Spotkanie

178 7 1
                                    

Pierwszy raz od pocałunku Sherlock odezwał się do mnie wiedząc gdzie ukrywa się mój morderca który od pewnego czasu chce mnie pochować.

-Gdzie?-spytałam

-Starym magazynie-odpowiedział John

-O której?-dążyłam dalej pytaniami

-Zaraz po północy-tym razem zawarł głos Mycroft

-Kiedy?

-Z tej nocy na kolejny dzień-odparł Tweke

-On sam zjawi się osobiście?

-Tak- powiedział Greg

-A czy mo...-nie dokończyłam kolejnego pytania bo nagle przerwał się z transu niebieskooki

-Nie nie możesz i więcej nie pytaj

-Tu chodzi o mnie-odpyskowałam mu

-Jakoś wątpię żebyś nazywała się Sherlock Holmes bo do niego jest ten list

I tu mnie złapał że nie mogłam znaleźć odpowiedniego zdania żeby mu odpyskować.

-Widzisz więc radzę ci wtedy pójść spać bo dzieci o tej godzinie śpią-powiedział i skierował się w stronę kuchni gdzie zamknął za sobą drzwi

-Przepraszamy nie wiemy dlaczego jest taki nerwowy- odparł brat detektywa

Nic mu nie powiedziałam tylko skinęłam głową i poszłam do swej sypialni wiedząc że to prze zemnie się tak zachowuje. Jako że dostałam od mężczyzn dokładne dane postanowiłam że udam się na spotkanie z Jimem moim zabójcą. Poszłam do szafy by znaleźć coś lekkiego i by mnie nie uciskało zbyt mocno w talii, i znalazłam lekką sukienkę za kostki w czarnym kolorze którą zapomniałam spakować gdy wyjeżdżałam do domu rodzinnego i czarne botki które były na tyle lekkie by nie zostawiać po sobie dźwięków. Czekałam aż Sherlock i jego towarzysze wyjdą na spotkanie nie znoszę, czekania a zwłaszcza że ktoś na kim mi zależy może nie przeżyć to moja wina i to ja powinnam tam być, i to ja powinnam zginąć nie moja matka. Gdy wybiła godzina 23:30 detektyw wraz z innymi mężczyznami których znalazłam dziś w salonie wyszli na spotkanie z Morianty, a ja wyszłam oknem i szłam za nimi w odległości 3 km. Po 26 minutach znalazłam się w opuszczonym magazynie chłopaki stali na zewnątrz, a Sherlock wszedł do środka więc skorzystałam z pomysłu i weszłam od tyłu i napotkaliśmy się stykając się plecami i zaczęliśmy się bić, tak że wylądowałam na podłodze, a on trzymał młotek ale nie odwarzył się go użyć.

-Ty!-powiedzieliśmy oboje w tym samym czasie

-Jesteś nie dorzeczny Sherlock

-Ja nie dorzeczny!? kazałem Ci zostać w mieszkaniu z panną Hudson, a ty wymykasz się z domu i idziesz na pewną śmierć z psychopatą

-A może byś zapytał, nic ci nie jest? to był przypadek

-A nic ci nie jest?-spytał

-Jak widać nie

Gdy patrzyliśmy sobie w oczy bez żadnego mrugnienia usłyszeliśmy odgłosy klaskania za moimi plecami.

You and Me: Kocham cię(Tom II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz