15. Przedstawienie dla dorosłych

432 63 37
                                    

W drzwiach stał młody mężczyzna, na oko dwudziestoparoletni, z ogromnym bukietem białych róż, takim, który ledwo mieścił się w rękach. Podeszłam do niego.

- Können Sie bitte hier einmal unterschreiben.* - Kurier ledwo podał elektroniczne pudełko, gdzie palcem szybko napisałam swoje nazwisko.

Cudownie się złożyło, że Sabrina właśnie wracała do domu. Tak wielka kompozycja kwiatowa nie umknęła jej uwadze, dlatego też przystanęła i cierpliwie czekała, aż zostaniemy same.

Poprosiłam Aleksandrę, aby odebrała za mnie kwiaty, gdyż jedną ręką było to trudne do wykonania.

Przywitałam się pośpiesznie z sąsiadką, po czym próbowałam zamknąć drzwi. Jak można było się spodziewać, nie pozwoliła na to, ponieważ szybko do mnie zagadała i to w bardzo irytujący sposób.

- A co to? Przeprosiny za gips?

- Sabrina, daruj sobie złośliwości - prychnęłam.

- Przecież żartowałam, piękne kwiaty. Od tego przystojniaka, który cię zaczął odwiedzać? - powiedziała na tyle głośno, że kto miał nie słyszeć i tak usłyszał.

- Jesteś przeurocza, wiesz? Zamiast zapytać skąd gips na mojej ręce, pytasz o róże w moim domu.

- Bo są cudne i ta czerwona kokarda dodaje prestiżu, na pewno dużo kosztowały. Mniejsza o to, może masz ochotę wpaść później, brat do mnie przyjechał. Mogę was sobie przedstawić. - Poruszyła brwiami, w geście ekscytacji.

Ja natomiast swoje zmarszczyłam, bo odkąd tutaj mieszkałam, jakoś nie znalazła okazji, aby mnie przedstawić. Czy to śmierdziało podstępem, czy ja już wszędzie widziałam spiski?

- Raczej nie, mam trochę na głowie w związku z wypadkiem oraz świętami. Innym razem. - Musiałam ją jakoś zbyć, nie miałam ochoty poznawać nikogo innego. Jeden tajemniczy Emre w zupełności wystarczał.

- Kochana. W sobotę odprawiam urodziny - poinformowała - tego mi nie odnowisz, z gipsem też możesz wypić drinka i pogadać.

- Zobaczymy, dam znać - odpowiedziałam krótko, czując jak rośnie we mnie irytacja.

- Nie, dam znać, tylko przyjdź. Możesz wziąć tego twojego przystojniaka, chętnie go poznam bliżej. - Uśmiechnęła się szeroko, na co ja miałam ochotę trzasnąć drzwiami tak, żeby zatrzymały się na jej kartoflanym nosie!

Nie czułam już irytacji, a ogarniającą złość. Dobrze wiedziałam, co ta zdzira miała na myśli, mówiąc, że chętnie pozna Emre bliżej. Wstrętne babsko, bez zasad i jakiejkolwiek moralności.

- Sabrina, nie mam teraz czasu, zgadamy się. - Wymusiłam lekki uśmiech.

- Dobra, ale wiesz, że ci nie odpuszczę. Obecność obowiązkowa.

- Yhy - chrząknęłam w odpowiedzi.- Ale na Emre nie licz, woli spokojniejsze klimaty. - Puściłam oczko sąsiadce i dopiero wtedy zamknęłam szybko drzwi. Musiałam jej dogryźć, pewność siebie kobiety była zbyt przerysowana.

Wróciwszy do domu zauważyłam, że kwiaty zdobią białą komodę w pokoju gościnnym. Na ten widok szlag mnie trafiał.

- Jest bilecik. - Uśmiechnięta Aleksandra podała białą karteczkę, na której zostało napisane:

"Nie ma mnie obok Ciebie, ale ciągle o Tobie myślę. Czekam na telefon. E."

- Co się tak szczerzysz? Wyrzuć te badyle do kosza, nie chcę ich tutaj widzieć!

- Opętało cię znowu? - zapytała, podchodząc, teściowa.

- Nic, mam alergię na róże - odpowiedziałam kpiąco.

BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz