1. Idiotyczne zasady

165 11 0
                                    

Los Angeles, Kalifornia, Stany Zjednoczone
30.08.2023r.

Szedłem w stronę kobiety która trzymała tabliczkę z moim imieniem i nazwiskiem. Ciągnąłem za sobą dwie ogromne walizki. Na jednej z nich był przyczepiony mój plecak. Futerał z gitarą trzymałem na plecach. To wszystko było strasznie ciężkie, ale nie dawałem za wygraną i szedłem prosto przed siebie. Mój ojciec zapłacił sporo kasy, żebym mógł zabrać ze sobą tyle rzeczy, więc nie zmarnowałem tej szansy.

- Witaj Louis. - kobieta uśmiechnęła się szeroko w moją stronę. Miała blond włosy do ramion, jej  intensywne niebieskie oczy wlepiały się w moją osobę. Była ubrana w białą powiewną suknię.

- Cześć Lea. - powiedziałem idąc dalej. Blondynka zaczęła iść szybko za mną.

- Może ci pomogę? Daj walizkę. - próbowała złapać za rzecz, ale uniemożliwiłem jej to.

- Nie potrzebuję pomocy. - rzekłem nadal idąc przed siebie.

- Dobrze. - westchnęła. Po chwili znaleźliśmy się przy jej samochodzie. Wsadziłem wszystkie swoje rzeczy do bagażnika i zamknąłem z hukiem. Wszedłem do śnieżnobiałego Mercedesa.  Jednak zająłem miejsce na tylnim siedzeniu. Nie miałem ochoty rozmawiać z Leą. Nie dzisiaj i nie przez najbliższy czas.

- Więc... jak minął lot? - zagadała. Nałożyłem słuchawki na uszy i włączyłem muzykę. Oparłem głowę o szybę i przymknąłem oczy.

Po parunastu minutach dotarliśmy. Kobieta zatrzymała się przed ogromną bramą. Otworzyła okno aby pokazać swoją przepustkę ochroniarzowi. Gdy tylko brama się otworzyła samochód ponownie ruszył. Parę długich chwil później zatrzymaliśmy się na końcu ulicy. Między moim nowym domem, a końcem ulicy na której znajdowały się najbogatsze domy, znajdował się jeszcze jeden dom. Wyglądał prawie identycznie jak ten w którym teraz mieszkać mam ja. Również miał ogromną przestrzeń przed domem. Posiadał aż trzy pierdolone piętra. Z tyłu był ogromny basen, meble wypoczynkowe, leżaki, jacuzzi, dwie ogromne trampoliny, mini plac zabaw, fontanna i długa kładka prowadząca do furtki przez którą można było wyjść prosto na plażę. Do tego to wszystko było otoczone plamami. Potrząsnąłem głową na fakt, że te luksusy teraz też są moje.

Kobieta wysiadła jak zawsze z wdziękiem ze swojego samochodu. Uczyniłem to samo co ona. Podszedłem do bagażnika, szybkim ruchem go otworzyłem i zacząłem wyjmować swoje rzeczy. Tym razem Lea bez pytania wzięła moją walizkę. Na całe szczęście miała tą w której znajdowały się tylko ubrania. W drugiej byli ważniejsze rzeczy. Różne pamiątki, zdjęcia, figurki, sprzęt elektroniczny. Nie ufałem jej na tyle, żeby dać te rzeczy.

Teraz już jej nie ufałem.

Zaczęliśmy iść w stronę domu. A raczej willi. Mój ojciec od zawsze zarabiał dużo, ale przez ostatnie lata znacznie liczba jego zer na koncie się podniosła. Rozglądałem się wszędzie gdzie się dało, zapomniałem jak ogromna ta posiadłość jest. Ostatni raz byłem tutaj prawie dwa lata temu.

Weszliśmy do środka i od razu podeszła do nas Ellie, strasza kobieta pracująca dla mojego ojca. Jej praca polegała na gotowaniu, powierzchownym sprzątaniu, praniu, prasowaniu czy chodzeniu na zakupy, po prostu musiała zapewnić w domu wszystko na co inni ''nie mieli czasu''.

- Witamy w nowym domu Louis. - przywitała się i jak zawsze uśmiechała się serdecznie.

- Witaj Ellie. - uśmiechnąłem się do niej. Była przekochaną kobietą i ciężko było się przy niej nie uśmiechać.

- Cieszę się, że znowu się widzimy. Wszyscy tęskniliśmy za tobą. - rzekła. - Pomóc ci z rzeczami?

- Nie, nie trzeba. Dam sobie radę. - odpowiedziałem.

You need me | Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz