Dzień dobry drodzy czytelnicy 🤗Przeprszam za opóźnienie, czas urlopowy 😊
Dziś dowiemy się czegoś więcej o tajemniczym Turku, mam nadzieję, że będzie się podobało. Miłej lektury 😉🤗
Rozdział zawiera sceny erotyczne 🔞
♡♡♡
Restauracja POTS była tak samo ekskluzywna jak reszta hotelu, zachwycała dosłownie wszystkim, ale najbardziej uwagę przykuwała otwartym planem, dzięki któremu można było obserwować jak kucharze przygotowują dania.
Moim oczom ukazała się cała magia tego miejsca, przez chwilę obserwowałam tajemniczy taniec, który wykonywali ubrani w czarne fartuchy mistrzowie swojego fachu. To jak przewracali patelniami, siekali aromatyczne przyprawy oraz energicznie ruszali się przy talerzach, wzbudzało mój podziw.
Zaprowadzono nas do dwuosobowego stolika. Dżentelmeńskim gestem Emre odsunął moje krzesło i przywołał do nas kelnera. Nie pytając mnie o zdanie, zamówił dla nas jedzenie. Szczerze powiedziawszy nie przeszkadzał mi ten fakt, widziałam jak pewnie rozmawia z obsługą i byłam przekonana, że zamówił same pyszności.
— Może być, czy chcesz zmienić zamówienie? — Popatrzył na mnie takim wzrokiem, że poczułam znajomy ścisk między udami. Tak naprawdę było mi to obojętne co zjem, ale podświadomie moje ciało dawało mi sygnały, że obojętnym nie było to, co zapewne będziemy robić po kolacji.
A moja ladacznica już uśmiechała się do mnie, na myśl o magii, którą przystojny Turek odprawiał w łóżku.
— Zdaję się na ciebie. — Obdarowałam go subtelnym uśmiechem, odganiając kosmate myśli, tym samym zachęcając do kontynuowania składania zamówienia.
Cały czas dosłownie byłam oniemiała tym, co działo się wokół mnie, na ten jeden moment odsunęłam od siebie wszystkie wątpliwości, złe myśli, czy zmartwienia. Coraz bardziej utwierdzałam się w idei, że trzeba korzystać z dobrych chwil na maksa, niepotrzebnie wywoływać na siłę deszcz, kiedy choć przez ułamek minuty mogło zaświecić słońce.
W tym momencie liczył się on, ja oraz czar tego miejsca. Należała mi się chwila wytchnienia, przynajmniej takie było moje zdanie.
Nie czekaliśmy długo, zamieniliśmy raptem kilka, luźnych zdań, po czym zostało nam podane wino i przekąski. Emre odmówił alkoholu, po czym napełnił moją lampkę białym Chardonnay, które idealnie komponowało się ze smakiem grillowanych krewetek. Jedzenie rozpływało się w ustach, czułam na podniebieniu, jak delikatne mięso skorupiaków dawało znać chrupnięciami o swoim perfekcyjnym stopniu wysmażenia.
Luźna atmosfera, jaka między nami panowała, dała nam obojgu rozluźnienie. Wróciliśmy do rozmowy o niczym ważnym tak naprawdę, opowiadałam mu o swojej pracy i jak minęło kilka ostatnich dni.
— Wiesz czym się zajmuję, a ty? Jesteś jakimś bogatym dziedzicem? — Wykorzystałam sytuację i zadałam pytanie, które dzisiejszego wieczoru nurtowało mnie najbardziej.
— Nie jestem żadnym dziedzicem, obrobiłem parę banków, dlatego stać mnie na to wszystko. — Jakby nic, wziął kieliszek z wodą, upił łyk i obserwował moją reakcję. Musiałam mieć niezłą minę, bo nie zdążyłam się odezwać. – Żartuję, głuptasie. Jestem właścicielem wypożyczalni samochodów, biznes całkiem dobrze się kręci — uśmiechnął się łagodnie.
— Z wypożyczalni samochodów stać cię na to wszystko? — zdziwiona, zadałam kolejne pytanie. Od Emre biło bogactwo, umówmy się, nie mogła zapewnić, aż takiego luksusu jakaś wypożyczalnia.
CZYTASZ
Baby
RomanceOd dwóch lat Diana z niecierpliwością czeka na dzień rozwodu, a kiedy on następuje, jest przekonana, że zaczyna życie od nowa. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że los potraktuje to jako okazję, aby na jej drodze postawić przystojnego Turka, który wstr...