5. Algebra liniowa

99 9 0
                                    

Wyszedłem zmęczony ze swojego pokoju. Od wielu miesięcy śpię po zaledwie dwie lub trzy godziny w nocy. Jednak przez zmianę klimatu czułem się jeszcze bardziej zmęczony.

W kuchni zastałem Ellie która piekła naleśniki, na powitanie uśmiechnęła się w moją stronę. Skąd ta kobieta ma tyle radości w sobie?

- Jak się spało Louis? - spytała, podjąc mi talerz z jedzeniem.

- Łóżko jest całkiem wygodne. - odpowiedziałem wymijająco.

- Dzień dobry. - do pomieszczenia wszedł zaspany Niall. Chłopak usiadł obok mnie na krześle barowym. - Nie chcę mi się tam iść.

- Z pewnością będzie w porządku. - rzekła kobieta podając mu jego talerz.

- Sam fakt, że trzeba wstawać tak wcześnie nie jest w porządku. - bruknął.

- Ellie pamiętaj o tym, że dzisiaj przyjeżdżają ogrodnicy aby podciąć krzewy. - Mark z kubkiem kawy wszedł od razu rozkazując kobiecie. Przewróciłem oczami. - Louis nie przewracaj oczami.

- Ale ja nie...

- Przecież widziałem. - upił łyk kawy. Mężczyzna ubrany był w białą koszulę i czarne garniturowe spodnie, jak zawsze elegancko. - Louis zastanawiałem się co zrobić z podwożeniem ciebie. Ze względu na to, że ty i Niall macie trochę inny rozkład zajęć. A do tego ty masz treningi piłki, a Niall swoje zajęcia, kto będzie cię odwoził do domu. Wczoraj na kolacji wspólnie ustaliliśmy, że będziesz wracać do domu z Harrym.

- Oszalałeś? Nie ma szans, że będę z nim wracać. - powiedziałem.

- Ty i Harry macie razem treningi. Poza tym Harry jest kapitanem drużyny i zawsze jest na treningu. Mieszkamy obok siebie, więc to nie problem, żeby cię podwoził do domu.

- Błagam, no nie. A nie może mnie Lea odbierać? - spytałem błagalnie. Nie miałem ochoty spędzać z nią więcej czasu niż trzeba, ale wolą już ją niż Stylesa.

- Nie, Lea jest dyrektorką i kończy o innej godzinie niż ty. Nie będziesz na nią czekać lub ona na ciebie. - wyjaśnił.

- Mark no...

- Powiedziałem synu. Wracasz z Harrym, jest naprawdę miłym chłopakiem.

- Ta. - bruknąłem pod nosem. Zostawiłem nadgryzionego naleśnika i wstałem z krzesła. Wróciłem do swojego pokoju, żeby zabrać plecak i torbę z rzeczami na trening. Spojrzałem na pudło które dał mi wczoraj Mark. Nie miałem teraz czasu, żeby je przejrzeć. Wychodząc złapałem jeszcze za moją nową deskorolkę. Obładowany rzeczami zszedłem na dół.

- Gotowy? - spytał blondyn.

- Jak widać.

- No to idziemy. - otworzył drzwi chowając przy okazji telefon do kieszeni spodni.

Wpakowałem swoje rzeczy na tył samochodu. Odetchnąłem gdy znalazłem się już na swoim miejscu.

- A ty nie masz dzisiaj dodatkowych zajęć?

- Dzisiaj nie. Moja nauczycielka stwierdziła, że zaczynamy dopiero od poniedziałku. - odpowiedział i wyjechał na ulicę.

- Zazdroszczę.

- U ciebie też nie będzie źle. Zazwyczaj parę pierwszy treningów jest owiele cięższych, bo trener musi zobaczyć kto się nadaje do drużyny. - ale mi pocieszenie - Później będzie łatwiej. - zapewnił.

- Przyzwyczaiłem się do codziennych treningów, więc raczej dam radę. Znowu jedziemy po Zayna? - spytałem widząc, że znów jedziemy tą samą drogą co ostatnio.

You need me | Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz