1. Świętujemy!

421 96 192
                                    


No dobra! 😉 Prolog to był tylko przedsmak tego co spotkacie w dalszych rozdziałach, czas zacząć poznawać historię Diany i Emre od początku. Bawcie się dobrze 🤗🤗🤗

♡♡♡♡♡♡

  "I ty, Pocahontas, przeciwko mnie?" Jak to możliwe, że od tygodnia nie mogłam ułożyć tego obrazka, przecież zawsze zajmowało mi to góra trzy dni, a teraz siedziałam przy tym tydzień. 

  Wpatrywałam się w rozsypane na moim czarnym stole puzzle, myśląc, jak do tego doszło, że nagle obudziło się we mnie dziecko i zapragnęło mieć na ścianie dekorację z disneyowskich bajek. Takie zabawy kiedyś mnie irytowały, gdyż nie należałam do osób cierpliwych. 

  Z zamyślenia wyrwał mnie charakterystyczny dźwięk przychodzącego połączenia na messenger, to mogła być tylko ona – Emilia.

  Wyższa ode mnie gdzieś o głowę, miała długie czarne włosy, piękną wysportowaną sylwetkę, duże, ale naturalne usta i niebieskie oczy.

  Mówią, że oczy to zwierciadło duszy – u Emilii to się sprawdzało. Jej piękne, pełne ciepła źrenice odzwierciedlały dobro, które w sobie miała, a z pewnością  niejednego mężczyznę doprowadziły do obłędu.

  Ze mną było inaczej, w jej spojrzeniu zawsze widziałam prawdę i uczucie, które nas łączyło. Byłyśmy dla siebie niczym siostry z innej matki. Nie wyobrażałam sobie, jak mogłam funkcjonować przez te wszystkie lata, zanim ją poznałam.

  Emilia miała uroczego synka, Franka. Co ciekawe, odeszła od swojego partnera dokładnie w tym samym czasie co ja, choć wtedy miałyśmy krótką przerwę w naszej znajomości. Nie zawsze było między nami tak kolorowo, jak jest teraz, ale czy to właśnie nie świadczy o prawdziwości więzi, która nas łączy? 

  Nawet w najlepszej relacji zdarzają się kłótnie, najważniejsze jest to, aby umieć przyznać się do błędu i przeprosić. Obydwie należałyśmy do upartych i niełatwych osób, ale wiedziałyśmy, kiedy powiedzieć dość naszym dąsom.

  — Błagam, nie mów, że dalej siedzisz nad puzzlami? – Jej śmiech od zawsze był lekarstwem na moje schorowane serce, głowę pełną lęków i słone łzy.

  — Jak widać, kochana. – Poirytowana zerknęłam gdzieś przed siebie, marszcząc nos. 

  — Wariatko, przestań torturować te puzzle, zrelaksuj się. Jutro dzień, na który tak długo czekałaś, odpocznij i uwolnij głowę. Dziewczyno, zaczynasz nowy rozdział!

  — Tak, wiem, ale jak pomyślę, że znowu muszę na niego patrzeć... – Westchnęłam. — Emi, boję się go, przecież wiesz, jak na mnie działa.

***

  Spuściłam wzrok, wlepiając go w kolorowy element, którym się bawiłam. Pocahontas była prawie gotowa. Usilnie opór stawiał mi uroczy koliberek i psotny szop, ale poradzimy sobie tak samo, jak  z Bellą, Mulan i Kopciuszkiem. 

  Ogarnął mnie jakiś szał na tego rodzaju układanki, kolejne miały przyjść niebawem. Swoją drogą to zaskakujące, że  w ten sposób radziłam sobie teraz ze stresem. Wcześniej to raczej huk tłuczonego szkła o ścianę mi pomagał.

  Właśnie mijały dwa lata, odkąd zabrałam małą Klarę i uciekłam od męża. Tak po prostu, z dnia na dzień, nic mu nie mówiąc. Przyszedł ten czas, kiedy postawiłam wszystko na jedną kartę. 

  Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem, bo w chwili kiedy wychodziłam z domu, mój mąż niespodziewanie wrócił z pracy i rozpętało się istne piekło. Gdyby nie sąsiad, nie udałoby mi się uciec.

BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz