Per. Austria
Kiedy otworzyłam oczy przez kilka chwil nie mogłam nic zobaczyć. Podniosłam się do siadu a wokół swojego ciała zobaczyłam delikatną, czarną mgłę.
– To sen.. – uświadomiłam sobie.. Ale.. Ten sen był.. Jakiś taki dziwny.. Nie wiem gdzie mam iść. A może to nie sen? Może nie żyje? I tak właśnie wygląda piekło?
Po chwili wahania ruszyłam się z miejsca. Powoli wlokłam się do przodu. Kroki w tej mgle stawiałam z ogromną trudnością. Po kilku chwilach poczułam jak coś złapało mnie za nogę. Potem za drugą.
Dziwne czarne macki powoli zaciskały się na moich nogach.– C.. Co? – wydusiłam z siebie jeszcze zanim powaliły mnie na ziemię a jedna z nich zacisnęła się na moich ustach. Nie mogłam krzyczeć. A po chwili nawet ruszyć. Było ich za dużo.
Zacisnęły się na mojej szyi.. Z moich oczu poleciały łzy. Ale czyż nie tego chciałam? W końcu się z nim spotkam..Wtedy też zobaczyłam błysk. Macki odsunęły się natychmiast. Mogłam znowu złapać oddech.
Nie byłam zadowolona z tego faktu.
– .. CA? – ktoś przemówił. Obróciłam się w jego stronę. Łzy szczęścia i szoku podeszły mi do oczu. Powoli wstałam a kiedy tylko stałam już ja nogach niemal od razu wtuliłam się w jego ciało. Był ciepły.. Tak jakby wcale nie umarł.
– Prusy!.. Prusy... Bracie.. Boże święty.. Tak za tobą tęskniłam! – krzyknęłam a emocje wzięły górę. Rozpłakałam się a Prusy zaczął przez to głaskać mnie po głowie. Gładził moje włosy tak delikatnie jakby dotykał lalki z porcelany.
– Już już, shhh.. Siostrzyczko. Jestem tu z tobą – ucałował mnie w czubek głowy po czym wytarł moje łzy.
– Czemu nie pokazałeś mi się wcześniej? – spytałam po chwili.
– Ponieważ wcześniej mogłem cię chronić ze świata w którym jestem.. Teraz jednak nie tylko ty potrzebujesz ochrony. Twoja cała rodzina jej potrzebuje – wyjaśnił jednocześnie delikatnie gładząc mój policzek.
– Dlaczego? Co się dzieje? – spytałam zmieszana. Prusy machnął ręką i przed nami otworzyło się niewielkie okno. To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach.
–.. Ten.. Ten morderca.. I mój syn.. – wymamrotałam. Zabolało jeszcze bardziej kiedy zobaczyłam mojego męża normalnie z nimi rozmawiającego.
– Oszukali cię. CN namieszał im w głowie. W dodatku spodziewa się dziecka. – wyjaśnił Prusy.
– Właśnie dlatego muszę was ochronić. Ale sam nie dam rady. Jestem zaledwie duchem. Potrzebuje ciała – spojrzał na mnie. Moje oczy ciągle były utkwione w oknie. W obrazie mojego syna leżącego w szpitalu i CN który coś mówił do niego. Potem ucałował jego dłoń.– ... Jak mogę ci pomóc? – spytałam.
– Nie zejdę na ziemię bez ciała Austrio. Są jedynie dwa wyjścia w tej sytuacji. – odparł.
– Jakie?
– Zabijesz kogoś w moim imieniu... Albo pozwolisz mi pożyczyć twoje ciało. Nic nie poczujesz – wyjaśnił. Po jego słowach przeszedł mnie dreszcz. Mówił o morderstwie z taką.. Łatwością... To pewnie dlatego że jest duchem. Ale przede wszystkim jest moim bratem. Może nie biologicznym. Ale nadal.
– Możesz wziąć moje ciało.. Ale proszę spraw aby mojemu synowi nic się stanie. Obiecaj mi to. – poprosiłam. Prusy milczał przez chwilę a w jego pustych oczach zobaczyłam mały błysk.
– Obiecuję.. – mruknął cicho. Świat wokół mnie zaczął dziwnie wirować. Ciało stało się wiotkie. Tylko i wyłącznie dzięki Prusom nie upadłam. Mgła wokół zaczęła się ruszać. Tworzyła cieńkie nitki które powoli wspinały się do mojej twarzy.
– Śpij... – wyszeptał Prusy a jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie jak echo. Nitki z mgły dostały się do moich oczu i ust.. Świat się rozmazał. Otoczyła mnie pustka.
꧁꧂
Otworzyłem oczy tak szybko że kiedy doszło do nich światło z okna ponownie musiałem je zamknąć. Podniosłem się powoli.
Udało się.
Obejrzałem swoje ciało. W sumie to ciało Austrii.
– Naprawdę się udało – brzmiałem również jak ona. Bardzo dobrze. Pytanie czy nadal mogłem skontaktować się z krzyżakiem. Z tym może być problem..– Kochanie! Wróciłem! – usłyszałem głos Węgier.
Cudownie że wróciłeś. Ciesz się puki możesz. Za kilka godzin nie będziesz w stanie. Zadbam o to.
CZYTASZ
𖤓Stałeś sie moim słońcem𖤓// CH // CNxAW
RandomNa odział psychiatryczny trafia pewnego dnia dwudziestolatek. Cesarstwo Niemieckie lub jak kto woli CN. Wychowywał się w rodzinie gdzie każdy uważał go za dziwaka. Znęcali się nad nim aż CN zabił każdego w swoim rodzinnym domu. Miał wtedy 17 lat. Po...