Będę wdzięczna za komentarze i gwiazdki pod rozdziałem!
Reszta lekcji minęła znośnie. Oprócz tej zjebanej matematyki największy problem okazało się, że miałem na angielskim. Ze względu na mój akcent i niektóre słowa które różniły się w brytyjskim angielskim, a amerykańskim. Nauczycielka co chwilę się mnie pytała co mówię lub poprawiła moje słowa. Było to irytujące, ale przetrwałem.
- Skupić się! - krzyknął mężczyzna w średnim wieku. Przyłożył gwizdek do ust i rozległ się pisk. - Wszyscy nowi ustawić się w szeregu! - na zawołanie ustawiliśmy się.
- Też jesteś nowy? - spytał mnie szeptem jakiś chłopak który stał obok mnie. Zerknąłem na niego, był trochę wyższy niż ja.
- No jak kurwa widać. - odpowiedziałem cicho.
- Cisza! Wy dwaj, co to za gadanie? - zwrócił się w moją i tego tępego chłopaka stronę.
- Świetnie. - westchnąłem.
- Co świetnie? Za kogo się uważasz chłopaku, powinieneś mnie słuchać jeśli chcesz dostać się do drużyny. - wymądrzał się.
- Przecież słucham. - bruknąłem.
- Z takim podejściem nie dostaniesz się do tej drużyny. - powiedział pewnym siebie głosem.
- Dostanę, liczą się umiejętności.
- Tak, ale skąd wiesz, że jesteś na tyle dobry, żeby tu być?
- Nie wiem czy w tym waszym zadufanym kraju myślicie o czymkolwiek innym oprócz siebie, ale zna pan jakąkolwiek drużynę z Wielkiej Brytanii? - spytałem i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.
- Znam jedną. - odpowiedział zadowolony.
- Ah tak? Jaka to drużyna?
- Najlepsza drużyna piłki nożnej w Wielkiej Brytanii ze szkoły Forest Places. - rzekł.
- No właśnie, wie pan kto był dotychczas jej kapitanem? - pokręcił głową - Tak myślałem, przez ostatnie dwa lata to ja byłem kapitanem. Dlatego wiem, że jestem
dobry.Mężczyzna początkowo zmarszczył brwi jednak po paru sekundach zdał sobie sprawę z moich słów. Jego oczy rozszerzyły się do granic możliwości.
- Ty jesteś Louis Tomlinson, były kapitan drużyny niedźwiedzi?
- Brawo, załapał pan. - poklaskałem sarkastycznie. - Czy możemy już przejść do treningu? - uśmiechnąłem się cwanie.
- Tak, tak jasne! - ocknął się - Jestem trener Matt Roy, wy możecie mówić mi Roy albo trenerze. Przez najbliższy czas będę sprawdzać waszą wytrzymałość, spryt, myślenie i zdolności manualne. Za niecały miesiąc zaczyna się sezon i musimy być gotowi. A teraz jazda na boisko! - znowu usłyszeliśmy pisk z gwizdka.
- Kapitan najlepszej drużyny w Wielkiej Brytanii, kto by się spodziewał dzieciaku. - ten dupek Styles podszedł w moją stronę. Musiałem unieść wzrok, żeby spojrzeć mu prosto w oczy.
- Zaskoczony? Wygryze cię szybciej niż sądzisz.
- Wygryziesz mnie? Śmieszny jesteś dzieciaku. Może o tym nie wiesz, ale jestem najpopularniejszym chłopakiem w tej szkole. Ulubieńcem trenera i wystarczy jedno moje słówko, a nie dostaniesz się do drużyny. - powiedział zbliżając się w moją stronę jeszcze bardziej.
- Ty siebie słyszysz? Myślisz, że mnie obchodzi fakt, że jesteś tutaj jakimś śmiesznym królem. Bardzo, ale to bardzo się mylisz. Widziałeś jak mu się oczy zaświeciły jak powiedziałem mu o tym, że byłem kapitanem? Dostanę się do tej drużyny czy tego chcesz czy nie. - zacząłem od niego odchodzić. Jednak Styles miał inny plan, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
CZYTASZ
You need me | Larry Stylinson
FanfictionZAWIESZONE ALE ZOSTANIE DOKOŃCZONE Nielegalne wyścigi, seks, alkohol, narkotyki, bijatyki i strzelaniny z pewnością nie o tym myślał Louis przyjeżdżając do słonecznego Los Angeles. Miasta które jest marzeniem każdego nastolatka, oprócz niego. On ni...