Per. AW
Mineło kilka miesięcy w których każdy mój dyżur wyglądał podobnie. Teraz CN został przeniesiony na odział otwarty. Jest spokojny a jego myśli samobójcze i destrukcyjne ustały. Jeszcze troche i zostanie wypisany ze szpitala. Właśnie idę do niego. Jestem już po pracy więc idę jako jego przyjaciel... O ile moge to tak nazwać. CN przypodobał sobie całowanie mnie ale nadal nie powiedział mi niczego wprost.
Wszedłem cicho do jego pokoju. CN prosił o oddzielny pusty pokój ponieważ nadal nie chciał się widywać z ludźmi. Był introwertykiem no i nie był przyzwyczajony do interakcji między ludzkich.
– AW – CN na mój widok wstał kiedy ja jeszcze zamykałem drzwi za sobą i podszedł do mnie. Uśmiechnąłem się do niego z radością. Uwielbiałem do niego przychodzić i wiedziałem że on też lubi nasze spotkania.
– Jak się czujesz CN? – spytałem spokojnie z lekkim uśmiechem.
– Dobrze.. Wyjątkowo dobrze – odpowiedział mi z uśmiechem i poprowadził do łóżka na którym oboje usiedliśmy. CN objął mnie ramieniem i wtulił mnie w siebie. Ja oczywiście nie protestowałem i przytuliłem go.
– Austro-Węgry..? Mogę? – spytał po chwili. Wiedziałem o co mu chodzi więc lekko skinąłem głową. CN posadził sobie mnie na kolanach. Jedną dłoń położył na moim karku a drugą trzymał w dole moich pleców. Naprawdę byłem zmieszany jego zachowaniem. Nie wiedziałem czy robi to z przyzwyczajenia czy dla tego że się we mnie zakochał. Wiem że on nie wie jak to wszystko działa. Prusy nigdy mu tego nie pokazał a większość życia CN był zamknięty jak nie w więzienu to tutaj.. Tak bardzo chce mu pokazać ten świat z lepszej strony.. Więc zgadzam się na to.. Z resztą nie przeszkadza mi to.
– Jesteś zmieszany.. Nie powinienem – mruknął CN i już chciał mnie odstawić na miejsce obok siebie. Ja wtedy przytuliłem się do niego mocno nie chcąc go puścić.
– Nie jestem CN. Naprawdę. Chce pokazać ci świat z lepszej strony – uśmiechnąłem się ciepło do niego na co on również odpowiedział uśmiechem. Wtedy poraz kolejny to zrobił. Pocałował mnie. Ten należał do delikatnych pocałunków. Dzięki którym czujesz się bezpiecznie przy drugiej osobie. Po chwili przerwał i zwyczajnie tulił mnie w ciszy. To było coś nowego. Zazwyczaj to ja przerywałem a dzisiaj on z własnej woli przerwał gest.
–.. CN? Masz jakieś oszczędności? Lub mieszkanie gdzie mógłbyś mieszkać? – spytałem po chwili ciszy.
– Nie mam pojęcia – mruknął tylko cicho i spojrzał na mnie. Odstawił mnie po chwili obok niego na łóżko.
– Nie sądze aby ojciec cokolwiek mi zostawił – westchnął cicho. Ja zastanowiłem się chwile.
– W takim razie może zamieszkasz u mnie na jakiś czas. Mieszkam sam zmieścimy się w moim mieszkaniu oboje do puki nie znajdziesz sobie czegoś co ty na to? – spytałem spokojnie. CN widocznie się rozgromienił i uśmiechnął.
– Jeśli to nie problem to tak. Ale zaraz co z moim wyrokiem? – spytał marszcząc brwi.
– No tak.. Przed domem 24 godziny na dobę będzie stała policja.. – westchnąłem i spojrzałem na CN z obawą że będzie zły. Nie zauważyłem tego uczucia na jego twarzy. Odetchnąłem z ulgą.
– Lepsze to od więzienia.. – mruknął cicho.
– A właśnie. Mam coś dla ciebie – wyjąłem z torby którą również tutaj wniosłem kilka książek i trochę owoców. CN kiedyś chwalił mi się że uwielbia brzoskwinie więc przyniósłem mu kilka. Mówił mi też że uwielbia fantastykę a najlepiej jakby jeszcze w fabule działa się wojna. Oprócz tego lubi kryminały. Takie właśnie mu przyniosłem.
𖤓𖤓
Do domu wróciłem dopiero po 22. W domu jednak nie byłem sam. Mój tata wprowadził się do mnie. Mama znowu próbowała się zabić.. Więc ciągle leży w szpitalu. Nie narzekałem na mieszkanie z tatą. Zawsze się dogadywaliśmy więc nie miałem z nim żadnych problemów. Poza tym wolałem go mieć przy sobie. Widziałem że nie znosił dobrze tego wszystkiego.
– AW chodź zrobiłem ci kolacje – mój tata wychylił się z kuchni z lekkim uśmiechem. Mimo tego wszystkiego uśmiechał się spokojnie jednak w jego oczach widziałem smutek. Było mi go szkoda...
– Już idę tato – powiedziałem spokojnie i wszedłem głębiej do domu. Zdjąłem okulary i po krótkiej toalecie zjawiłem się w kuchni. Tata zrobił sałatke ziemniaczaną.
– Nie musiałeś się tak męczyć.. Wiesz że wracam późno – spojrzałem na niego z wdzięcznym uśmiechem i przytuliłem go a on mnie.
– Chciałem żebyś wreszcie zjadł coś normalnego a nie tylko zupki chińskie i tą chemię z kubków – tata uśmiechnął się szerzej i poklepał mnie dla żartów po brzuchu.
– Ale śmieszne.. – parsknąłem cicho i usiadłem do stołu.
– Jak było w pracy? I jak z CN? – spytał tata spokojnie. Ja opowiedziałem mu wszystko. Dosłownie wszystko. On wiedział.
– Synu jesteś pewny że nic ci za to nie zrobią? Nawet jeśli nic do niego nie czujesz to wygląda jak romans – mruknął zmartwiony. Rozumiałem go.
– .. Ale ja sam nie wiem co czuje tato.. Lubię kiedy tak robimy.. Ale. Zdaje sobie sprawę że CN jest zwyczajnie nie przyzwyczajony do okazywania takich uczuć.. Może według niego tak okazuje się przyjaźń? I co wtedy? – spojrzałem na ojca bezradnie a on uśmiechnął się rozbawiony i pokręcił głową.
– Synu zakochałeś się po uszy a nadal nie jesteś w stanie przyznać tego przed sobą? – parsknął i patrzył na mnie z ciepłym uśmiechem.
CZYTASZ
𖤓Stałeś sie moim słońcem𖤓// CH // CNxAW
De TodoNa odział psychiatryczny trafia pewnego dnia dwudziestolatek. Cesarstwo Niemieckie lub jak kto woli CN. Wychowywał się w rodzinie gdzie każdy uważał go za dziwaka. Znęcali się nad nim aż CN zabił każdego w swoim rodzinnym domu. Miał wtedy 17 lat. Po...