𖤓19𖤓

278 22 27
                                    

Per. AW

Krzyki ze szpitalnego korytarza stawały się głośniejsze z czasem kiedy się budziłem. CN przy mnie nie było, powiedział, że pojedzie dla mnie do sklepu aby kupić mi kilka smakołyków. Jutro już miałem wyjść ze szpitala. Ale jak CN się uprze to nie ma że nie.

Wstałem z łóżka aby wyjrzeć na korytarz. Lekarze oraz pielęgniarki biegali w różne strony. Z tego co zrozumiałem przywieźli kogoś z wypadku w bardzo ciężkim stanie. Trzeba go będzie operować. Wyszedłem z sali żeby nie blokować do niej wejścia. Nieznacznie zbliżyłem się do lekarzy a to co zobaczyłem zbiło mnie z nóg.

Tam leżał mój ojciec.. Na łóżku który właśnie prowadzili na salę operacyjną. Mój cały świat poczerniał, pękł i rozleciał się na kawałki. Nogi miałem jak z waty. Nie wiem kto mnie złapał. Wszystkie wyrazy, słowa oraz zdania zlewały się w jeden irytujący szept. W głowie mi się kręciło. Wydawało mi się że usłyszałem CN.

– Cesarstwo.. – wydusiłem z siebie. Miałem rację to był on. Objął mnie swoimi rękoma wtulając moje teraz wiotkie ciało w swoje. Słyszałem jak mnie uspokaja. Jak stara się mnie uspokoić. Ale nie mógł. Nie słuchałem.

– AW.. Kochanie moje. Wszystko będzie dobrze tak? Słyszałem co się stało. Twój tata to silny mężczyzna musisz tak myśleć – mówił na jednym wdechu. Spojrzałem mu w oczy. Na swój sposób potrafiły mnie uspokoić. Nie rozumiem.

Czemu Prusy nazywał go demonem ze względu na chorobę.. Ona jest.. Taka piękna i rzadka..

Ale niestety nawet to mnie nie uspokoiło. Wszystko mi się mieszało. Dostałem leki... Nie nie dostałem potem? A może wczoraj? Nie. To musiało być dzisiaj.. Dopiero kiedy dostałem silne leki na uspokojenie zasnąłem.

Per. CN

Kiedy AW zasnął siedziałem z nim jeszcze przez 2 godziny na sali. Wydawało mi się dziwne że ojciec AW jechał z żoną czyli Austrią, a przywieziono tylko jego. Jeśli jego mama nie żyje to AW musi wiedzieć. Chociaż pewnie przywieźli by ją tutaj...

Zirytowany natłokiem myśli wstałem i po pocałowaniu AW w czoło szybko wyszedłem z sali. Dowiedziałem się gdzie dokładnie był wypadek dzięki artykułowi w internecie. Zamówiłem taksówkę i pojechałem na miejsce.

Policja jeszcze tam była.
– Przepraszam!.. Przepraszam – podbiegłem do jednego z funkcjonariuszy.
– Tutaj mieli wypadek Królestwo Węgier i Cesarstwo Austrii. Jestem zięciem. Mógłbym wiedzieć co się stało z Austrią? Nie przyjechała do szpitala tak jak Węgry... Czy ona nie żyje? – spytałem wprost. Policjant spojrzał na mnie niepewnie. No tak. Pewnie mnie znał.
– Nie. Nie wiemy czy żyje. Kiedy tu przyjechaliśmy zobaczyliśmy tylko Pana KW. – wyjaśnił. Więc nie wiadomo.. Ale jakim cudem ona tak po prostu mogła uciec..?

꧁꧂

Zbliżyłem się do drzwi sali. Było już dosyć ciemno za oknami. Większość pacjentów już spało. Pielęgniarki robiły ostatni obchód.

Ściskany w dłoni skalpel zdawał się niewyobrażalne nagrzewać przez siłę z jaką go trzymałem.

Wiem. Obiecałem. Ale nie pozwolę aby jego dzieci miały szanse na życie na tym świecie.

Powoli wszedłem do sali. Przede mną stało kilka pustych łóżek a na samym końcu jedno zajęte przez syna Austrii łóżko. Zbliżałem się do niego powoli.
– Uwolnie ten świat od ciebie. Najpierw ty. Potem CN – mruknąłem pod nosem. Kiedy byłem już przy jego łóżku odwróciłem się aby wziąść poduszkę z innego łóżka i zakryć nią twarz AW. Potem zdjąłem z niego kołdrę.

Jednym szybkim ruchem wbiłem skalpel w brzuch AW. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. Przestałem dopiero wtedy kiedy AW obudził się i z bólu zaczął krzyczeć. Uciekłem z sali. Schowałem się w kantorku a kiedy kilka pielęgniarek przebiegło a ja zorientowałem się że jestem bezpieczny, pobiegłem do windy. Z jechałem nią na najniższe piętro po czym szybko wyszedłem ze szpitala.

– Teraz ty CN – mruknąłem pod nosem.

𖤓Stałeś sie moim słońcem𖤓// CH // CNxAW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz