16. Muzułmańska żona

115 11 18
                                    

Tak, wiem zaniedbałam Was, ale mogę obiecać, że co jakczas Baby będzie się pojawiać. Niestety jest to opowiadanie bardzo wolno pisane, ale mam nadzieję, że fabuła nadrabia. Tymczasem....;)

Ten człowiek zwariował, jeśli myślał, że miałam zamiar gdziekolwiek z nim iść. Byłam wściekła na Emre, Sabrinę i całą sytuację. Gdyby nie ta kretynka, mogłabym rozegrać to po swojemu, w końcu czekała nas rozmowa o tajemniczym telefonie, ale w tym momencie miałam pewność, że zazdrość, która malowała się w oczach tego piekielnie przystojnego diabła, nie pozwoliłaby mi na to, co planowałam zrobić.

Postanowiłam działać szybko oraz instynktownie, zapukałam do drzwi, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Kiedy Aleksandra otworzyła, rzuciłam w stronę Turka szybkie "dobranoc", chcąc jak najszybciej zniknąć z jego pola widzenia. Jakaż byłam naiwna myśląc, że to mi się uda...

— A ty dokąd, Diano? — Złapał mnie za zdrową rękę i przyciągnął do siebie.

— Do domu, spać. Nie widać?

— Ja ci dam do domu. — Gwałtownym ruchem uniósł mnie do góry, po czym przewiesił przez ramię. — Zajmie się pani Klarą? — zapytał Aleksandrę, zakrywającą usta dłonią, tak abym nie widziała jej rozbawienia. Głupia, oczy zdradzały mi wszystko.— Mamy z Dianą, do pogadania.

— Jasne, że zostanę — zgodziła się z ochotą.

— Przecież on mnie chce porwać, dzwoń na policję, a nie stoisz i śmiejesz się — krzyknęłam za teściową, która bez odpowiedzi, zwyczajnie zamknęła drzwi.

I tak właśnie w sportowej bluzie z wielkim napisem na środku Levis, czarnych spodniach dresowych oraz adidasach, zwisałam sobie z ramienia Emre, nadal nie ukrywając oburzenia. Co on sobie myślał? Rządził się coraz bardziej w moim życiu, zazdrość? Pfff... też mi coś. Już ja coś wymyślę, żeby utrzeć mu nosa za tę scenę. Nie odwróci kota ogonem, tak jak zrobił to w szpitalu.

— Puść mnie degeneracie — wydarłam się na niego.

— O, baby, co to za wyzwiska? — odpowiedział z wesołością. Mogłam podejrzewać, że ta sytuacja będzie go bawić.

— Zobaczysz, jak postawisz mnie na ziemi. Mam gips nie pamiętasz? Puszczaj natychmiast!

— W gipsie ręka cię nie boli, więc nie przesadzaj.

— Zadzwonię na policję, powiem, że mnie porwałeś — wyliczałam.

— Śmiało, nie zapomnij dodać, że porywacz sam dał ci telefon. — W jego głosie słyszałam rozbawienie.

— Nie mam kurtki, jest mi zimno. — Nie odpuszczałam.

W końcu się udało, Emre postawił mnie na ziemię i ściągnął z siebie czarne, zimowe okrycie. Pod spodem miał koszulkę z długim rękawem, chyba nie muszę mówić jakiego koloru? Okrył nim już delikatnie zziębnięte ciało, co spowodowało, że w mój nos od razu uderzył ciężki lecz przyjemny zapach, męskich perfum.

— Czy ty choć raz, bez słowa sprzeciwu możesz zrobić to, o co cię proszę? — Ujął w dłonie moją twarz.

— Prosisz? Boże człowieku, ty wiesz co to w ogóle jest prośba? Nie chcę nawet myśleć jak wygląda nakazanie czegoś, w twoim wykonaniu. — Odsunęłam się i wykorzystując moment, odwróciłam aby zmienić kierunek tej głupiej wycieczki.

— Gdzie się wybierasz uparciuchu, auto jest tam. — Wskazał ręką parking, na co ja przewróciłam oczami i bez słowa nadal szłam przed siebie.

Nawet nie byłam zaskoczona, kiedy znów zostałam przechwycona, tym razem jednak, w nieco wygodniejszej pozycji. Emre niósł mnie na rękach, udostępniając tym samym widok na swoją twarz.

BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz