18. Kontrola

112 10 8
                                    

Przez pierwsze sekundy wszyscy byliśmy na równi. Jedyne co dało się usłyszeć to dźwięk motorów. Przygazowałem bardziej i w tym samym czasie co Flynn wyjechałem z uliczki. Na ulicy jechało sporo samochodów, ale to jeszcze nie była główna ulica. Wymijałem perfekcyjnie wszystkie samochody. Razem z Flynnem byliśmy na tej samej pozycji. Dwójka pozostałych uczestników była gdzieś w tyle.

Przed nami znajdowała się sygnalizacja która na nasze szczęście wskazywała zielone światło. Zakręt był ostry, ale przez lata praktyki wszedłem w niego idealnie. Tym razem Flynn radził sobie owiele lepiej niż ostatnio. Jechaliśmy łeb w łeb. Narazie starałem się tym nie przejmować, bo trasa była jeszcze długa. Ta ulica była już owiele bardziej zapełniona. Samochody jechały praktycznie obok siebie, z małym odstępem. Trzeba było bardzo uważać, żeby o żaden z nich nie uderzyć. Usłyszałem w chwili wymijania ciężarówki pisk opon i byłem wręcz pewien, że należy do kogoś kto znajduje się za mną. Zerknąłem w lusterko, ale jedynie co widziałem to samochody, żadnych motocyklów. W drugim to samo. Gdy tylko droga przejaśniła się choć trochę dodałem gazu. Parę sekund później na równi ze mną pojawił się Flynn.

Chłopak cały czas mi dorównywał. Nie wiedziałem jaki dokładnie ma motocykl, ale był z pewnością dobry. Przy kolejnym zakręcie musiałem przyhamować. Ja w przeciwieństwie do Flynna nie chciałem, żeby nikomu stała się krzywda. On tego nie zrobił i prawie wpierdolił się w samochód. Teraz to on jechał jako pierwszy. Wymijał samochody z ogromną prędkością. Przyśpieszyłem próbując go dogonić. Bądź co bądź to był tylko albo i aż motocykl. Magicznie nie sprawie, że nagle znajdę się przed Lee. Jednak jedną z ważnych kwestii było to, że ja byłem sprytniejszy od niego. Wiedziałem, że Flynn wykonuje pewne ruchy i takie które zapewnią mu jak najszybszą wygraną. Czasem lepiej wykonać gorszy ruch, a później najlpeszy niż zawsze tylko dobry.

W przeciwieństwie do niego nie przejechałem między osobówkami po najbliższej linii oporu. Skręciłem w lewo między ciężarówki. Przejechałem między nimi i miałem rację na kolejnym pasie był spora przestrzeń dzieląca osobówki i ciężarówki. Zazwyczaj ludzie boją się jeździć blisko większych pojazdów ze we względu na to, że gdyby coś się stało, ciężarówka jest większa. Jak wiadomo jak coś jest większe ma większą masę i siłę. Dlatego teraz z łatwością jechałem prostą drogą. Prędkość była ogromna przez co mijałem pojazdy wokół mnie jak strzała. Zerknąłem szybko i okazało się, że za zaledwie parę metrów muszę skręcać. Przyspieszyłem jeszcze bardziej a potem wcisnąłem sprzęgło. Skręciłem ostro w lewo i wjechałem w kolejną ulicę. Nie miałem nawet zamiaru oglądać się za siebie. Byłem pewien, że reszta uczestników była za mną.

Mknąłem między pojazdami nie przejmując się niczym. Już od dawna nie miałem okazji, żeby jechać w ten sposób, więc starałem cieszyć się chwilą. Oczywiście nie zapominałem o fakcie, że muszę wygrać. I tu nawet nie chodzi o to, żeby coś udowodnić innym, ale jeśli przegram jestem pewien, że każdy z nich będzie chciał motocykl na którym teraz jadę.

- Nie masz ze mną szans Flynn. - powiedziałem do siebie.

Kolejną część trasy przejechałem z łatwością. Wszystkie zakręty obałałem z perfekcją. Nagle niespodziewanie obok mnie pojawił się Lee. Skąd on tu się do cholery wziął? Jechaliśmy na równi. Żaden z nas nie był w tej chwili pierwszy. Starszy jechał naprawdę blisko mnie. Wystarczyłoby, żeby wyciągnął rękę, a złapałby za moją kierownicę. Próbowałem się od niego odsunąć, ale przez samochody jadące wokół nas było to prawie, że niemożliwe. Czułem jak krople potu spływają po mojej skroni. Fakt, że w Los Angeles było bardzo ciepło i do tego te emocje sprawiły, że moje ciało wręcz płonęło.

Usłyszałem syreny policyjne. Mój wzrok powędrował na lusterka w których odbijały się dwa radiowozy policji. Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy i przyspieszyłem pochylając się do przodu. Jechałem z naprawdę niebezpieczną prędkości na publicznych drogach, ale to nie było teraz ważne. Teraz liczyła się wygrana. Policja nie miała ze mną szans. Nie ważne jak by się starali nie dogonią mnie.

You need me | Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz