19. Mama

103 9 3
                                    

Podjechaliśmy pod bramę mojego domu. Złapałem za klamkę, ale ta znowu stawiała opór.

- Możesz mnie stąd kurwa wypuścić? To jest przetrzymywanie. - powiedziałem szarpiąc się z drzwiami.

- Spójrz na mnie. - poprosił, ale ja to puściłem mimo uszu - Louis spójrz na mnie, proszę. Obiecuję, że potem otworzę drzwi. - westchnąłem i odwróciłem się w jego stronę.

- Co? Znowu chcesz się na mnie wydrzeć? - Styles wysunął swoją dłoń w moją stronę. Wzdrygnąłem się na to, co musiał zauważyć, ponieważ zatrzymał się z jakimkolwiek ruchem. Po chwili jednak położył ją na moim policzku.

- Naprawdę nie chciałem ci nic zrobić. Zdenerwowałem się. - próbował wyjaśnić swoje zachowanie z parunastu minut wcześniej - To co mówiłem nie jest prawdą. Nie jesteś samolubny ani najgorszy. Przepraszam, że cię skrzywdziłem. - patrzyłem smutnym wzrokiem w jego stronę. Jego kciuk jeździł po już suchych śladach moich łez.

- Wyłącz blokadę. - wyszeptałem. Pokiwał głową i widziałem jak jego dłoń sunie, żeby ją wyłączyć.

Jednak cały czas jedna dłoń była na moim policzku. Gdy tylko usłyszałem kliknięcie odsunąłem się szybko po czym wysiadłem z samochodu.
Trzasnąłem drzwi najmocniej jak się da i szybkim krokiem wszedłem na posesję należącą do mojego ojca. Odetchnąłem głęboko na fakt, że w końcu się od niego uwolniłem.

Uznałem, że nie chcę wracać do domu i zapewne dostać ochrzan od ojca. Przeszedłem na tył posesji i kładką w stronę plaży. Gdy tylko poczułem pod butami piasek zacząłem się rozglądać. Było ciemno, ale światło z domów rozjaśniało to miejsce. Do tego księżyc, który był dzisiaj w pełni przez co oświetlał wszystko. Zatrzymałem się blisko wody i usiadłem na już teraz chłodnym piasku. Podnosiłem go trochę w dłoń i się nim bawiłem.

- Wiesz mamo, chciałbym w końcu się z tobą zobaczyć. Tyle rzeczy działało się od tych paru miesięcy, gdy zniknęłaś. To trochę dziwne, że patrzę się w księżyc i gadam tak jakby do ciebie, bo przecież żyjesz, a to zawsze używało się jak ktoś umarł. Ale myślę, że to też jakaś dobra forma rozmowy. Nie możemy pogadać przez telefon jeszcze przez jakiś czas, więc zawsze coś. - patrzyłem się w księżyc jak zaczarowany - Powiem ci, że żałuję wielu rzeczy które zrobiłem w życiu, ale fakt, że akurat wtedy wyszedłem z domu nie zabierając telefonu, żałuję najbardziej. Pomyśl, gdybym go wtedy zabrał nadal byłbym w Londynie i mieszkał razem z tobą. Jednak wtedy ty też nie otrzymałabyś pomocy. Pamiętam jak wściekły wtedy byłem na Marka. Jednak to dobrze, że w końcu możesz poczuć się lepiej mamo. Ja nie umiałem ci tego zapewnić, a oni tak. - zatrzymałem się na chwilę - Ostanie tygodnie są dziwne. Dzieją się rzeczy o których nigdy bym nie pomyślał. Wiesz, że znowu jeżdżę po ulicach? To jest tak niesamowite uczucie, za którym tęskniłem. Jedyna czynność która sprawia mi radość. Ale gdy wracałem teraz do domu zacząłem rozmyślać. Co jeśli nigdy nie wsiadłbym na motocykl? Tyle rzeczy by się nie wydarzyło. Nie miałbym wypadku, ojciec nie poznałby Lei i nas nie zostawił. Ty byłabyś zdrowa, Lottie by mnie nie nienawidziła. Wszystko byłoby lepsze, a przynajmniej tak myślę. Nie poznałbym Nialla który jest dla mnie ważny, ale wasze szczęście jest ważniejsze niż moje. Czasem naprawdę chciałbym cofnąć czas. Znowu bylibyśmy szczęśliwą rodziną, a nie taką. Taką którą jest oddalona od siebie.

Położyłem się na plecach i obserwowałem cały czas księżyc który świecił białym światłem. Gwiazdy były idealnie widocznie dziejszej nocy. Jedynym z plusów mieszkania w tym miejscu były właśnie wieczory. Zachody słońca, księżyc i gwiazdy. Są to rzeczy które nigdy nie proszą o atencję, ale ją dostają, bo są piękne. Piękne rzeczy nie muszą o nią prosić, aby ją dostać.

You need me | Larry Stylinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz