Per. AW
Nie czekając jak tylko znowu o 7 byłem w pracy wręcz pobiegłem do gabinetu, zabrałem wszystko co mi potrzebne i poszedłem do CNa. Z tego co wiem dostał już leki więc powinien być spokojniejszy jednak nie wiem czy będzie chciał ze mną rozmawiać.
Po chwili wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. CN dalej miał bandaże na oczach. Zastanawiało mnie po co one są.
Po chwili usiadłem naprzeciw niego i włączyłem magnetofon oraz wziąłem notes i długopis.
– Jak się czujesz? – spytałem spokojnie. Ku mojemu zaskoczeniu CN odpowiedział.
– .. Dziwnie – mruknął. Uśmiechał się tak jak wczoraj.
– Jeśli cię coś boli mogę poprosić kogoś aby przyniósł ci leki przeciwbólowe – odparłem na co CN parsknął kpiąco.
– Dostałem już dzisiaj leki. Traktujecie mnie jak bym był chory – przechylił głowe na bok.
– CN nikt nie chce ci tutaj zrobić czegokolwiek złego. Chcemy ci pomóc dlatego dostajesz leki – wyjaśniłem mu spokojnie.
– Lubię kiedy mówisz moje imię. Ale jestem ciekawy jak brzmi kiedy je rozwiniesz – mruknął z uśmiechem. Zmieszałem się odrobinę.
– Poza tym. Czemu mam ci ufać skoro nie znam twojego imienia? – dodał po chwili.
– Wybacz. Jestem Austro-Węgry w skrócie AW. Jestem tutaj żeby ci pomóc – przedstawiłem się i wyjaśniłem po co tu jestem.
– Pomóc? – CN zaczął się śmiać a ja dostrzegłem że bandaże na jego oczach robią się mokre.
– Nie chce waszej pomocy – warknął i wtedy zrozumiałem że nie płacze ze śmiechu. Jego głos się załamał chociaż było to mało wyczuwalne.
– CN spokojnie.. Czy mógłbym zdjąć ci te bandaże? – spytałem zbliżając się odrobinę do Cesarstwa.
– Chcesz zobaczyć diabła we własnej osobie? – parsknął i znowu zaczął się śmiać jednak łzy dalej leciały z jego oczu.
– Co masz na myśli? – spytałem spokojnie.
– Tata zawsze mówił że wyglądam jak diabeł – zachichotał. Jednak po chwili dodał.
– Zdejmij je. Chce wreszcie zobaczyć kto tak bardzo chce mi pomóc – mruknął zniesmaczony. Głos dalej mu się łamał. Zrobiło mi się go szkoda. Powoli zdejmowałem mu bandaże a kiedy zobaczyłem że ma tą samą chorobę co ja nawet nie byłem zaskoczony.
Wręcz przeciwnie. Byłem zachwycony.
Miał piękne oczy to prawda. Może gdyby nie był teraz moim pacjentem tylko spotkalibyśmy się przypadkiem na ulicy to może bym się z nim umówił.
Nie czas na takie myśli teraz.
Potrząsnąłem głową i poprawiłem okulary. Odłożyłem bandaż obok i wyjąłem chusteczki.
– Mogę wytrzeć ci łzy? – spytałem. CN nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową na tak. Chusteczką powoli wytarłem łzy z twarzy CNa który uspokoił się po chwili. Patrzył się na mnie w ciszy.
– .. Więc CN. Opowiedz mi proszę o sobie dobrze? – spytałem spokojnie. CN jednak nie odpowiedział. Poczekałem chwile i opłacało się.
– Chce być wolny. Chce odejść z tego gówna wartego świata – mruknął obojętnie. Wtedy też zobaczyłem bliznę obok jego oka. Byłem ciekaw skąd ona się wzięła.
– Czemu chcesz stąd odejść? – dopytywałem.
– Bo mam dość. – odpowiedział ponuro a w jego oczach znowu zbierały się łzy.
– Czego masz dość? Nie bój się mówić. Jestem tu po to żeby cię wysłuchać – powiedziałem spokojnie.
– Ludzi. Mam dość ludzi. Zwłaszcza takich jak ty. – odpowiedział a mnie trochę zamurowało.
– Takich którzy udawają że chcą mi pomóc. Takich którzy uważają mnie za dziwaka – warknął a z jego oczu znowu poleciały łzy.
– Proszę. Wstrzyknij mi coś. Błagam. Chce odejść.. – mruknął i skulił się.
– CN.. Ja naprawdę chce ci pomóc. Chce wyciągnąć cię z tego bagna i pokazać ci że ten świat może być piękny. Tylko musisz mi zaufać – spróbowałem w ten sposób. CN jednak nie odezwał się już nic. Po prostu płakał i błagał abym go zabił. Kiedy chciałem go dotknąć ten odsuwał się ode mnie.
Usłyszałem że drzwi się otwierają. Lekarze weszli do pokoju i kazali mi wyjść na jakiś czas. Grzecznie wykonałem polecenie chociaż bardzo niechętnie i opuściłem pomieszczenie. Czułem się źle z tym że zostawiłem CNa samego.
Było już grubo po północy. Siedziałem u siebie w gabinecie i piłem już chyba 3 kawę. Jak na mnie to dużo. Zazwyczaj w ogóle nie pije kawy. Potrafię długo wytrzymać na zmianie najwyżej RON kryje mnie kiedy przysypiam. Jednak dzisiaj nie dawałem rady bardziej niż zazwyczaj. Nie wiem co mnie tak zmęczyło.
Nagle usłyszałem pukanie.
– Proszę.. – mruknąłem na tyle głośno żeby osoba stojąca za drzwiami mnie słyszała. Po chwili do pokoju wszedł Imperium Rosyjskie z plikiem dokumentów.
– Proszę. Wszystko co musisz wiedzieć na temat Cesarstwa Niemieckiego. – rzucił mi papiery na biurko. Wlepiłem w nie tępe spojrzenie żeby zaraz przenieść je na IRa.
– ..mówiłeś mi przecież to co powinienem wiedzieć.. – mruknąłem na co IR parsknął zirytowany.
– Z twoich rozmów z nim nic nie wynika. CN dostaje leki które mają go uspokoić więc liczę na coś więcej. – powiedział tym swoim typowym tonem. Czasem mam go ochotę udusić. Zwłaszcza teraz.
– Dam radę. Jest trudny ale dam sobie z nim radę. Nie mam wyjścia – powiedziałem od niechcenia. IR widocznie to zauważył.
– AW uważaj sobie. Jesteś tutaj z mojej i RONa dobrej woli. Więc nie przeginaj – skarcił mnie.
Jeszcze bardziej chciałem go udusić.
Po pożegnaniu się IR wyszedł z pokoju. Wszystkie papiery jakie dostałem schowałem do szafki i zamknąłem na klucz. Nie czytałem ich. Chce żeby CN sam mi to powiedział. Chce poznać go w normalny sposób.
W dupie mam co pomyśli IR. Najwyżej stracę pracę i skończe pod mostem. Parsknąłem i wzruszyłem ramionami.
CZYTASZ
𖤓Stałeś sie moim słońcem𖤓// CH // CNxAW
RandomNa odział psychiatryczny trafia pewnego dnia dwudziestolatek. Cesarstwo Niemieckie lub jak kto woli CN. Wychowywał się w rodzinie gdzie każdy uważał go za dziwaka. Znęcali się nad nim aż CN zabił każdego w swoim rodzinnym domu. Miał wtedy 17 lat. Po...