalnie i romantyczniej - zaśmiałem się nerwowo, siadając na kanapie, na której przeleżałem pół dnia.

Po zakończeniu rozmowy, zabrałem się za wypisywanie do Nialla, chciałem mieć pewność, że wszystko idzie z moim planem. Stres zjadał mnie za każdym razem, kiedy myślałam nad dzisiejszym wieczorem.

Może nie byłem na to gotowy?

Byłem.

Nie mogłem sobie wmawiać czegoś innego.

***

- Już wychodzisz? - zapytał Matt, mój menadżer przed moim wyjściem z biura. - Masz jeszcze ponad półtorej godziny

- Wiem o tym, ale chciałbym być wcześniej, a muszę jeszcze jechać potwierdzić stolik - odpowiedziałem, puszczając klamkę. - A później muszę jechać do Nialla, naszego przyjaciela

- Chyba, że tak. Nie zatrzymuje cię, powodzenia i bez stresu, Louis!

- Dziękuje - kiwnąłem głową i opuściłem pomieszczenie.

Podszedłem do windy i nacisnąłem guzik, chwilę później drzwi otworzyły się i umożliwiły mi wejście. Wdusiłem guzik z numerem parteru i zacząłem przeglądać się w lusterku, chciałem wyglądać idealnie.

Opuszczając budynek pożegnałem się z recepcjonistką i zauważyłem... paparazzi przed biurem. Wielki tłum fanów i dziennikarzy, cholerne minusy sławy. Zabrałem nerwowy wydech i popchnąłem drzwi. Natychmiast usłyszałem głośny pisk fanek i dźwięk aparatów, a przy okazji zostałem zaatakowany przez blask fleszy.

Nienawidziłem tego.

Zostałem otoczony przez moją ochronę, poczułem się pewnej niż chwile temu. Uśmiechnąłem się w stronę fanów, starając się ominąć wzrokiem paparazzi. Widziałem jak wiele dziewczyn próbuje dosięgnąć mnie swoją dłonią chcąc mnie dotknąć, przy okazji krzycząc do mnie jak najgłośniej, może nawet głośniej niż na koncertach. Niektóre się ze mną kulturalnie witały, a kiedy postanowiłem jednej odpowiedzieć to na moich oczach zemdlała.

Hello stranger? → larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz